
Izraelska artyleria ostrzeliwuje Strefę Gazy, 12 maja 2021 (Fot. Yonatan Sindel / AP Photo)I w Europie, i w USA politycy reagują ostatnio nie na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, lecz na polityczne przemiany w ich własnych krajach. Chodzi o stosunek do państwa narodowego w rozmaitych jego postaciach.
Podczas niedawnej wojny w Gazie wizyty solidarnościowe w Izraelu złożyli szefowie MSZ Czech, Grecji, Niemiec i Słowacji, a na siedzibach rządów Austrii, Czech, Słowenii i Węgier wywieszono na znak poparcia izraelskie flagi. Zarazem w USA lewica demokratów próbowała – nieskutecznie – zablokować w Kongresie dostawy amerykańskiej broni dla walczącego z Hamasem Izraela, prezydent Joe Biden oświadczył zaś, że jego partia „jeszcze” Izrael popiera. W obu przypadkach mamy do czynienia ze zwrotem, pro- i antyizraelskim, niespotykanym od pokolenia.
W obu też przypadkach nie była to reakcja na jakieś specyficzne cechy obecnej konfrontacji. W Gazie Izrael działał, jak przedtem, w samoobronie, reagując na kolejny atak Hamasu i starając się, znacznie skuteczniej niż przedtem, ograniczać liczbę cywilnych ofiar. Zarazem zamieszki we Wschodniej Jerozolimie przed ostrzałem i w Izraelu już podczas jego trwania ujawniły po raz kolejny dyskryminację – prawną Palestyńczyków, a ekonomiczną i społeczną arabskich obywateli Izraela – oraz niezdolność policji do łagodzenia, a nie nasilania napięć. I w Europie, i w USA politycy reagowali jednak nie na to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, lecz na polityczne przemiany w ich własnych krajach. Chodzi o stosunek do państwa narodowego w rozmaitych jego postaciach.×Podcast 8:10Stanisław Skarżyński 17.05.2021Smoleński: Nie będzie Izraela i Palestyny, o tym można zapomnieć
W USA wyrosło i dochodzi do władzy pokolenie, które państwo amerykańskie, zdominowane przez białych anglosaskich mężczyzn, uznało za niereformowalne narzędzie ucisku. Historycznie to zrozumiałe: zostało ono zbudowane na wymordowaniu rdzennej ludności, niewolnictwie porywanych za morzem czarnoskórych, seksistowskiej opresji kobiet i kulturowej dominacji Anglosasów. Zarazem jednak zdołało się ono w minionym stuleciu zreformować na tyle, by wszystkim, niezależnie od płci, narodowości i koloru skóry, zaoferować status honorowych WASP-ów [skrót od White Anglo-?Saxon Protestants – Biali Anglosascy Protestanci]. Ale niebiała, nieanglojęzyczna i niemęska większość już się tym nie zadowala. Odrzuca konieczność wyrzeczenia się choć części swej tożsamości, by cieszyć się pełnią praw. Dotychczas dominującej mniejszości oferuje zaś co najwyżej prawo, by pozostała, czym jest – jeśli się wyrzeknie dominacji i pokaja.
Z tej perspektywy walka Palestyńczyków z izraelskim państwem jest tym samym, co ruch Black Lives Matter. Dlatego argumenty Jerozolimy o samoobronie przed Hamasem, o odmiennym statusie prawnym tych czy innych terenów są bez znaczenia. Młodzi lewicowi Amerykanie będą się coraz częściej zgadzali z Mahmudem al-Zaharem, współzałożycielem Hamasu, który powiedział niedawno, że Izrael nie ma prawa istnieć, bo dla nich nie ma prawa istnieć biała dominacja w USA. A skoro tak, to ostrzał dzielnic mieszkaniowych Izraela, do którego al-Zahar się bez problemów przyznał, jest bez znaczenia, podobnie jak mordowanie przez Hamas przeciwników politycznych czy osób LGBT. W obliczu zła absolutnego, jakim jest istnienie Izraela, to są jedynie koszty nieuchronnego postępu. Zaś w obliczu przekształceń, jakie ruch antyrasistowski wywoła w samych USA, zwrot w polityce wobec Izraela będzie równie nieistotny.
W Europie inaczej. W krajach historycznie ukształtowanych przez walkę narodów o swoje wyzwolenie państwo narodowe nadal jest postrzegane jako gwarant praw, nie jako źródło opresji, zaś etniczne większości nadal są w nich właśnie większościami. Spór między lewicą a prawicą tyczy się tego, jak szeroko można udostępnić pozostałym prawa tworzących państwa narodów. To, że w zamian muszą oni przyjąć za swoje elementy ich tożsamości, pozostaje jednak wspólnym pewnikiem. Z europejskiej perspektywy rakiety Hamasu nie obalają domniemanego apartheidu, lecz godzą w demokratyczne państwo narodowe, które ma obowiązek się bronić. Jego własne przewiny stają się zaś wówczas równie drugorzędne, jak w oczach bojowników Black Lives Matter przewiny Hamasu.
Między tymi dwoma stanowiskami jest oczywiście wiele pozycji pośrednich, ale konflikt, zwłaszcza zbrojny, będzie je usuwać i radykalizować wybór. Na pewno zaś będzie zwiększać tolerancję na winy „naszych” i wrogość wobec win „cudzych”. A to będzie rzutować na polityczną dynamikę po obu stronach konfliktu. Można się spodziewać, że w najbliższych latach Hamas stać się może głównym rzecznikiem Palestyńczyków, z rosnącym poparciem w USA, zaś w Izraelu coraz bardziej prawicowe rządy będą mogły polegać na rządach europejskiej prawicy. Obecny po obu stronach rasizm stopniowo zostanie znormalizowany. A żydowską diasporę będzie zmuszać do wyboru między naszym rasizmem a rasizmem wymierzonym w nas.
Rozwiązanie dwupaństwowe, choć niedoskonałe, mogło temu zapobiec. Dlatego, z godną podziwu dalekowzrocznością, najpierw Hamas, a potem izraelska prawica zapobiegły jego powstaniu. Dziś jest ono prawie niemożliwe, rozwiązanie jednopaństwowe będzie zaś osiągalne tylko po kolejnej wojnie, jako forma trwałej dyskryminacji pokonanych, kimkolwiek by byli. Gdyby nie to, że mowa o zaprzepaszczaniu nadziei milionów ludzi na normalne życie, trzeba by podziwiać estetyczną doskonałość pętli, którą obie strony nakładają sobie nawzajem na szyję.
USA i Europa wobec Izraela – zamiana miejsc?
Kategorie: Uncategorized
Do wypowiedzi Leona Ungiera dodam, ze problem dwupanstwowosci juz jest rozwiazany., poniewaz jest juz niezalezne panstwo palestynskie, Gaza. Ale niestety jest to panstwo agresywne ktore atakuje Izrael i dazy do jego zniszczenia. Z tego wynika, ze nie potrzeba jeszcze 3-go panstwa. To oznacza, ze palestynczycy okupuja Zachodni Brzeg i to jest tylko dobra wola Izraela, ze maja autonomie.
Panie Warszawski, Moim zdanie p. Ewa Korulska trafnie i zwięzle scharakterizowała Pański artykuł. Ja jedynie skomentuje ostatni paragraf. Skaąd Pan wziąl: „Rozwiązanie dwupaństwowe, choć niedoskonałe, mogło temu zapobiec. Dlatego, z godną podziwu dalekowzrocznością, najpierw Hamas, a potem izraelska prawica zapobiegły jego powstaniu” Hamas nigdy nie bral udzialu w zadnych rokowanianiach pokojowych. To najpierw Arafat a potem PLO pod Abbasem kilkakrotnie odrzucało pokojowe propozycje. Polecam doskonałą książkę opisujacą wysiłki pokojove: „The War of Return: How Western Indulgence of the Palestinian Dream Has Obstructed the Path to Peace”
„Uderz w stół a nożyce sie odezwą”
Tym razem „nożyce” sugerują ,że chcę ich czegoś nauczyć . Potrzebne mi to jest jak wrzód na tyłku! 😀
Ten „gigant” nienawidzi wszystkich – zwłaszcza Polaków i „gettowych Izraelczyków” , a szczególnie ich „tchórzliwych polityków i generałów” – sam będąc przykładem niesłychanej odwagi (siedząc za wielkim oceanem 😀) . A ponieważ obiecałem Wam i sobie nie prowadzić z nim żadnej polemiki , to i tym razem nie będę tego robić . Nie ma na to najmniejszej potrzeby. Jego wpisy , że tak powiem , robią to same za siebie. Nic dodać nic ująć
Na stare lata sa tacy co chca nas pouczac jacy sa Polacy i tylko ten Katz zaszkodzil.., a przed Katzem to Polska nie glosowala przeciw Izraelowi w kazdy zgromadzeniu
Szkoda tylko Izrael dostarczal/dostarcza techologi wojskowek temu zdradzieckiemu krajowi ,
To jest za ciezka lektura, inaczej bym polecil moim dzieciom przeczytac tlumaczenie ” Malowanego Ptaka” Kosinskiego, toc hyba njlepiej opisuje Polakow nie tylko w czsie wojny ale i teraz.
Albo tylko te pare zdan opisujaych soltysa wsi serdecznie zapraszajacego ” bylego wroga” do zastwionego stolu, poto gdy ten sie odwrocil wbic mu noz w plecy i wyjsc , ” co zlego to ne ja”
Pozostałe wymienione przez ciebie kraje, przy obecnych reżimach nigdy nie cechowało przyjazne nastawienie do Izraela w odróżnieniu do Polski , zanim Katz beknął. A mimo to nie pamietam tak skandalicznej wypowiedzi wobec narodów któregokolwiek z tych krajów. I choć wyrażenie „psia krew” poważnie wzmacnia argumentację , pozwolę sobie pozostać przy opinii , ze Katza wypowiedz była początkiem pogorszenia stosunków obu krajów ku wielkiej radości antysemitów i polakożerców w obu krajach . Co widać i na tym blogu…
OBS:
Przyjmuję z pokorą że antyizraelska polityka Polski jest kształtowana przez Katza, a przedtem przez Szamira.
A może i inna polityka też. Straszni ci Żydzi.
MEF
dla ciebie może i retoryczne , ale dla tych Polaków , którzy antysemitami nie są, na pewno nie. Dla nich była to skandaliczna , głęboko obrażająca i absolutnie niedopuszczalna wypowiedź, nie jakiegoś dupka, a szefa resortu spraw zagranicznych państwa , niczym nie różniąca się w swojej naturze od antysemickiej wypowiedzi , którą uzyskałem po jej niewielkiej „modyfikacji” .Mogę tylko ubolewać , że tego nie dostrzegasz , choć zdziwiony nie jestem…. I nic to z „wrażliwością natury” wspólnego nie ma bo GDYBY miało , to znaczyłoby , że na żadne antysemickie wypociny nie należy być „zbyt wrażliwym” !
Dziękuję za korektę „praźródła” tej wypociny , co w żadnym stopniu jej nie polepsza.
OBS:
To było pytanie retoryczne. Ale naiwnością jest sądzić że wypowiedź Katza ( Apropos on zacytował Szamira, nie Begina) wpłynęła na polskie doktryny.
Nie popierać Izrael jest bardzo łatwo i Polska jest w doskonałym towarzystwie Wenezueli, Iranu i Francji. Tych ostatnich też śmiertelnie obraził jakiś minister izraelski?
Wrażliwe natury, psiakrew.
Polska to robiła , mówiono nawet w swoim czasie o „partnerstwie strategicznym” miedź krajami . W Knesecie Wałęsa mówił o zrozumieniu Izraela bo i Polska w w swojej historii przestała istnieć jako państwo. Potem Israel Katz , nie byle jakiś, nic nie znaczący polakożerca , ale minister spraw zagranicznych Izraela publicznie przypomniał sobie skandaliczną wypowiedź Begina, o czym już pisałem . Trzeba absolutnej hucpy i absolutnego niezrozumienia jak to odebrali Polacy i ich państwo by teraz oczekiwać od nich poparcia.
Jak zachował by sie Izrael gdyby polski minister spraw zagranicznych publicznie włożył sobie w usta taką wypowiedz: „Każdy Żyd wyssał z piersi matki nienawiść do Polaków”. Posmakujcie to sobie…..
Autor doskonale rozeznaje się w sprawach szerokiego świata i nawet wyciąga wnioski racjonalne. Ten racjonalizm zostaje poza parkanem kiedy autor wkracza do dzielnicy żydowsko-arabskiej na Bliskim Wschodzie.
A co do narodowej teorii poparcia Izraela…
Co z Polską? Państwem narodowym i wyznaniowym, wyjątkowo czystym etnicznie? Czemu Polska nie popiera Izraela?
Autor doskonale rozeznaje się w sprawach szerokiego świata i nawet wyciąga wnioski racjonalne. Ten racjonalizm zostaje poza parkanem kiedy autor wkracza do dzielnicy żydowsko-arabskiej na Bliskim Wschodzie.
A co do narodowej teorii poparcia Izraela…
Co z Polską? Państwem narodowym i wyznaniowym, wyjątkowo czystym etnicznie? Czemu Polska nie popiera Izraela?
Godny podziwu jest stopień zawiłości tego tekstu i przewrotne teorie jakie autor w nim przedstawia , skutecznie mieszając ludziom w głowach.
Nie mówiąc już o zupełnie chorych konkluzjach.
Jak widać nie każdemu dane jest być filozofem lub choćby bystrym analitykiem wydarzeń. Osobiście polecam analizy Melanie Philips lub Carolyn Glick aby cos zrozumiec z tego zwariowanego świata, bo pan Warszawski na pewno w tym nie pomoze.
Na szczęście Izraelczycy sami wiedza co
maja robić nie potrzebują filozofii autora aby dać Hamasowi po łbie.