Nadeslala Tamara Abramski
Moj marzec 1968.
Bylam w ostatniej klasie szkoly podstawowej i w czerwcu musialam wybrac szkole srednia. Nie bylo jeszcze gimnazjow. Byla podstawowka, zawodowka i srednia. No i okazalo sie, ze jestem na tzw liscie, ze nie moge wybrac szkoly, bo pewne miejsca nie byly dla mnie. Wiec wybrano za mnie. Cale mlode lata spedzalam w TSKZ. Bylismy podzieleni na grupy wiekowe, no i dorosli. Klub byl duzy. Dzieci jeszcze wiecej. Wiekszosc to dzieci, ktorych rodzice uciekli do Rosji, dlatego przezyli. Malo kto mial babcie i dziadkow. Tym roznilismy sie od dzieci, ktore nie mialy za soba historii holokaustu. Bylismy drugim pokoleniem. Rodzice czesto mieli poglady prokomunistyczne, nawet jesli komunistami nie byli. Wynikalo to ze wspomnien przedwojennych, getta lawkowego, czy dyskryminacji na uczelniach, pogromach organizowanych przez studentow ORN i antysemityzmu kosciola. Wierzyli, ze nadszedl czas rownosci dla wszystkich. Po holokauscie, wieksza czesc byla ateistyczna. Przyszedl rok 1956, pierwsze wyjazdy tzw gomolkowskie, a potem 1968 rok kiedy juz wszelkie zludzenia padly. Moje mieszkanie miescilo sie blisko dworca. W 1968 roku i czesciowo 1969 zamienilo sie w przejsciowy hotel, przez ktory przeszla wiekszosc Zydow przejezdzajacych przez moje miasto i dalej do Warszawy. Przychodzili z karteczka i pytaniem czy tutaj mieszka taka rodzina i ze oni sa znajomymi tych, czy innych. Celowo nie podaje nazwisk. Tak wiec prawie codziennie wedrowalismy na dworzec odprowadzajac odjezdzajacych wypedzonych. Kazdego dnia myslelismy, ze niedlugo i my wyjedziemy. Niestety moja mama zachorowala na gruzlice. Odnowily jej sie stare zmiany. Zostalismy. To bylo dla mnie wielkie przezycie. Wyjechali wszyscy. Moja najlepsza przyjaciolka, przyjaciel, koledzy i kolezanki z TSKZ-tu i z koloni zydowskich. No i skonczylam szkole. Wszystko nowe. Czy ktos kiedys pomyslal o dzieciach zydowskich, ktore po 1968 roku zostaly w Polsce? Czy ktos kiedys napisal wspomnienia wlasnie o nas, a nie tych co wyjechali? My tez musielismy zaczac zycie od nowa. Marzac i zazdroszczac tym ktorzy wyjechali. Pisalismy listy, dlugie. Oni opowiadali o pobycie w Wiedniu w jakims ladnym zameczku i o tym, ze nadal graja w ping-ponga, ale paletki nie maja gumy, potem opowiadali o pierwszych latach w Izraelu, potem o wojnach, a ja nie mialam o czym opowiadac. Nic sie nie dzialo. Cisza. Potem bylo nowe towarzystwo, inne rozmowy, unikanie tematow zydowskich i na koniec emigracja. Ostatnia spozniona emigrantka 1968 roku, ktorej machalo na pozegnanie cztery najblizsze osoby. Moglabym bardzo duzo opowiadac o tym jak zmienilo sie zycie zydowskich dzieci po marcu 1968 roku. To nie byly latwe lata. Powoli, powoli jakos sie wszystko ukladalo, ale nigdy nie tak jak u rowiesnikow nieZydow, ktorzy nie mieli problemow z tozsamoscia, ktorzy w okresie kartkowym szli po paczki do kosciola, czy po odbior lekow. My nie mielismy dokad pojsc. Nie mielismy swiat zydowskich w TSKZ i nie bylo kolonii zydowskich i wszystko zaczelo byc takie bardzo katolicke, nieznane, nowe.
Mysle, ze najsmutniejsze jest to, ze marzec 68, kazdemu cos zabral. Tylko, ze my zostalismy zapomnieni, choc nam tez zabral. Zabral nam tozsamosc, przyjaciol, marzenia, plany. Zmienil nasze zycie i nie zawsze udalo sie nam ulozyc sobie szczesliwie zycie. Doroslelismy zranieni i uzaleznieni od udawania kogos innego niz naprawde bylismy. Kiedy rozmawialam z kolezankami w szkole, to nie mowilam, ze jestem Zydowka, chcialam byc jak one, ale one mialy choinke, Boze Narodzenie, Wielkanoc, szly na Pasterke ( kiedys tez poszlam z kolezankami). To bylo ich, ale nie moje, nawet kiedy uczestniczylam w tych swietach. To nie byly moje swieta. Mysmy choc nie pobozni Zydzi mielismy swieta zydowskie w TSKZ, Byl poczestunek, byly wystepy, nie czulam, ze brakuje mi swiat, az nagle wszystko sie urwalo. Pamietam, ze w Wigilie Bozego Narodzenia, siedzialam w oknie i podgladalam jak ludzie zasiadaja do kolacji w sasiednich domach. Siedzialam i gapilam sie. Moja przyjaciolka wyjechala 16 listopada. Po jej odjezdzie nie pozostal mi juz nikt. Przyszly swieta. Pierwsze poza TSKZtem i nie bylo Chanuki. Bylo za to Boze Narodzenie. Tylko nie moje. To nie moj Bog sie narodzil, choc pochodzil z mojego narodu.
PS
Juz po napisaniu tego tekstu, odnalazlam stare pamietniki i stare listy. W internetowych portalach czytam wspomnienia tych co zostali i tych co wyjechali. Zwrocilam uwage, ze wszyscy oni byli juz doroslymi ludzmi. Ludzmi mogacymi podejmowac decyzje. O nas owczesnych 13-16-to latkach nikt nie myslal. Dzisiaj wydaje mi sie, ze to byl najgorszy wiek dla takich przezyc, ze to byl wiek, kiedy
dziecko przepoczwarza sie w nastolatka, kiedy zaczynaja pracowac hormony, kiedy zaczyna sie okres mlodzienczego buntu, kiedy zaczynaja sie pierwsze zakochania. Nagle to wszystko zostaje zaburzone. Starsi maja juz ten okres za soba. Sa albo studentami, albo po studiach i w nowej sytuacji jakos im latwiej. Sa po maturze i nie musza zaczynac calego systemu szkolnego w nowym miejscu od poczatku. Byli prymusi, nagle sa na ostatnim miejscu, bo maja trudnosci z jezykiem i innym programem. A ci co zostali? Te 13-14 to latki? Ktos inny podejmuje decyzje, nie oni. Oni nie moga zadecydowac, ze chca za swoim chlopakiem pojechac do Izraela, albo za swoja przyjaciolka. To rodzice decyduja, to rodzice wybieraja szkole, ktora moze przyjac zydowskie dziecko w okresie nagonki na Zydow. Nikt jednak do tej pory nie rozmawial z dziecmi emigracji 68.
wystep kolka teatralnego w TSKZ. Ja z pieskiem w kapelusiku
wystep kolka baletowego. Ja w ogonku konskim w pierwszym rzedzie po prawej.
Jerzy Duda Gracz i ja. W tym czasie Jurek Duda mieszkal razem z nami jako sublokator- student.
Kategorie: Uncategorized
Witaj Tamara! Nazywam sie Mariola Sapir , na zdjeciu zobaczylam siebie jak tanczymy balet ,jak sie nie myle to jasza nauczycielka ktora uczyla nas tanczyc nazywalal sie Zilbert I uczyla tez w Palacu Mlodziezy. Na drugim zdjeciu poznaje Ilone T. Jole Z. It’d. Na trzecim zdjeciu Duda I to u niego rozpoczela sie moja pasja malarstwo.Ciebie nie moge sobie przypomniec.Masz wiecej zdjec z Togo okresu? Gdzie teraz mieszkasz?
Tamaro, przeczytalem te wspomnienia ze wzruszeniem. Historia nie byla laskawa dla Ciebie. Urodzilas sie o kilka lat za pozno.My ktorzy w 1968 bylismy juz po maturze mielismy ustabilizowana psychike Pamietam kiedys czytalem ksiazke (chyba to bylo o Ernescie Bryllu. ) o synu dyplomaty ktory nigdzie nie zarzucil korzeni. Nie mial bliskich kolegow bo nie zdarzyl sie z nimi zaprzyjaznic gdyz ojciec musial przesiedlac sie na nowa placowke do innego kraju. Dziecinstwo jest szalenie wazne w rozwoju czlowieka, kiedy chce sie byc ze swoimi rowiesnikami i miec przyjaciol z ktorymi mozna rozmawiac o tym o czym nie wypada rozmawiac z rodzicami…Brakowalo mi takich wspomnien jak Twoje. My wyjechalismy i wydawalo nam sie ze juz tam w Polsce nikt nie zostal. A zostalo duzo ludzi, bo kazdy z nich mial inne i jak najbardziej rozsadne argumenty aby pozostac. Przyciskam Cie wirtualnie bo Twoje wspomnienia mnie rozczulily.