Nadeslala Irit Amiel
Współczesny mit
I ujrzał Enosz Ewę u bram Sodomy gdzie królował konsekwentny
szyld: „ARBEIT MACHT FREI”
I miał Enosz czterdzieści jeden lat i identyczną wagę a
trzydziestoletnia Ewa ważyła trzydzieści dwa kilo i siedziała na przydrożnym kamieniu oczekując swych dwojga małych dzieci rozwianych dawno na cztery wiatry w szarej smudze chmur
I wyciągnął Enosz do Ewy dłoń i rzekł – wstań niewiasto i pójdź
Nikt znikąd nie wróci Kain zabił już Abla
I nie patrz wstecz bo zamienisz się w słup soli
I poszli poprzez zgliszcza dymy i popioły do Erec Kanaan
i spłodzili innych synów i inne córy nadając im nowe imiona
aby zmylić swego Pana
A Pan rzekł – dałem wam wprawdzie ujść cało z Sodomy
ale taryfy ulgowej dla nikogo nie będzie!
Napisany według postaci biblijnych. Najważniejszy argument tego wiersza: człowiek opowiada językiem wysokim, biblijnym, a Pan Bóg mówi językiem kolokwialnym.
********
Erotyczny wiersz
Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia
Była taka dziewicza kusząca i czysta
Za dnia leżała w słońcu obnażona
I omdlewała żądzą i żarem
Nocą zaś siejąc słodkawą woń dojrzałych fig
Dyszała parna i taka wieczysta
Musiał walczyć o nią nieustraszenie
Bo inny narzeczony stał juz u jej stóp
A ona gorącym szeptem obiecywała
Że z nią będzie na pewno inaczej
Musiał uwodzić ją namiętnie
Najpierw jej język szorstki
Nasycony mlekiem i miodem
Trudny oszczędny i twardy
Musiał ocieniać jej nagość szatą drzew
Obrzucić kwiatami zbożem i owocami
A ona wdzieczna pozwalała mu aby pieścił ją
Słowem i czynem rosił potem sperma i krwią
Taka była jego nowa ojczyzna
Oczarowanie Nowym Krajem i jego innością. Trudności pionierskie i młodzieńcze hormony.
**********
Planetka
Tańczymy walczymy
Jeżdzimy szalejemy
kupujemy obżeramy się
jak gdyby nigdy nic
Rodzimy dzieci zdradzamy
żony mężów i przyjaciół
jak gdybyśmy nie żyli na
cienkiej kruchej powierzchni
tej niewielkiej planetki
Az pewnego pięknego poranka
Wdziera sie w naszą codzienność
we wszystkie nasze ludzkie sprawy
jakaś Rita albo Katarzyna
I dzikie fale morskie
Uciekamy na drugie piętro
A tu nagle w naszym salonie
między telewizorem a komputerem
pływa sobie prawdziwy krokodyl
Ziemia otwiera paszczę
I w jej szczeliny zapadają się
Miasta wsie drapacze chmur
koncertowe sale domy ulice
pełne ludzi młodych starych
dzieci i niemowląt
Wieczorami smarujemy kremem twarze
Żeby się nie marszczyły
Starannie szorujemy zęby żeby się nie psuły
Jak gdyby nigdy nic
Jak gdyby pod naszymi nogami nie wrzała lawa
Nie szykowało się trzęsienie ziemi
I nie szalały oceany
Może ta ziemia nie chce nas wcale?
Może nie znosi na swej powierzchni
naszej obecności?
Może woli żeby huczały huragany?
Napisany pod wpływem zmian na kuli ziemskiej, na które my, nieświadomi w ogóle naszej słabości, nie mamy żadnego wpływu; np. amerykańskie huragany, nawałnice, cyklony, japońskie trzęsienie ziemi, tsunami na Filipinach, komety i asteroidy oraz siły natury, na które w swoim codziennym życiu człowiek nie jest przygotowany.
Kategorie: Uncategorized