Natan Gurfinkiel
od wczoraj, kiedy media, jak sępy na padlinę, rzuciły się na rozdrapywanie niedzielnego u(nie)szczęśliwienia polaków, intensywnie główkuję: co rząd chciał osiągnąć poprzez najnowszy zakaz.
jedynym rezultatem mych rozmyślań jest stwierdzenie faktu, że PiSorząd najbardziej lubi nakazywać i zakazywać, bo podbija mu to bębenek i nareszcie ma poczucie, że pochyla się nad życiem szarego człowieka. rząd jest bowiem mondry, w przeciwieństwie do obywatela, który jest gupi jak stołowa noga. no bo jak tylko nadchodzi niedziela, to nikt już nie myśli o bogu i przykładnym parafialnym tacodawstwie. aż strach pomyśleć co będzie dalej. polaków ogarnia zbiorowy obłęd i zamiast pielęgnować katolicyzm, wymyślili nowy obrządek – promocjonizm. galerie handlowe i hipermarkety, a nawet zwyczajne dyskonty stały się nowymi świątyniami. w tych miejscach kultu nagrodę każdy może sam sobie wybrać, i uiścić tacną ofiarę przed opuszczeniem świątyni.
ten pogański obrządek nie narodził się dzisiaj, ale poprzedni rząd przez osiem lat był zbyt zajęty napełnianiem kranów ciepłą wodą, żeby zauważyć szerzące się bezeceństwo.
a wszystko przez brak kultury.
jak się pracuje w niedzielę, popełnia się grzech. a wystarczyłaby choćby odrobina muzykalności. jedna z wczesnych kantat mistrza j. s. bacha (BWV54) zatytułowana jest Widerstehe doch der Sünde (oprzyjcież się grzechowi).
nie samą ciepłą wodą w kranie człowiek żyje. muzykalnościo i praco ludzie sie bogaco…
kiedy premier morawiecki obejmował rząd, zapowiedział, że jednym z jego priorytetów jest rechrystianizacja europy. ustawa, która dziś zaczęła obowiązywać będzie pierwszym krokiem na tej drodze.
polska strzeliła gola!
Wszystkie wpisy Natana
TUTAJ
Kategorie: Polityka