Uncategorized

Najlepszy śnieg – krajowy cz 2/ 2

Nie ukrywam, że „Kabaret Starszych Panów” (pomimo, iż jestem jego wielbicielem) w tym tekście jest pretekstem, by porozmawiać o kulturze w ogóle, a szczególnie o relacjach między nią a jej mecenasami, sponsorami czy jak tam ich jeszcze nazywać.

Niewielu artystów w historii było w sytuacji Michała Anioła, któremu rodzinne koneksje pozwalały (choćby teoretycznie) na to, by mieć mecenasów w nosie przynajmniej jeśli chodzi o temat finansowania.

Z kolei mecenasi jak historia długa też mieli dylemat – jak daleko mogą się posunąć w interwencji wobec wspieranych przez siebie artystów tak, by spod ich ręki wyszło jednak coś wartościowego. Nie jest to rzecz wcale łatwa, o czym przekonujemy się patrząc na działalność obecnego ministra, przepraszam za wyrażenie – kultury.

Jego poczynania powinny kiedyś trafić do zbiorku badań socjologicznych , stanowią bowiem wyjątkowo czytelny sygnał, że pieniądze nie wszystko mogą. Miliony ładowane przez obecnego ministra w przedsięwzięcia okołodenne nie sprawiły, że zakwitły one rumieńcem skarbów narodowych, a Chopin nadal jest uważany za lepszego muzyka od zespołu Bayer Full. W sumie bardzo to optymistyczne, choć obecnemu tzw. ministrowi tzw. kultury i tak to niczego nie powie.

Ponieważ wyszło już co najmniej kulka publikacji dotyczących „Kabaretu Starszych Panów”, nie będę ich omawiał, a podkreślę jedynie te drobiazgi, które mogą mieć znaczenie dla naszego postrzegania kultury dziś.

Jeśli ktoś znajdzie wolną chwilkę, pozwolę sobie zarekomendować te audycje

https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY HYPERLINK „

https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY&t=19s” HYPERLINK „

https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY HYPERLINK

„https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY&t=19s”& HYPERLINK

„https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY&t=19s”t=19s” HYPERLINK

„https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY&t=19s”& HYPERLINK

„https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY&t=19s” HYPERLINK

„https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY HYPERLINK

„https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY&t=19s”& HYPERLINK

„https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY&t=19s”t=19s” HYPERLINK

„https://www.youtube.com/watch?v=B-t1NCMS6wY&t=19s”t=19s

Przybora i Wasowski też nie mieli łatwo, szczególnie na początku. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że na przełomie lat 50. i 60. w państwowej wizji kultury byli ciałem ewidentnie obcym. Poważni recenzenci, których wstyd dzisiaj cytować pisali wręcz o „ohydzie inteligenckiej mentalności” i żądali usunięcia „Kabaretu” (i podobnych programów) z mediów, które miały „wychowywać masy”.

KSP uratował ponoć Adam Hanuszkiewicz, który awanturując się z kolegium programowym krzyczał: „Żądam, żebyście to jeszcze dwa razy puścili, a potem ludzie wam nie pozwolą tego zdjąć”.

Miał rację. Ku zdumieniu sterników państwowej kultury starsi panowie zdobyli sobie serca widzów i to nie tylko z kręgów zacofanej ideowo inteligencji. Bardzo ciekawe zjawisko, które uczyło rządzących, że coś takiego jak wrażliwość na kulturę nie jest przypisane do żadnej warstwy społecznej raz na zawsze. Dziś to wiemy i widzimy na co dzień, wtedy się tego uczono „na żywym organizmie”.

Jest to najistotniejszy bodaj element w dyskusji nad tym, dlaczego to czy tamto się podoba, zdobywa masową widownię, a co innego nie. Gdyby odpowiedź była sprawą prostą mielibyśmy w przestrzeni publicznej same perełki, a przecież aż tak dobrze nie mamy.

Patrząc na współczesną scenę kabaretową widzę z jednej strony wspominanych przez komentatorów poprzedniego tekstu Poniedzielskiego czy Andrusa, do których jestem z całym szacunkiem oraz gromadę (również wymienianych) kabaretów, do których mam już stosunek zupełnie inny. Widzę w większości z nich dwa elementy niepozwalające cieszyć się obrazem. Po pierwsze – dosłowność niepozwalająca na żadną intelektualną wędrówkę odbiorcy. Wszystko ma podane na tacy łącznie z zaznaczonym momentem, w którym ma się śmiać. To zresztą zjawisko nie tylko polskie, pierwsze sitcomy, które pojawiły się po ‘89 roku zawierały ten zdumiewający element, do którego nie sposób chyba przywyknąć.

Drugie – to coś, co „stara szkoła” aktorstwa komediowego zamknęłaby na kłódkę w zimnej komórce na przepadłe – zanim skrzywię usta w uśmiechu aktor już rży bawiąc się setnie tym, co właśnie powiedział. Naprawdę, nie sposób do tego przywyknąć.

W takim „kabarecie” nie ma miejsca na subtelności słowne. Poetycką finezję Przybory należałoby wg dzisiejszych wzorców przerywać co chwila i wyjaśniać widzowi „co artysta chciał przez to powiedzieć”. No kto wie – może w sumie byłoby to zabawne, ale jak długo?

I proszę nie sądzić, że to takie tam marudzenie starszego pana, dla którego „kiedyś to były czasy, a dziś …” Proszę mi wierzyć, że myślę o tym zupełnie na zimno, zdając sobie sprawę, że czasy się zmieniają itd. Natomiast ci, którzy decydują o tym, co ukazuje się w przestrzeni publicznej dziwnym trafem uważają widocznie, że wszystko zmienia się na gorsze i tak ma być!

Przy jakiejś okazji pisałem tu o pewnym zjawisku z okresu PRL, dość łatwo wychwytywalnym przez obserwatora życia społecznego. Otóż od lat 40. po 80. bez trudu spostrzeżemy wyraźny trend wznoszący, jeśli chodzi o kulturę tak pojętą szeroko (wraz z tzw. kulturą osobistą przeciętnego osobnika), jak i kulturę zyskującą wsparcie państwowe.

Tego właśnie mi brak we współczesnym świecie. Wspomniani Poniedzielski z Andrusem są rzadkimi gośćmi państwowych mediów, a kogóż lansują prywatne? Nie wiem, czy w ogóle prowadzono jakieś badania na ten temat, ale na oko wygląda to tak jakby media prywatne wróciły mentalnie do pierwszych lat socrealizmu, gdzie „liczą się masy”. Choć dziś oczywiście podlane jest to wszystko sosem ekonomicznym (liczy się oglądalność/klikalność/cena za reklamy itd.)

Dyskusje na te tematy zawsze będą niedokończone. Czy współcześni autorzy nie potrafią pisać na poziomie Przybory, czy też współczesny widz tego nie potrzebuje? Oto jest pytanie nie mniej ważne, niż to, które zadawał Hamlet.

Stąd także i ten tekst niech zostanie „niedokończony”.

W zamian za to dedykuję czytelnikom SO wierszyk, w którym można do woli odnajdywać postaci związane (niektóre aż niestety) z polską kulturą. Jako taką.

Rachunki krzywd

Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
gdzieś przy pancernej brzozie!
Ty bolszewika goń i strasz,
choć ziemia nasza w mrozie
rząd się wyżywi, szable w dłoń,
zdradzeniśmy o świcie,
rogiem się złotym palnij w skroń,
pluń w oczy łżeelicie.
Okrągły stół i Bolek – paw
i noc listopadowa,
od głodu, ognia Panie zbaw
i słowa, słowa, słowa …
Do przodu alleluja, i 
za waszą i za naszą,
kiedy się wypełniły dni,
pożogi niebo kraszą.
A „nie lękajcie się” ktoś rzekł
jak Ordon na reducie.
I płynie tak za wiekiem wiek
na ojczyźnianej nucie.
Do broni na kolebki zew
bo bój to nasz ostatni,
wśród wierzb płaczących dumny śpiew,
krwi pożar i kurz bratni.
Na drzwiach stodoły orli lot
tuż ponad ojców progiem.
Tęsknotą skrzypi wiejski płot
„Odejdźcie z Panem Bogiem”.
Chleba kruszyna Boże nasz
z miłości Twej się wzięła,
z nieba Kościuszko na nas patrz,
że jeszcze nie zginęła.
Skrzydlatej jazdy broni szczęk
o chwale opowiada.
Spod stołu słychać cichy jęk –
to my – Pierwsza Brygada…
Ten przymus każdy rodak zna –
chce wyznać, co go boli.
Co wieczór mu tak w duszy łka
tu – w knajpie „U Marioli” …

Najlepszy śnieg – krajowy 2/2

Jerzy Łukaszewski

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.