Fred Mirsky
O Żydach w Rządzie, UB i Prokuraturze w powojennej Polsce.
Polska narracja jest prosta: Żydzi rządzili Polską po wojnie w interesie Sowietów aż żeśmy ich nie wykopali (poniektórzy są zdania, że nadal rządzą, ale to są już wypadki kuku, choć może licznejsze niż myślimy.)
Fakty: Zaraz po wojnie Stalin zadbał, by czołowe funkcje we władzach i Rządzie Polskim objeli wierni mu Polacy. I tak, pierwsza piątka, to sami Polacy, w tym czterech przedwojennych komunistów i jeden socjalista (z tych „dobrych socjalistów,” którzy uznawali przodującą rolę klasy robotniczej i jej ojczyzny, ZSRR):
Prezydent Bolesław Bierut
Pierwszy Sekretarz PPR Władysław Gomułka
Premier Józef Cyrankiewicz, socjalista
Minister Obrony Marszałek Michał Rola-Żymierski, mianowany Marszałkiem Polski dekretem Stalina z maja 1945 roku (nie Berling, który poprowadził Armię Polską od Lenino do Berlina, lecz komunistą nie był i nie Alfred Lampe komunista, który zmarł na zawał serca(?) w Moskwie)
Minister Bezpieczeństwa Publicznego Stanisław Radkiewicz
Był oczywiście Jakub Berman, szara eminencja władz PRL-u z bezpośrednim połączeniem z Moskwą ale był też Ochab, Polak i byli inni, często Rosjanie, którzy choć i mogli kłuć Polaków w oczy, jednak kłuli mniej niż Żydzi.
W strukturach państwowych i partyjnych byli oczywiście Żydzi z prostych powodów, że przed wojną większość komunistów w Polsce to byli Żydzi, którzy albo znaleźli się pod okupacją sowiecką na wschodzie Polski w 1939 roku, albo się tam dostali uciekając od Niemców. Później albo ich wywieziono na Syberię lub do Uzbekistanu, albo uciekali w 41-ym razem z Armia Czerwoną na wschód. Wrócili do Polski w szeregach Armii Kościuszkowskiej.
Dowiedzieli się, co stało się z Żydami w Polsce w czasie okupacji jak również po okupacji. Akceptowali ofiarowane im pozycje myśląc, że wrogowie Związku Radzieckiego i Polski Ludowej są wrogami ludu czyli w ich pojęciu narodu Polskiego.
Byli oczywiście Fejgin, Różański, Romkowski, była Luna Brystygierowa, ale to nie oni podejmowali decyzje kogo i jak przepytywać, kogo i na co skazywać; od tego byli wyżsi od nich. Oni stali się kozłami ofiarnymi po-Stalinowskich czystek. To nie znaczy, że nie byli winni. Byli, ale nie oni jedyni: niektórzy siedzieli, większość nie. Używali radzieckich metod przepytywania, radzieckich metod oskarżania, radzieckich metod sądzenia i skazywania; im tak kazano i robili co i jak kazano, daleko nie jedyni, choć pod pręgierzem opinii publicznej znależli się tylko oni.
W narracji polskiej to oni symbolizowali stosunek Żydów do Polaków, bo oni byli u władzy, bo oni byli w UB. Narracja żydowska była i jest dużo prostsza: przez blisko 20 lat, od lat 40-ych do 60-ych, Żydzi, gdy tylko mogli, starzy i młodzi gremialnie uciekali z tej nowej Polski – którą podobno rządzili – kiedy i gdzie tylko się dało. Zostali w Polsce prawie wyłącznie komuniści i ich potomstwo, których Polacy w 68-69 roku z Polski wypędzili do Syjamu.
Żydzi byli w UB w proporcji większej niż w społeczeństwie, ale w UB było ich znacznie mniej niż Polaków. Żydzi byli w Prokuraturze, sądach i milicji ale było ich tam również znacznie mniej niż Polaków. W psychice Polaków utrwaliło się jednak przekonanie o Żydach w UB i Prokuraturze, którzy po marcu 68-go roku bez przeszkód wyjechali z Polski, choć powinni byli siedzieć w więzieniu za swe przestępstwa wobec Polskiego narodu.
Znałem pewnego pułkownika UB, który po 56 roku, zwolniony z pracy, złożył podanie na wyjazd do Izraela. Pozwolenie otrzymał, lecz krótko przed wyjazdem, bardzo niefortunnie wypadł z tramwaju. Znałem też w Rosji Żyda, prominentnego konstruktora, który mniej więcej w tym samym czasie równie niefortunnie wypadł z tramwaju w Moskwie; gdy rodzina o tym wspominała, nie mówiła o tym inaczej niż jak o nieszczęśliwym wypadku. Gdy napomknąłem, że przecież w tramwajach moskiewskich drzwi się zamykają przed ruszeniem, kiwali tylko głowami.
Więc może to była jednak jedna z form karania Żydów za nieprzestrzeganie „socjalistycznej praworządności,” przeniesiona z Rosji do Polski.
Polacy, pracownicy UB i innych organów wladzy nie wyjechali, byli i są do dyspozycji wymiaru sprawiedliwości, i co? Czy którykolwiek został pociągnięty do odpowiedzialności? Do manifestacji strzelano, manifestantów bito przed i po aresztowaniu, bito ciężarne kobiety. Sam byłem pobity w 57-ym roku uciekając spod Politechniki, gdzie stałem na chodniku jako obserwator, wykonując sugestię zarządu harcerstwa. Byłem w towarzystwie jakiegoś dostojnika harcerstwa i młodej pani, pracownicy Komitetu Centralnego PZPR, która była w zaawansowanej ciąży I której również powierzono obserwację wydarzeń. Byłem niejako ich gościem. Uciekając we trójkę przed pałkami milicjantów, ramionami próbowaliśmy osłonić brzuch naszej towarzyszki krzycząc jednocześnie, że ta pani jest z KC Partii, że nie bierzemy udziału w manifestacji.
Księdza Popieluszkę zamordowali Polacy. Nie zrobili tego, bo im się tak zachciało. Wykonali rozkaz a może tylko sugestię przełożonego czy przełożonych. Nikogo wysoko ustawionego nie ukarano.
Więc, co tu mają Żydzi do rzeczy?
Na zakończenie tematu, o którym można właściwie bez końca, porównanie, przemawiające przekonywująco do mnie:
W ciągu czterech lat pobytu w ZSRR jako polski student w po-Stalinowskich latach 1954-58, w czasie Rewolucji Węgierskiej, tajnego przemówienia Chruszczowa o Stalinie (można byłó nabyć na Bazarze Różyckiego), śmierci Bieruta w Moskwie i powrotu do władzy Gomułki, my, polscy buntownicy, toczący z Rosjanami (i nie tylko) niekończące się, gorące dyskusje o komuniźmie, Rosji, demokracji, wyzysku państw „demokracji ludowej” przez ZSRR itd…itp… nigdy od nikogo nie słyszeliśmy oskarżeń Polaków o to, że Polak, Felix Dzierżyński, największy kat w historii Rosji, który zamęczył, wymordował niezliczone rzesze najlepszych synów Rosji, zorganizował nieznany przed nim system wszechobecnego terroru i strachu. Nigdy nikt nie oskarżył Polaków o Polaka Andreia Wyszyńskiego, głównego prokuratora wielkich procesów moskiewskich, nie znającego innych wyroków dla podsądnych niż wyrok śmierci.
Co wcale nie oznacza, że Rosjanie uwielbiają Polaków; po prostu wiedzą, że to Felix Dzierżyński a nie Polacy mordowali, że to nie Polacy lecz Andrei Wyszyński żądał kary śmieci dla niewinnych ludzi, których zaczęto rehabilitować, zwracając im wszystkie tytuły, nagrody, ordery – wszystko poza życiem – wkrótce po śmierci Stalina. Nie jestem pewien, czy Andrei Wyszyński dożył do pierwszych rehabilitacji swych niezliczonych ofiar: zmarł w Waszyngtonie w listopadzie 1954 roku, przeżywszy o półtora roku swego żądnego krwi bossa, nieugięty radziecki dyplomata, który tak jak kiedyś znał tylko jeden wyrok, wyrok śmierci, tak w ONZ-e, znał tylko jedno słowo, „niet”.
Właściwie to na tym miałem zamiar skończyć, ale właśnie przyszło mi na myśl, że to jest dobra okazja, by wtrącić moje trzy grosze na dwa tematy, w których mam nieco odmienne zdanie, niż te ogólnie przyjęte:
- Muzeum historii Żydów polskich POLIN
- tysiącletnie dobrosąsiedzkie współżycie Żydów i Polaków,
Muzeum historii Żydów polskich POLIN
Nie wiem, kto miał tę ideję, by zbudować w Polsce takie muzeum. Kto by to nie był, w moim pojęciu był to ktoś, kto nie wiedział, co to jest historia: daleko nie każdy wie na ten temat tyle, co wiedział mnich z XIII-go wieku. W Polsce można by było zbudować co najwyżej muzeum Francuzów, których Polacy lubią. A trudno by już było z muzeum historii któregokolwiek z sąsiadów Polski. Więc czyj to był ten pomysł z historią Żydów? Chyba, że chodziło, jak powiedział Macierewicz, o „kasę” tyle, że nie dla Żydów, a dla Polaków, kasę od „międzynarodowego konsorpcjum Żydów”, gotowego płacić na utrzymanie żydowskich cmentarzy tam, gdzie już nie ma Żydów, a więc tym bardziej na muzeum w stolicy Polski, w której co prawda Żydów nie ma, ale jest synagoga i amerykański Rabin.
Z opuszczonymi cmentarzami jest jednak łatwiej niż z muzeum, o czym świadczy choćby problem z nowelizacją ustawy o IPN.
Bo czyje jest to już zbudowane i oddane do użytku muzeum? Żydów? Tych, co mogą być karani za szkalowanie niepokalanego imienia kraju, który ich tulił przez setki lat i ratował w czasie okupacji niemieckiej, podczas gdy nikt inny ich nie chciał? Kraju, w którym było im dobrze, jak nigdzie indziej, gdzie się rozmnożyli do takiego stopnia, że trzeba było ograniczać ich udział w życiu ekonomicznym, kulturalnym i zawodowym.
Może jest to muzeum Weissa, byłego ambasadora Izraela w Polsce, który został uratowany przez Polaków (jak praktycznie każdy Żyd, który w Polsce przeżył) i który, z wdzięczności, gotów jest bronić przed innymi Żydami dobrego imienia Polski i Polaków, odmawiając prawa do innych opinii tym Żydom, którzy mieli inne doświadczenia niż on, nie mówiąc już o tych millionach którzy zabrali swoje opinie ze sobą do nie-istniejących grobów na terenie całej Polski i jej wschodnich utraconych ziem.
Ci, co przeczytali ten esei do tego miejsca wiedzą już – niektórzy wiedzieli o tym i beze mnie – że historia Żydów może być polską historią Żydów, żydowską historią Żydów, historią Żydów Macierewicza i „genialnego historyka” Profesor Dr Ewy Kurek i im podobnych. Historia żydowska może być historią Ambasadora Weissa, zaś polska wersja tej historii może być historią widzaną oczyma Norman Davis, za co, jego zdaniem, nie dostał dożywotniej posady profesorskiej (tenure) na Stanfordzie.
Historia Żydów polskich jest jedna, jednak wersji tej historii jest wiele, więc którą z tych wersji ma muzeum POLIN uczynić oficjalną? Bo Żydzi w Polsce przez te setki lat nie tylko tańczyli, jedli i pili, nie tylko świetnie współżyli ze swymi polskimi sąsiadami (nie wiem dlaczego polskimi, może lepiej nie-żydowskimi sąsiadami; bo właściwie wszyscy byli Polakami tyle, że większość była ćhrześcijanami a mniejszość nie.) Jeśli narracja polska ma przeważyć, to to nie jest muzeum historii Żydów. Jeśli zaś ma to być rzeczywiście muzeum historii Żydów w Polsce, tak jak Żydzi w ciągu wieków tę historię przeżywali – włącznie z prawdą o Holokauscie, o mordowaniu, wydawaniu, szantażach, o rzezi powojennej na wschodzie i południu Polski, o pogromie kieleckim, o marcu 1968 i ogólnonarodowej akcji antysemickiej, to ani Macierewicz, ani Ewa Kurek, ani Ojciec Rydzyk, ani PiS na to się nie zgodzą.
Więc czyje jest to muzeum?
Tysiącletnie dobrosąsiedzkie współżycie Żydów i Polaków,
Żydzi byli w Polsce co najmniej od tysiąca lat, od początku dynastii Piastów: monety Mieszka I-go miały wytłoczone litery hebrajskie, bo były wybijane przez Żydów. Może Żydzi wówczas jeszcze nie osiedlili się w Polsce na stałe, ale w Polsce już byli i pracowali dla króla.
Od tego czasu, Żydzi do Polski byli sprowadzani przez króli, książęta i magnatów, i po sprowadzeniu pozostawali pod ich opieką i ochroną. Żydzi mieszkali razem, a z ludnością miejscową mieli raczej luźne kontakty: jako rzemieślnicy wyrabiali przedmioty potrzebne miejscowej ludności, handlowali zbożem i zwierzętami domowymi, zbierali podatki, prowadzili szynki i sklepiki. Gdy Polska w XV czy XVI wieku zdobyła dostęp do morza, zajęli się sprzedażą polskiego zboża do krajów Europy Północnej.
W połowie XVII wieku, powstanie Chmielnickiego oderwało Ukrainę od Unii Polsko-Litewskiej i pozostawiło Żydów bez królewsko-magnackiej obrony, w wyniku czego nastąpiła rzeź Żydów przez Kozaków: zginęło sto czy może dwieście tysięcy Żydów.
Żydzi zaczęli być sąsiadami Polaków pod koniec 18-go wieku, i od tego czasu stosunki sąsiedzkie były takie jak między sąsiadami: czasem lepsze, czasem gorsze, w zasadzie nie mordercze ale i nie dobrosąsiedzkie. I tak trwało tak długo jak długo wpierw Imperium Rosyjskie i Austriackie następnie Rzeczpospolita gwarantowały bezpieczeństwo Żydów. W trzydziestych latach sytuacja Żydów zaczęła się zmieniać na gorsze: pod egidą Hitlera i jego popleczników sentymenty antysemickie wzmacniały się z każdym dniem, bojkotowano żydowskie sklepy i interesy, segregowano Żydów na uniwersytetach, wprowadzano numerus clausus.
Potem był Holokaust, gdy Żydów już nikt nie bronił. Na polskich terenach wschodnich, po około dwuletniej okupacji sowieckiej, gdy żydowscy komuniści współpracowali z okupantem, nagle przyszła okupacja niemiecka, a z nią całkowite bezprawie w stosunku do ludności żydowskiej. Zarówno Ukraińcy jak i Polacy pokazali Żydom, kto jest tam panem. Dopiero po mniej lub bardziej wspólnym rozprawieniu się z Żydami, Ukraińcy pokazali Polakom na Wołyniu – i nie tylko – kto tam jest rzeczywistym panem, choć i pod Niemcami.
Getta były tam organizowane pod pretekstem obrony Żydów przed ich sąsiadami, Ukraińcami i Polakami, na Białorusi przed Białorusinami i Polakami, na Litwie przed Litwinami i Polakami. Gdy zaczęła się partyzantka a przed likwidacją Gett, dla Żydów bezpieczniej było być w Getcie niż w lasach, w których nie było Niemców, byli natomiast ich sąsiedzi.
Po okupacji niemieckiej przyszła okupacja sowiecka, zwalczająca zarówno uzbrojonych Polaków jak i Ukraińców. Dla Żydów już tam nie było miejsca; Jeśli któryś z nich próbował ten fakt zignorować, ryzykował śmiercią.
Polska stała się wasalem Rosji z rządem opartym na byłych komunistach, a wśród nich był duży procent Żydów; Dla Polaków to nie Rosjanie lecz Żydzi rządzili Polską. Już po okupacji niemieckiej od tysiąca do dwóch tysięcy Żydów zostało w Polsce zamordowanych przez Polaków.
Jednak w Polsce, w odróżnieniu od Związku Radzieckiego i innych krajów tzw demokracji ludowej, nie było w czasach stalinowskich odgórnie sterowanych objawów antysemityzmu… aż do 1957 roku, gdy zwolniono z ekskluzywnych stanowisk partyjno-rządowych praktycznie wszystkich Żydów, byłych komunistów. Okazało się wtedy na forum publicznym, że to Żydzi torturowali i skazywali na śmierć polskich patriotów. Żydzi, byli komuniści zwolnieni ze stanowisk, a zwłaszcza nie-komuniści, opuścili gremialnie z własnej woli Polskę. Zostali praktycznie Żydzi-Polacy, Żydzi ceniący ich Polskość i/lub ich przywiązanie do idei komunizmu ponad ich osobiste losy (jak niegdyś po wyjściu z obozów GUŁAGu), oraz ich potomkowie, „Polacy przede wszystkim.”
Nadeszło niefortunne, dla Żydów w Polsce, zwycięstwo Izraela nad pokojowymi Arabami, przyjaciółmi naszych przyjaciół, i ci, „Polacy przede wszystkim,” z jakiegoś powodu, zaczęli się cieszyć, co było niezbitym dowodem, że byli ukrytą piątą kolumną. Nie znam szczegółów marca 68, bo mnie już wtedy w Polsce nie było (jak powiedziała jedna z moich żydowsko-polskich koleżanek, wcześniej zdradziłem Polskę) lecz nie ulega żadnej wątpliwości, że praktycznie wszyscy Żydzi, włącznie z tymi, co byli Polakami, z bardzo, ale to naprawdę bardzo małymi wyjątkami, z Polski wyjechali. Naród nareszcie mógł otwarcie wyrazić swoją wolę – precz z Syjonistami! Partia nareszcie zbratana z ludem, życzenie ludu poparła, a może i wyprzedziła. Jednak, mimo wszystko, choć Syjonistów już w Polsce nie było, jednak Żydzi, z nazwiskami na -ski zostali i nadal rządzili Polską. Żydzi doprowadzili do okrągłego stołu i zagarnęli władzę w nowej odrodzonej Polsce. Dowodów nie brakuje: zamiast Żydzi mieli przeprosić Polaków za to, co im po wojnie zrobili, prezydent Polski Żydów przepraszał za mordy, których nie było.
Lud na to nie mógł się oczywiście zgodzić, więc wybrał nowy lepszy rząd, który zaryzykował pozycję Polski w Europie, byle tylko uchronić Polskę przed kalaniem jej świętego imienia przez Żydów i ich przyjaciół.
W Polsce są jeszcze rozrzucone po całym kraju żydowskie cmentarze, kilka synagog, amerykański Rabin, żydowski teatr z polskimi aktorami i zagraniczną widownią, ale Żydów już tam nie ma.
Jest też w Warszawie POLIN, muzeum historii Żydów polskich polskiej narracji i Pomnik Bohaterów Getta. Oraz, o mało nie zapomniałem, setki tysięcy żydowskich domów i mieszkań, których prawowici właściciele nie mogli odzyskać, a w których zamieszkali Polacy. W niektórych z nich są jeszcze mezuzy, jedyna pamiątka po byłych mieszkańcach i właścicielach.
I tak się się skończyło tysiąclecie obecności Żydów w Polsce.
My zaś jesteśmy ostatnim pokoleniem Żydów o polskiej kulturze poza Polską. Nasze dzieci już z Polską nic wspólnego nie mają, a więc powrotu Żydów do Polski nie będzie
KONIEC
Wszystkie czesci TUTAJ
Kategorie: Polityka, REUNION 69
Dziekuje takze i proponuje na dodatek przeczytanie :
Prof. Zbigniew Mikolejko ostro o Polsce i Polakach [Cytaty]
http://www.newsweek.pl/polska/zbigniew-mikolejko-o-polsce-i-polakach-czytaj-w-najnowszym-newsweeku,galeria,410959,1,1,1.html
Trzeba dodac ze powszechna opinia wsrod Polakow kiedy Zelazny Feliks jest wspomniany jest” To Zyd ktory ukradl tozsamosc Dzierzynskim,patriotycznym szlachcicom ktorych Car zeslal na Syberie”.
Ale dzieki,przytoczenie nazwisk tych na szczycie,nie Zudow ,napewno pomoze w „dyskusjach” z Ciemnogrodem,chociaz watpie ze cos zmieni
Dzięki.