Przyslala Rimma Kaul
ktora dodaje
No coz…
Nie wszyscy jakos dodatnio widza te “innosc” ale nie zaszkodzi Izraelowi troche szumu w kompletnie roznym stylu…
Zwycięstwo Netty Barzilai w Eurowizji Tel Awiw świętował w swoim stylu – na plac Rabina, mimo późnej godziny i faktu, że w niedzielę tu się pracuje, przyszły tłumy ludzi, a na wielkim wyświetlaczu na budynku ratusza pojawił się wielki napis „Toy”, tytuł zwycięskiej piosenki.
Podobno świętowano nawet w Jerozolimie w Machane Jehuda, który za dnia jest pachnącym milionem przypraw szukiem, a nocami zamienia się w popularne miejsce spotkań jerozolimczyków. „Następnym razem w Jerozolimie” – mówiła Netta po zwycięstwie w konkursie, jakby nawiązując do słynnego „Następnego roku w Jerozolimie”.
Netta jest na ustach wszystkich w Izraelu od wielu tygodni. Ma 25 lat, jest kolorowa, żywiołowa, inna, bardzo ciekawa w tej inności i kolorowości. Śpiewa o tym, że nie jest zabawką w rękach głupich facetów, wydając przy tym dziwne odgłosy i wykonując taniec kurczaków. Ubrana też jest dziwnie w różowe kimono i czarny błyszczący gorset. I to się podoba. Nie znam się na muzyce, więc nawet nie będę próbować oceniać Netty pod względem muzycznym, dla mnie interesująca jest ona sama i to, na ile opowiada o współczesnym Izraelu.
Netta nie ukrywa, że inspiracją była akcja #MeToo, co świetnie wpasowało się obecnie panujący klimat. Jej piosenkę okrzyknięto hymnem, a sama Netta stała się głosem akcji. Ale przecież twórcami piosenki jest dwóch facetów: znany autor izraelskich hitów Doron Madalie i Stav Beger. Nie oceniajmy jednak ani Netty, ani jej autorów po pozorach. Madalie przyznał kiedyś, że miał dość widoku takich samych kobiet na ulicy i szukał „innej” twarzy. Co okazało się strzałem w dziesiątkę, widać, że Nettę pokochano właśnie za jej inność, co zresztą sama podkreślała, dziękując za nagrodę. „Dziękuję za wybranie mnie. Dziękuję za akceptację różnic między nami. Dziękuję za uczczenie różnorodności″ – mówiła Netta po ogłoszeniu wyników głosowania, ale ja nie jestem pewna, czy mówiła bardziej o sobie, czy też o Izraelu?
Z jej sukcesu cieszy się telawiwska ulica, ale cieszą również politycy (podczas występów w Portugalii zadzwonił do niej zarówno prezydent, jak i premier Izraela, nazywając ją slangowym „kapara alajch”, co w wolnym tłumaczeniu, a bardziej znaczeniu oznacza tyle co „skarb”, „kochana”). Minister kultury Miri Regev już zdążyła ucieszyć się z prezentu na 70. rocznicę powstania Izraela. Dla polityków jest „najlepszą ambasadorką” Izraela na świecie. I coś w tym rzeczywiście jest, choć i ona sama stała się celem ataków ze strony aktywistów ruchu BDS, którzy wzywali do zbojkotowania piosenki i nie głosowanie na nią.
A i sami politycy mają swoje za uszami. O mały włos Izrael miał w ogóle nie wystąpić w tegorocznym konkursie po tym, jak władze zamknęły jeden z publicznych kanałów telewizyjnych, na którym tradycyjnie transmitowano finały Eurowizji. Jeszcze rok temu ogłaszano nawet, że występ na Ukrainie był ostatnim.
Netta nie daje się upchnąć w żadne szufladki. Na razie zaśpiewała jedną piosenkę, którą zna już pewnie pół świata i ma zadatki na więcej. Jest wykształcona muzycznie, ma dobry głos, i jak ustaliliśmy, jest „inna”.
Na ile jest jednak „inna” niż cały Izrael? Netta jest głosem swojego pokolenia, które nie chce być zabawką w niczyich rękach, w tym sensie nie różni się od innych kobiet na ulicach, które tak samo jak ona głośno mówią o tym, że nie zgadzają się na wykorzystywanie seksualne. Ruch #MeToo odbił się w Izraelu szerokim echem, swoje historie opowiadały dziennikarki, aktorki, modelki, sportsmenki, a nawet ma tu powstać specjalny program telewizyjny ujawniający zarejestrowane ukrytą kamerą przypadki molestowania w miejscach pracy. O tym się mówi. Ale nie od dzisiaj przecież (Izrael jest chyba jedynym krajem na świecie, którego były prezydent siedział w więzieniu za gwałty i molestowanie).
Nie można zapominać jednak, że Netta reprezentuje bardziej „Tel Awiw” niż „Jerozolimę”, przez co rozumiem nie miejsce, a inne części społeczeństwa izraelskiego, które ani nie wygląda jak Netta, ani nie myśli jak Netta. Nie wiem, na ile piosenka Netty jest w stanie dotrzeć pod tradycyjne strzechy w Bnei Brak, Bat Jam czy Jawne. Ale jeśli i tam dotrze, wtedy na pewno będziemy mogli powiedzieć, że inność zwyciężyła.
Na ostatnie święto Purim wielu Izraelczyków przebrało się za Nettę, zarówno dzieci, jak i dorośli. A to był dopiero początek. Czyżby za chwilę ulica zacznie wyglądać jak Netta? Nie zdziwiłabym się.
Kategorie: Ciekawe artykuly