Uncategorized

O tożsamościach 02

Wstęp:

Ależ znakomite pióra na tym blogu! Jan Hartman, Dawid Warszawski i mój idol Jakub Kopeć. Nie dorównuję im wiedzą, znajomością faktów, precyzją wypowiedzi i stylem, mimo to mam ambicję poruszyć temat, którego o ile wiem, jak dotąd nie poruszyli i zlożyc coś na kształt eseju o autentycznej bohaterce i jej antidotum: antybohaterze. Temu ostatniemu przeznaczyłem jak najmniej wierszy w końcówce długiego wywodu. 

O tożsamościach – Irena Gelblum i Henryk Iwański

W maju tego roku dotarł na blog film “Dwie flagi”. Oglądnąłem w youtube wywiad z reżyserką:  -Pragnęlam obalić dwa mity: 1) wkład Polaków do Powstania w getcie był marginalny 2) nie istniał jakoby w getcie ŻZW (Żydowski Związek Wojskowy)

Przyjąlem do wiadomosci i oglądnąłem film, licząc że znajdę wzmiankę o jednym z dwojga bohaterow mojego tekstu. Nie powiodło się, w kompilacji niżej po raz pierwszy pojawi się  w innym miejscu.

Czytaliście “Getto Walczy (Udział Bundu w obronie getta warszawskiego) ” Marka Edelmana? Uwaga, z perspektywy tego tekstu zawartość nawiasu jest niemniej ważna niz treść książki. Cytuję niemal dosłownie autora: “W getcie panował niepodzielnie ŻOB” 

Wikipedia: “Zakończenie historii Bundu w Polsce to styczeń 1949 roku. Wówczas to Nadzwyczajny Zjazd partii, zdominowanej już w przeważającym stopniu przez komunistów, opowiedział się za rozwiązaniem partii i złożył samokrytykę swojej poprzedniej działalności. Wezwał także swoich członków do wstępowania do PZPR.”

A książka Edelmana? Znikła z okien wystawowych polskich księgarni i zniknęło nazwisko ostatniego Komendanta do momentu gdy po wielu latach reporterka Hanna Krall zrobiła  w Łodzi wywiad z kardiologiem Edelmanem. -Wiadomo mi, że przeżył Pan Powstanie  w Getcie, znał Pan może Anielewicza? Napisała slynną książkę i po dziś dzień postać Edelmana jest legendarna

W 2020 przy metrze Centrum w Warszawie odsłonięto mural poświęcony kobietom zwiazanym z Powstaniem. Jako jedną z 9 Żydówek upamiętniono lączniczkę-kurierkę  ŻOB-u, Edelman nazwał ją Irką Wariatką. Getto opuściła przed Powstaniem, działała konspiracyjnie „po drugiej stronie muru”

Na początku wiosny 1943 wyywieziono do Sobiboru na Lubelszczyźnie jej rodzicow i brata z narzeczoną. Brat dzięki swojemu wyglądowi mógłby uciec i ocaleć – był niebieskookim blondynem. Nie zgodził się jednak opuścić rodziny, całą zastrzelono nad masowym grobem, który ofiary musiały same wcześniej wykopac.

Nieprawdopodobnie odważna. Niebieskooka szatynka, wyglądała na stuprocentową aryjkę. W twarzowym kapeluszu wsiadała do pociągów oznakowanych “Nur für Deutsche” i przysiadała do oficerów Wehrmachtu. 

Z wywiadu dla Polskiego Radia w 1963 roku: -“Akcja dla obozów polegała na tym, że jak jest taka łączniczka, a organizacja postanawia, że trzeba w tym, a to w tym punkcie zorganizować opór, to się ją wysyła. Takim człowiekiem byłam ja, jeżeli chodzi o Poniatów. Poniatów to był obóz koncentracyjny na terenie Lubelskiego i tam zostałam wysłana jesienią 1943 roku dla zorganizowania akcji oporu, to znaczy dla przewiezienia broni – symbolicznej broni, jednego pistoletu – i przeniesienia instrukcji, które w jakiś sposób miałyby powiedzieć ludziom w obozie, że jest jakiś ośrodek oporu, który istnieje i który trwa. 

Czyli cała psychologiczna kanwa tej historii. Druga historia to było przewiezienie pomocy dla grupy będzińskiej. Polegało to na tym, że pojechałam bez żadnych papierów przez zieloną granicę koło Częstochowy do Rzeszy. Pierwsze trzy łączniczki wpadły, to był murowany wpadunek na lipnej przepustce, na granicy niemieckiej, między Gubernią a Niemcami. Więc nie miałam żadnych papierów. Myśmy stracili łączność z tą grupą. Wyprawienie kogokolwiek, kto nie byłby związany z organizacją w sposób ideowy, kto nie byłby  antyfaszystą bezinteresownym, kosztowałoby wtedy, jak mi powiedzieli, dwieście tysięcy złotych. W związku z tym nie było to na rozkaz organizacji, tylko miało raczej charakter ochotniczy. Zgłosiłam na posiedzeniu gotowość przejścia przez granicę, przeszłam bez papierów, w okolicznościach dosyć dramatycznych, prawda, ale które się świetnie skończyły…”

Saga, (bo jakze rzecz inaczej nazwac?) skonczyla sie gdy Niemcy przegrali wojne i Irena Gelblum wybrala nieistnienie. Nie tylko zmienila nazwisko, przeistoczyla sie w “ofiare, która ocalała, ale która milczy”.  Przesuwala sie do przodu dlugim korytarzem, zmieniala pokoj za pokojem. Gdy z nich wychodzila, tworzyla kolejna tozsamosc. Zmiana tożsamości, która w  warunkach okupacyjnych była konieczna, żeby przeżyć, stała się życiową obsesją i tragedią Ireny Gelblum vel Waniewicz vel Conti Di Mauro. 

Edelman: -Ta brawurowa bojowniczka po wojnie wyparła się swojej przeszłości, odmłodziła, przestała rozpoznawać dawnych towarzyszy, „udaje” włoską poetkę i pisze takie tam wzdychy. Udawała, Komendancie? BYŁA poetką i tłumaczką z włoskimi korzeniami, jeździła po Polsce z wieczorami autorskimi. 

Edelman raz jeszcze: -Jej życiorys wojenny i powojenny to temat na powieść sensacyjną. “Wybór Ireny” Remigiusza Grzeli to historia o tym, jak autor w kilku krajach (Polska, Niemcy, Izrael, Włochy) tropił ślady swojej bohaterki, aby scalić w jedno jej pełne rozpaczliwych poszukiwań i ucieczek (przed przeszłością?, wspomnieniami?, starzeniem się?, stygmatem żydowskiego pochodzenia?) życie.

Po wojnie Irena włącza się w dzialalność grupy Mścicieli, chcą zabić sześć milionów Niemców za sześć milionów Żydów. Wespol z bylym lacznikiem ZOB-u (wspomne go nizej) jedzie do obozu jenieckiego w Dachau w którym trzymano wówczas nazistów. Udawali rodzeństwo szukające swoich krewnych. Planowali  zatruć wodociąg i chleb.To drugie doszło do skutku, podobno zatruło się (choc niesmiertelnie) 1900 esesmanów, tak przynajmniej ogłaszał „New York Times”. Wtrącam swoje trzy grosze: -Jestem fanem Tarantino,  wyfantazjował w jednym z filmów równie mlodą piękną Żydówkę, która radykalnie rozprawia się z hitlerowskim establishmentem.”

Grzela: -Kiedy akcja jest odwołana (dopisuję: Ben Gurion nie chciał budować państwa Izrael, zaczynając od zemsty), emigruje (dodaję: nielegalnie!, turecką barką węglową!) do Mandatu Palestyny lecz po dwóch latach wraca do Polski, młodsza o te dwa lata, na fałszywym bo “odziedziczonym” po znanym aktorze, panieńskim nazwisku Conti. 

Odmładzać się będzie kilkakrotnie. W Polsce wychodzi za mąż za dziennikarza (na jej prośbę zmienia nazwisko z Waniewicza na Weinberg), rodzi córkę i zatrudnia w redakcji „Nowej Wsi”.  Marzec 68: Traci pracę. Zaprzecza, że jest Żydówką, rozwodzi się z Weinbergiem vel Waniewiczem i wychodzi za mąż za korespondenta włoskiej gazety „Unita”. 

Wchodzi w kolejną relację (pierwszą wedle Wikipedii przeżyła z lącznikiem ŻOB-u po aryjskiej stronie Warszawy), tym razem ze Stefanem R. ,urzędnikiem Biura Paszportowego. Staje się pełną Włoszką, Conti di Mauro.  W Rzymie rozwodzi się z mężem, wraca do Polski. Przed powrotem przeistacza się we wloską poetkę i tlumaczkę.

W Polsce Marek Edelman był chyba jedynym, z którym zgodziła się parę razy spotkać. Był nią ewidentnie zafascynowany, ciągle wracał do jej historii, zwłaszcza pod koniec życia

Wikipedia: -We Wloszech studiowała literaturę. Skończyła Instytut Dantego w Rzymie i uniwersytet dla cudzoziemców w Perugii. Tłumaczyła na język włoski wiersze ks. Jana Twardowskiego, przekładała, opracowała antologię poezji polskiej po włosku, pracowała jako dziennikarka, pisała wiersze. Uhonorowana wieloma nagrodami. Np.Nagrodą Poetycką na Sycylii za liryki, w Polsce – odznaką Zasłużonego dla Kultury Polskiej

Po powrocie do Polski zaczela budowac “Bialą Willę” w Konstancinie. „Jak będzie ładny, będziesz chciał tu mieszkać” – powiedziała do Stefana R., wierząc,  że tym razem się uda. W środku nie było pokoi, stanowił ogromną otwartą przestrzeń.  Ale Stefan R. miał w nim swój kącik. I chciał mieć drzwi, których w całym domu – poza toaletą –  nie było. Irena zgodziła się na drzwi. Czasami mieszkał. Kiedy wracał do żony, Irena dzwoniła: „Przyjeżdżaj do swojego domu”.

Wspólczesna komentatorka: -W tamtych czasach samotna kobieta budująca sobie willę w Konstancinie przekraczała granice wyobraźni naszego środowiska; taki wyczyn był poza zasięgiem.

Inna poetka: -Znałam ją wyłącznie jako Włoszkę. Prawdę poznałam dużo później, już po jej  śmierci.Odwiedziłam ją na jesieni 2008 roku, a może to był początek 2009. Pamiętam, że dzień był krótki, dom ciemny i musiałyśmy palić światło, a jestem pewna, że przyjechałam bliżej południa niż wieczora. Straszliwie zmarzłam. To nie było tak, że dom był niedogrzany. On był w ogóle nieogrzany.Zobaczyłam ją jako starą kobietę. Miała problem z mówieniem. Pamiętam, że jej oczy zrobiły się małe i z trudem otwierała je szerzej. Rozmawiałyśmy o literaturze. Ale przede wszystkim pamiętam to wrażenie, że się tak zestarzała, że  było tak zimno i jeszcze że ogród był ciemny, gęsty, jakby nie można w nim było nogi postawić

Wracam do nigdy niewyemitowanego wywiadu dla Polskiego Radia w 1963 roku. Irene Waniewicz przepytywali dwaj anonimowi mężczyźni, zachowywali się jak śledczy. Wywiad nagrali, zlożyli w archiwum. Po wielu latach odkryła nagranie Gazeta Wyborcza.   I coż za niespodzianka, rozpoznano na taśmie magnetofonu głos Henryka Iwańskiego,  przedwojennego oficera W.P.

Cytuję Grzelę: “tytułowy „hochsztapler i opisywacz” z książki Dariusza Libionki i Laurence’a Weinbauma podejmującej temat ŻZW.” I dalej: :- „Ciekawe, że właśnie ten”, ktory “dosłownie zatracał się w kreowaniu swojego życiorysu, (a właściwie coraz to nowych jego wersji), zdołał nakłonić do zwierzeń kobietę, która swojego prawdziwego bohaterstwa się wyparła.”

Dowierzam historykom, zainteresowanym ŻZW proponuję książkę wyżej. Napisaną przez dwóch naukowców – dlugą, drobiazgową. Nie, to nie są “Dwie flagi”, film pomija nazwisko Iwańskiego, a książka ironizuje: “To on miał być ojcem założycielem, a zarazem filarem działalności Żydowskiego Związku Wojskowego, dostarczać gettu broni, prowadzić wielopłaszczyznową i pełną niebezpieczeństw działalność na rzecz prześladowanych Żydów.”

Jest rok 1964, Iwański pseudonim “Bystry” uhonorowany zostaje w Izraelu medalem “Sprawiedliwego” i sylwetka bohatera przedostaje na łamy niektorych krajowych gazet i tygodnikow. Do ambasady Izraela w Warszawie dociera list mieszkańca Wroclawia, w którym domaga się by “Naród Izraela” ufundował pomnik rodziny Iwańskich 

Blisko pól wieku później naukowcy kontrolują różne wersje jego życiorysu i dowodzą, że wszystkie uoficjalnione były kłamliwe. W szczegóły nie wchodzę, nawiązując do tytułu tego tekstu hochsztapler wertykalnie nie tyle tworzył nowe tożsamosci, co krok po kroku uzupelniał istniejące nowymi kłamstwami. 

Bronek

Źródła:

Ksiazki: 

“Getto walczy…”Marka Edelmana

 “Trzy życia Ireny Gelblum” Remigiusza Grzeli               

Internet: https://core.ac.uk/download/pdf/197749157.pdf

https://histmag.org/Remigiusz-Grzela-Irena-Gelblum-Stworzyla-siebie-na-nowo-Stala-sie-wloska-poetka-Irena-Conti-Di-Mauro-25379

Artykuly “wspomnieniowe” o Irenie Gelblum/Conti w Gazecie Wyborczej.

TUTAJ

Ma poplatana biografie, wspomnienia o ktorych mowa (zwlaszcza corki) nie zawsze sa zbiezne z ksiazka Grzeli.

Polska Wikipedia

Ksiazka    “Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze…” Dariusza Libionki i Laurenca Weinbauma   

Internet:  https://nakanapie.pl/recenzje/udana-proba-zwalczania-mitow-bohaterowie-hochsztaplerzy-opisywacze-wokol-zydowskiego-zwiazku-wojskowego


Wszystkie wpisy Bronka TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. Bronek Ta grupa na filmie to stowarzyszenie Brauna.Facet prowadzacy nie wie nawet kim byl Edelman.Dla nich Polacy nosili przed wojna i w czasie wojny Zydow ( teraz nie Judejczycy ale zachodni brzeg) na rekach szczegplnie ortodoksow. Wlodek
    Ps a teraz odkryli ze w getcie warszawskim byly rozne grupy bojowe.O tym juz pisal w 50-latch w pierwszej ksiazce o powstaniu Bernard Mark

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.