Był taki czas, kiedy “robotnicy rządzili nie tylko po knajpach, ale i po fabrykach”, a na bruku Kongresówki rodziła się nowoczesna polityka. W 110. rocznicę tych wydarzeń sięgamy do relacji pisarzy i przypominamy szlagiery rewolucji 1905 roku.
Rewolucja 1905 roku to pierwszy zryw czasów zaborów, który nie przyniósł tylko strat. Nie udało się wprawdzie wywalczyć większości postulatów ekonomicznych, ale Polacy w zaborze rosyjskim uzyskali polityczne przywileje: możliwość zakładania stowarzyszeń i dostęp do oświaty w ojczystym języku czy własnych przedstawicieli w nowo powstałej Dumie. Właśnie wtedy formowały się pierwsze na ziemiach polskich masowe partie polityczne: lewicowe, jak Polska Partia Socjalistyczna, Socjaldemokracja Królestwa Polski i Litwy czy żydowski Bund, ale też i Narodowa Demokracja. Ta ostatnia zbiła kapitał polityczny wśród tych grup społecznych, które obawiały się zawieruchy walki klasowej lub w wystąpieniach robotniczych widziały manipulację “obcych żywiołów”.
W ciągu roku w samej Kongresówce wybuchło 6991 strajków. Masowe wystąpienia objęły nie tylko ośrodki przemysłowe, jak Warszawę, Zagłębie Dąbrowskie, czy Łódź, gdzie strajk włókniarzy przerodził się w krwawe powstanie łódzkie (22-24 czerwca 1905), ale też mniejsze miejscowości i wsie. Strajki rozlały się na zamieszkałe przez Polaków tereny Austro-Węgier i Cesarstwa Niemieckiego. Rewolucja 1905 przeorała polską świadomość, stała się mitem założycielskim odrodzonego państwa (aż czterech późniejszych premierów II RP było bojowcami PPS). A jak widzieli ją pisarze? I kto był za, a kto przeciw?
ZA
Caly ten ciekawy artykul przeczytasz jak
KLIKNIESZ TUTAJ
Kategorie: Uncategorized