Wybory prezydenckie korcą do tłumaczenia z amerykańskiego języka wyborczego na polski.
Nie jest to łatwe, bo Stany Zjednoczone rozwijały się inaczej niż kontynent europejski: gdy w Europie związki zawodowe walczą o ośmiogodzinny dzień pracy – amerykańscy emigrant nie licząc godzin pracuje za dolara dziennie; prawo do emerytury dostaje dopiero 30 lat później; gdy Europa pada pod naporem niemieckiej okupacji, tutaj jest ekonomiczny boom; następne 30 lat zajmuje Amerykanom zrównanie praw obywatelskich, 30 lat później Ameryka staje na czele globalnej gospodarki, osiągając nieznane w historii bogactwo, ale również sięgające 20 trylionów dolarów zadłużenie państwa.W Europie takie zadłużenie rządu z jego obowiązkami opiekuńczymi wobec obywateli byłoby tragiczne, ale nie w Ameryce – z jej chińskim wierzycielem, który doprowadzając dłużnika do bankructwa, sam by zbankrutował.
Kandydat Trump twierdzi, że zadłużenie Ameryki jest rezultatem jej biznesowej indolencji i że on, wielki negocjator, sam wart 9 miliardów dolarów, skoryguje niekorzystne dla kraju globalne umowy handlowe i zrobi Amerykę bogatą. Echo obietnic Kaczyńskiego.
Po przeciwnej stronie jest kandydat Sanders, który amerykański dramat widzi w zgromadzeniu 90% bogactwa narodowego w rękach 1% bilionerow, decydujących również o losach kraju poprzez finansowanie wyborów. Określającego się jako „demokratyczny socjalista” Sandersa mniej interesuje bilans handlowy kraju, a bardziej fakt, że przez poszukiwanie taniej siły roboczej za granicą pustoszy się w Ameryce wytwórczość, bogactwo rodzi się z transakcji finansowych, pracownicy tracą pracę i siłę nabywczą, a pozbawieni prawa do bezpłatnej służby zdrowia i bezpłatnych uniwersytetów przestają się rozwijać.
Jeden z konkurentów Sandersa nazwał go świetnym kandydatem na prezydenta… Szwecji, co Sanders przyjął jako komplement.
74-letni Bernie Sanders jest jedynym kandydatem, który dostrzega 30-letnie cykle społeczno-ekonomiczne tego kraju i konieczność zakończenia kolejnego: wybory nie mogą być kupowane, Amerykanie maja prawo do bezpłatnej edukacji i służby zdrowia; nowy „American dream”, za który zapłacą w formie podatków najbogatsi.
Sandersa nie można przetłumaczyć na polski, bo nie ma już tu parlamentarnej lewicy, jedynej siły politycznej, która umacniając demokrację i równouprawnienie, powinna czuwać na zachowaniem ludzkiej twarzy kapitalizmu. Nacjonalistyczny populizm a la Trump w wydaniu PiS jest jej imitacją.
Niezależnie od wyniku wyborów, Sanders zapisze się w historii jako dalekowzroczny polityk, który skierował amerykańskie myślenie na nowe tory. Gdyby udało mu się otrzymać nominacje demokratów, dostałby glosy mój i moich dzieci.
Artykul zostal opublikowany ” Studio opinii”
http://studioopinii.pl/marian-marzynski-kapitalizm-z-ludzka-twarza/
Kategorie: Uncategorized