Uncategorized

CICHA INTIFADA W JEROZOLIMIE

Nadeslal

Pawel Jedrzejewski

****

Burmistrz Jerozolimy Nir Barkat wezwał publicznie do zastosowania silniejszych środków, by położyć kres przemocy.

W ostatnich miesiącach palestyńscy terroryści zmienili Jerozolimę w pole bitwy, przypuszczając na Żydów coraz śmielsze ataki. Liczba incydentów rośnie, podobnie jak płynące z nich zagrożenie dla żydowskiego życia i mienia. Media w większości ignorują tę sprawę, nie sprawi to jednak, że sama z siebie zniknie. Najwyższy czas, by rząd podjął zdecydowane działania zmierzające do stłumienia niepokojów i przywrócenia bezpieczeństwa w stolicy naszego narodu.

Ostatnie wypadki w tej niekończącej się historii przemocy miały miejsce w zeszłą niedzielę w godzinach porannych. Wypełniony żydowskimi uczniami autobus w drodze ze Starego Miasta do położonej na zboczu Góry Oliwnej dzielnicy Male ha-Zejtim został zaatakowany przez trzech zamaskowanych Palestyńczyków. Ci rzekomi „partnerzy dla pokoju” obrzucili autobus kamieniami, rozbijając przednią szybę i powodując panikę wśród dzieci. Kobieta, która był świadkiem tego zdarzenia, mówi, że część uczniów płakała, dodając: „tylko cudem wyszliśmy cało z tego zdarzenia, które mogło zakończyć się zgoła inaczej”. Zdarzenie z pewnością na długo stanie się przyczyną lęków i koszmarów nocnych dla uczestniczących w nim dzieci.

Czy tak ma wyglądać dorastanie żydowskich dzieci w samym sercu Jerozolimy? Każdy Izraelczyk powinien czuć gniew na myśl o tym wydarzeniu, które jasno ukazuje wzrastające poczucie bezkarności i bezczelności palestyńskich terrorystów, którzy nie cofają się przed zaatakowaniem autobusu szkolnego w biały dzień w stolicy żydowskiego państwa.

Żydzi mieszkający w rozmaitych dzielnicach Jerozolimy już od dawna są wystawieni na pastwę kolejnych ataków. W Gilo podpalono izraelskie samochody, w Abu Tor żydowskie domy zostały obrzucone koktajlami Mołotowa.

27 sierpnia troje członków izraelskiej rodziny doznało obrażeń, gdy ich mikrobus został zaatakowany kamieniami przez Palestyńczyków podczas postoju w korku w Wadi Joz. W zeszłym tygodniu, 16 września, Izraelczyk jadący przez Bejt Hanina został obrzucony gradem kamieni, które rozbiły przednią szybę w jego samochodzie. W wyniku obrażeń zadanych przez fruwające odłamki szkła został zabrany do szpitala. Na Wzgórzu Francuskim zamaskowani palestyńscy nastolatkowie próbowali podpalić stację benzynową.

Sytuacja jest tak zła, że Citipass, kompania zarządzająca systemem komunikacji tramwajowej w Jerozolimie, ogłosiła w zeszłym miesiącu, że osiem tramwajów z łącznej liczby dwudziestu trzech, czyli jedna trzecia floty, zostało wyłączonych z użytkowania na skutek ataków Palestyńczyków.

Mimo, że tramwaje służą wszystkim mieszkańcom Jerozolimy, zarówno arabskim jak i żydowskim, to właśnie Palestyńczycy dopuścili się ponad 120 ataków skierowanych przeciwko nim w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Przydarzające się głównie w rejonach Szuafat i Bejt Hanina ataki spowodowały straty sięgające co najmniej pół miliona szekli. Oczywistym wydaje się, że nie mamy tu do czynienia ze sporadycznymi wybuchami przemocy.

Zgodnie z danymi Służby Bezpieczeństwa Ogólnego, w marcu 2014 r. w Jerozolimie doszło do trzech ataków terrorystycznych. W kwietniu ich liczba wzrosła do siedmiu, a w maju i czerwcu miało miejsce łącznie 22. W lipcu i sierpniu ilość ataków zwiększyła się siedmiokrotnie, osiągając liczbę 152, co niewątpliwie ma związek z zabójstwem Mohammeda Abu Chdeira przez trzech młodych Żydów w lesie nieopodal Jerozolimy w dniu 2 lipca.

Najnowsze, wrześniowe wypadki są dowodem na to, że fala ataków nie słabnie.

Obecna sytuacja jest po prostu nie do zaakceptowania i nie może trwać dłużej. Cicha intifada w Jerozolimie – „cicha” jedynie dlatego, że media w większości zachowują ciszę na jej temat – musi zostać jak najszybciej stłumiona zanim wyrwie się spod kontroli i zakończy jeszcze większym rozlewem krwi.

Jakkolwiek trzeba oddać sprawiedliwość policji, która w ciągu ostatnich kilku miesięcy aresztowała ponad 600 Palestyńczyków zaangażowanych w akty przemocy i chuligaństwa, to jednak mieszkańcy Jerozolimy mają już dość nieustającego zagrożenia i niemocy władz.

W zeszłym tygodniu członek jerozolimskiej rady miejskiej Arie King przewodził demonstracji przed budynkiem kwatery głównej Policji w Jerozolimie, protestując przeciwko polityce władz i wzywając premiera Binjamina Netanjahu, by ten natychmiast zdymisjonował Ministra Bezpieczeństwa Publicznego Icchaka Aharonowicza.

King napisał na swoim Facebooku: „policja aresztowała 600, 700, 800 terrorystów. Być może niedługo osiągną liczbę tysiąca zatrzymanych. Nie ma wątpliwości, że praktyki stosowane przez siły policyjne nie zdają egzaminu. Mamy wspaniałą policję, lecz nie działa ona odstraszająco na przestępców”.

Burmistrz Jerozolimy Nir Barkat wezwał publicznie do zastosowania silniejszych środków, by położyć kres przemocy. Po tym, jak izraelska strona internetowa 0404 opublikowała nagranie przemówienia Barkata na posiedzeniu rady miejskiej, z którego można było odnieść wrażenie, że jest on przede wszystkim skoncentrowany na zachowaniu image miasta, burmistrz zamieścił na swoim Facebooku nieprzebierający w słowach komunikat. „Pragnę to jednoznacznie wyjaśnić: należy zastosować twarde i bezkompromisowe podejście względem każdego, kto dopuszcza się przemocy w jakiejkolwiek postaci” napisał Barkat, dodając: “nie będziemy tolerować obrzucania tramwajów i domów żydowskich we wschodniej Jerozolimie koktajlami Mołotowa i nie będziemy tolerować przemocy w jakiejkolwiek postaci”.

Burmistrz chwalił policję, skrytykował jednak sądownictwo, stwierdzając: “Nie może się dziać tak, że policja aresztuje winnych zakłócania porządku publicznego a sądy uwalniają ich zgodnie z polityką “obrotowych drzwi”, umożliwiając im powrót do życia w przemocy. Musimy zintensyfikować kary, dając tym samym lekcję innym przestępcom”.

Powyższe stwierdzenie jest w pełni słuszne. Nie wolno dawać palestyńskiemu terrorowi szans na zwycięstwo w Jerozolimie, czy gdziekolwiek indziej. Cicha intifada, buzująca we wschodniej części Jerozolimy, musi zostać spacyfikowana. Policja musi zwiększyć swoją obecność w okolicy, szybko i skutecznie aresztującwszystkich tych, którzy rzucają kamieniami i koktajlami Mołotowa, oraz dopuszczają się przemocy w jakiejkolwiek postaci.

Z kolei sądy muszą wysłać Palestyńczykom silny i jednoznaczny przekaz, skazując palestyńskich awanturników i miotaczy kamieni na długotrwałe więzienie, zamiast, jak dotąd, dawać im klapsy.

Co więcej, rząd musi wzmocnić obecność żydowską we wschodniej Jerozolimie, zwiększając bezpieczeństwo i budując więcej domów dla Żydów. To najlepszy sposób by uświadomić naszym wrogom, że nie mogą liczyć na pozbycie się nas za pomocą zastraszania i przemocy.

Czas jest decydującym czynnikiem – działania muszą zostać podjęte jak najszybciej. Jeśli się tak nie stanie, rozwijająca się w Jerozolimie cicha intifada przestanie być cicha.

Michael Freund

http://www.jpost.com/Opinion/Fundamentally-Freund-The-quiet-intifada-in-Jerusalem-376081

Tłum. MAB

http://www.fzp.net.pl/opinie/cicha-intifada-w-jerozolimie

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.