
W zeszłym tygodniu miałem szczęście zobaczyć przedpremierowy pokaz filmu “Norwegian Dream”, który w tych dniach otwiera się w norweskich kinach. W filmie Hubert Miłkowski i Karl Bekele Steinland grają dwóch młodych mężczyzn, którzy zakochują się w sobie w fabryce ryb. Jeden z nich jest polskim robotnikiem migrującym, drugi – adoptowanym synem właściciela fabryki; jeden żyje w szafie, drugi jest wolny – a przynajmniej swobodniejszy. Ale “Norweski sen” to nie tylko film o walce o to, by kochać kogo się chce. Akcja zewnętrzna filmu jest luźno oparta na strajku w fabryce w Sekkingstad sprzed kilku lat, gdzie robotnicy walczyli o prawo do traktowania ich jak ludzi i o prawo do organizowania się. Film kręci się wokół wielu walk jednocześnie: Walka o miłość, walka o zbiorowy układ pracy i walka o bycie tym, kim się jest. Ale w gruncie rzeczy jest to także film o walce, jaką muszą przejść młodzi chłopcy, gdy stają się mężczyznami.
Kiedy w środę wieczorem na marszu 8 Marca na Youngstorget drżeliśmy pod transparentem “KOBIETA, ŻYCIE, WOLNOŚĆ”, dużo myślałem o tym ostatnim. Ruchy kobiece i gejowskie nauczyły nas wiele o tym, co akademicko nazywa się “intersekcjonalnością”; że to nie pochodzenie klasowe, kolor skóry, orientacja czy tożsamość płciowa decydują o tym, jak doświadczamy i radzimy sobie ze światem, ale jak te czynniki na siebie oddziałują. Dzięki trzymaniu w głowie kilku myśli naraz, możliwe stało się zrozumienie, dlaczego praca wyzwoleńcza może być czasem tak niewiarygodnie trudna – ale także znalezienie sposobów na wyjście z problemów. Jest to, delikatnie mówiąc, wciąż praca w toku.
Być może zbyt słabo stosujemy tę technikę również w przypadku omawiania mężczyzn i ich roli w walce o równość? Mówiąc prościej, chodzi o uznanie, że mężczyzna nie jest mężczyzną; może być na przykład zarówno kierownikiem fabryki, jak i jej pracownikiem. Jeśli mamy prowadzić dyskusję o męskości i równości płci, którą mężczyźni uznają i w której stają się aktywni, mówienie o ich płci jako o wyjątkowo uprzywilejowanej pozycji może być niemądre. W najgorszym przypadku może to doprowadzić do połączenia robotnika i menedżera w męską, ślepą klasowo społeczność i pozbawić walkę kobiet wielu potencjalnych sojuszników.
Klasa robotnicza zawsze była zróżnicowana, znacznie bardziej niż klasa wyższa. Ta różnorodność może być oczywiście postrzegana i traktowana jako problem – ale można też znaleźć w niej dumę i siłę. Historia ruchu pracowniczego, ruchu kobiet i ruchu queer jest pełna przykładów takich sojuszy, na przykład kiedy rodzący się ruch queer rozpoczął pracę na rzecz brytyjskich górników w 1984 roku. Doprowadziło to do zawarcia sojuszu na konferencji Partii Pracy, co z kolei umożliwiło zniesienie antygejowskich ustaw Margaret Thatcher – ustaw, które od tego czasu stały się wzorem dla podobnych przepisów w kilku stanach USA, Rosji i Polsce.
Ale nasze ruchy mają też wiele przykładów walk, których nie udało nam się połączyć. Na przykład pierwsza grupa w Norwegii, która zorganizowała się w związek zawodowy, typografowie, przez długi czas próbowała utrzymać kobiety poza miejscem pracy. Kiedy w 1888 roku założono Stowarzyszenie Cieśli i Stolarzy w Trondhjem, wpisano do jego deklaracji misji, że celem jest zapobieganie “konkurencji ze strony ludzi ze wsi, którzy przybywają do miasta”. A wielu pracowników migrujących, którzy przybyli do Norwegii w latach 70. doświadczyło szykan, dyskryminacji i rasizmu – nawet ze strony tych, którzy powinni być ich towarzyszami.
W “Norweskim śnie” takie konflikty są zszyte w tym, co dla bohatera jest przede wszystkim walką o coś zupełnie innego: Walka o to, by stać się człowiekiem na warunkach ustalonych nie przez innych, ale przez samego siebie. Jedne z najmocniejszych scen filmu to te, w których bohaterowi Miłkowskiego, Robertowi, prawie udaje się być wolnym i prawdziwym sobą, ale zostaje uwięziony przez spojrzenia innych i własne lęki. Jego miłość do Ivara zmusza go do podjęcia decyzji, kto powinien kierować jego życiem: Homofobiczny kolega? Antyzwiązkowy szef? Czy może on sam? Walka, którą podejmuje, polega na byciu na tyle wolnym, by dowiedzieć się, kim jest. Czy jest Iron Manem? Eminemem? Drag queen? A może wszystkim z powyższych?
Wyczuwanie prawdziwej wolności może być przerażające, a jej podjęcie wymaga odwagi. Czasami nie jest to przypadek dobra i zła, gdzie prosty znak drogowy mówi, w którą stronę należy iść. Słuszne wybory moralne mogą być ze sobą sprzeczne, jak wtedy, gdy pomoc własnej mamie w kłopotach finansowych koliduje z żądaniami kolegów z pracy dotyczącymi solidarności strajkowej. “Muszę przerwać strajk” – mówi Robert, gdy on i jego mama są dosłownie w kropce. Otrzymuje wsparcie od dyrektora: “Tak robią prawdziwi mężczyźni”.
Nasze czasy pełne są toksycznych porad dla młodych mężczyzn na temat tego, kim być i co robić, często pochodzących od autorytarnych i ciemnych sił politycznych. Zazwyczaj dotyczą one szybkiego wzbogacenia się i nadepnięcia na innych, aby samemu się wybić. “Chłopcy muszą być nauczeni tolerować niesprawiedliwość bez buntu” – pisał Hitler w “Mein Kampf”. Czy możemy stworzyć inny rodzaj narracji, w której walka o męskość może polegać bardziej na stawianiu czoła niesprawiedliwości i prowadzeniu prawdziwego i wolnego życia? Opowieść o nauce bycia panem własnego życia bez konieczności panowania nad innymi, gdzie my, mężczyźni, nie dajemy się zastraszyć panującym ideałom męskości i sukcesu?
“Norweski sen” daje nam przynajmniej pierwszy rozdział. Resztę musimy wymyślić sami.
Norwegian Dream ( przetlumaczyl Sir Google Translate )
O “NORWEGIAN DREAM”, O POLSCE I O NORWEGII Z REŻYSEREM LEIVEM IGOREM DEVOLDEM.
“Norwegian dream” has been selected for Off Camera film festival in Cracow in the Polish competition among films from Cannes We had to add another laurel to the poster
Looking forward to screening the film for the first time in Poland in end of april! Looking forward to meet Polish crew and actors, as well as Polish audiences in Poland! Coming out should be safe for everybody, everywhere!
Kategorie: Uncategorized