Jest z wykształcenia i wyników matematykiem. Wiersze pisze od przypadku do przypadku czyli (jak dotąd) często, czyli czasem po polsku, a czasem po angielsku, ostatnio po polsku. Odkąd wylądował w Ameryce, turla się od stanu do stanu (Michigan – Teksas – New Jersey – Illinois – Ontario – Michigan – Floryda – Kalifornia – Teksas – Kalifornia – Nowy Meksyk – Michigan – Floryda – Kalifornia – Michigan), nie mówiąc o drobniejszych jednostkach geograficznych i skokach na krótko (na dowolną odległość).
rzeka
gdzieś za domami
lub za miastem
san jose
zamiast warszawy
z bezdomnymi
w Jack in the Box
grywam w szachy
przepełnia mnie ulica
a łódka sunie
za domami
wiosna 2013
miasteczko tonie w majowej zieleni
w szeleście opon i szumie drzew
oczy spod powiek patrzą na chodnik
a w górze ktoś stuka w bezdomne drzwi
to moje miasto tu mego życia
urwał się nagle korowód dni
i choć mnie nie ma ty musisz słyszeć
jak w górze stukam w bezdomne drzwi
wiosna po wiośnie mija beze mnie
co rano budzi cię ptaków krzyk
bo przerażone chcą mnie zagłuszyć
gdy w górze stukam w bezdomne drzwi
to wszystko mary włóczęgi iluzje
w zapachu kwiatów pokrzep się drzemką
i we śnie więcej się mną nie opiekuj
nikt w górze nie stuka w bezdomne drzwi
boże kto może niech usłyszy i zrozumie
melodię ukrytą wśród zgrzytów i w szumie
melodię dzieciństwa – szczerą piękną złudną
pod którą obłoki wciąż tańczą i suną
najpierw budzą nadzieję potem giną w oddali
niebo w łódce ciemnieje serce w żagle wali
obłoczki obłoki przemieniają się w chmury
a łódka niech dryfuje choćby kilem do góry
łódź
płynie w chmurach łódź
koniecznie łódź
wśród chmur
hen w niebie
koniecznie w niebie
patrzą z łodzi w dal
być może w dal
a może bawią się i tańczą
koniecznie tańczą
w chmurach
to widzę ją
to tracę z oczu
gdy pada deszcz
gdy schnę w słońcu
błyszczy łódź
suną za burtą kontynenty
ostatni zniknął dawno
gdzie zacumować łódź
i zasnąć
koniecznie zasnąć
No comments yet... Be the first to leave a reply!