Rudolf Höss przed wykonaniem wyroku śmierci, Oświęcim.
Po zakończeniu wojny Rudolf Höss zbiegł do wsi Gottrupel, nieopodal granicy Danii. Przybrał nazwisko Franz Lang, tam pracował i ukrywał się przez 8 miesięcy. Żona z dziećmi mieszkali 100 kilometrów dalej, pisali do siebie listy, co zdradziło Hössa. Żona Hössa, szantażowana, zdradziła kryjówkę męża i 11 marca 1946 został pojmany. Opisy sugerują, że oddział aresztujący Hössa przed przywiezieniem do Niemiec skatował go. W Norymbergi podczas długich przesłuchań Höss współpracował, był spokojny, opowiadał o mordowaniu bez emocji, twierdził: „Sadziłem, że czynie słusznie. Wykonywałem rozkazy(…) przecież ja nikogo nie zamordowałem. Ja byłem tylko dyrektorem programu eksterminacji w Auschwitz. To Hitler wydawał rozkazy poprzez Himmlera(…)”. Poniżej Rudolf Höss przywieziony na proces.
Procesy odbywały się w sali Związku Nauczycielstwa Polskiego przy ul. Smulikowskiego 6/8 w Warszawie. Trwały miesiąc. Na sali było ponad tysiąc osób. 2 kwietnia 1947 roku został skazany na karę śmierci poprzez powieszenie.
Wyrok wykonano w obozie Auschwitz, przed „blokiem śmierci”, tam gdzie zginęło najwięcej ofiar Hossa, 16 kwietnia 1947 roku, dzień przed oficjalną datą, ponieważ ludzie chcieli dokonać samosądu. Szubienica stoi do dziś.
Höss nie wypowiedział ostatniego słowa, przed egzekucją dał list Janowi Sehnowi, który kazał po jego śmierci opublikować, pisze w nim: „Jako komendant obozu zagłady w Oświęcimiu urzeczywistniałem część straszliwych planów ‚Trzeciej Rzeszy’ – ludobójstwa. W ten sposób wyrządziłem ludzkości i człowieczeństwu najcięższe szkody. Szczególnie narodowi polskiemu zgotowałem niewysłowione cierpienia. Za odpowiedzialność moją płacę życiem. Oby mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie”. –
http://histografy.pl/rudolf-hoss-wykonaniem-wyroku-smierci/
Kategorie: Uncategorized
Nawet przed szubiennicą przez gardlo nie przeszlo skurwysynowi przeprosic tych kogo tam naprawdę mordowal – Żydów, ze wsząd. Bo wszystkich innych mordowal tam tylko przy okazji, co by o tym nie mowili dzis konkurenci o palme pierwszenstwa, ochotnicy do listy jego ofiary;
W latach 60-tych czesto wozilem po Polsce studenckie wycieczki zagraniczne, kazdą prawie rowniez i przez zgroze Oswiecimia. Po pewnym czasie, w samoobronie, zaczalem uprawiac tam pewnego rodzaju sport – trenowalem sie w takiej narracji, ktora doprowadzala turystow do pierwszego placzu i… bilem wlasne rekordy w minutach potrzebnych by to osiagnac.
Moje wlasne lzy pociekly dopiero w Izraelu, na wspomniennie gor “niewykorzystanych walizek, butow, wlosow, szczoteczek do zebow i okularow, ktore tam zostaly…
Niech jemu i wszyskim jemu podobnym, Niemcom i wszystkim innym – ziemia cięzką bedzie!