Jarek
Wiersze, piosenki i opowiadania zbieram od czasów szkolnych. Wyszperane z najbardziej zapomnianych zakamarków opuszczonych strychów oraz zakurzonych bibliotecznych półek, znalezione przypadkowo w starych czasopismach i książkach… Wpisywane mozolnie do zeszytów aż do 1996 roku, kiedy to postanowiłem „wrzucić” je do Internetu. Tak powstała strona „Listów z krainy snów…” (www.wiersze.co). Niech ponownie ożyją i będą źródłem nadziei i siły dla innych…
Któregoś dnia turysta odwiedził słynnego rabina. Zadziwił go niesłychanie widok domu rabina: wszystkie pokoje wypełniały jedynie książki, zaś całe umeblowanie stanowiły tylko… łóżko, stół i krzesło.
– Rabbi, gdzie są twoje meble? – spytał turysta.
– A gdzie są twoje? – zareplikował rabin.
– Moje? Ależ ja jestem tutaj jedynie przejazdem!
– Ja także – odparł rabin.
Dzisiaj wiersz ze specjalną dedykacją dla tych, co są ciągle w podróży – wiecznych tułaczy…
Pieśń o mieszkaniach
Jan Śpiewak
Moje pierwsze mieszkanie miało siedem okien.
Moje drugie mieszkanie miało dwie wilgotne szyby.
Trąba samograjka – kałamarzyk cienki.
Orzech rozśpiewany – mundurek uczniowski.
Serce niespokojne – księżyc na polanie.
Porzuciłem wszystko. Odszedłem na zawsze.
Moje trzecie mieszkanie spoglądało na malwy.
Moje czwarte mieszkanie: ogień i nadzieja.
Uliczki gdzieniebądź – słowa zbuntowane.
Popołudnia rzewne – kula i nadzieja.
Dobranoc, Mateńko – śpij, kochany Ojcze.
Porzuciłem wszystko. Odszedłem na zawsze.
Moje piąte mieszkanie: miłość i niepokój.
Moje piąte mieszkanie: chmury i uśmiechy.
Trąbka samograjka – jaśniejące główki.
Sny budzone krzykiem – koniki niesforne.
Niebo oczom bliskie – ciepło gwiazd łagodne.
Tego nie porzucę. Zostanę na zawsze.
Słów kilka o Autorze…
Jan Śpiewak (1908–1967) – polski poeta, eseista i tłumacz. Mąż poetki Anny Kamieńskiej, ojciec socjologa Pawła Śpiewaka. Urodził się w ukraińskiej wsi Hoła Prystań w rodzinie żydowskiej, jako syn Leona i Klary. Dzieciństwo spędził w Chersoniu, następnie wraz z rodziną przyjechał do Polski i zamieszkał w Równem na Wołyniu. Studiował polonistykę we Lwowie i w Warszawie. Związany był z grupą poetów lewicujących, którzy swoje wiersze drukowali w pismach socjalistycznych. W 1948 roku ożenił się z Anną Kamieńską, poetką (1920-1986). Zmarł na raka w 1967 roku w wieku 59 lat. Jest pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach (kwatera C2, rząd 4, grób 11). Autor antologii, szkiców literackich, esejów, wspomnień o innych poetach…
O twórczości poety tak pisze Piotr Matywiecki (“Nieskończenie długi poemat poza słowami”, http://www.biuroliterackie.pl):
“Poezja Jana Śpiewaka jest świadectwem wyobraźni, która nie tchórzyła przed cierpieniem, wyobraźni, która nie bała się być chaosem, wyrazem bólu, psychicznej szarpaniny. Chodzi o cierpienie obu wojen światowych, głodu, utraty najbliższych. I jednocześnie Śpiewak potrafił być poetą syntetyzującym historyczne doświadczenie i namysł nad nimi.”
A tak swojego ojca wspomina Paweł Śpiewak (“Marzyłem, by czytać Biblię”, Dziennik.pl 15.02.2008):
“Za bardzo się bał.(…) Tego, że na drzwiach pojawią się jakieś napisy, że coś się stanie z rodziną. Nawet dwadzieścia lat po wojnie przechowywał w biurku mąkę i cukier na wypadek wojny. Nie był w stanie zdusić strachu z dwóch wojen światowych.(…) Ojciec chodził inaczej ubrany. Miał co prawda starą, workowatą marynarkę z MHD lub z UNRRA, czyli powszechny powojenny uniform inteligenta i robotnika, ale nosił do tego baskijski beret przekrzywiony na bok. Chodził zawsze z rękoma założonymi do tyłu – jakby związanymi – i mówił do siebie, prowadził intensywny dialog ze sobą. (…)
Ksiądz Twardowski modlił się przy łóżku chorego ojca i potem go namaścił. Najbliższym przyjacielem ojca był jednak Stanisław Jerzy Lec, który przychodził do domu, nieustannie zacierał ręce, jakby je obsesyjnie mył i opowiadał ciągle tę samą historię, jak to Niemcy prowadzili go na rozstrzelanie i kazali robić głupie miny. Byli niezadowoleni i rozpędzili ich. Jakoś stamtąd uciekł i ocalał. Potem chodził w mundurze SS i szukał znajomego, który się przed nim ukrywał, bo nie wiedział, czego jakiś esesman może od niego chcieć. I każdy z gości rodziców miał taką historię do opowiedzenia. To wszystko było jakieś tragikomiczne, absurdalne, na granicy szaleństwa. Ci ludzie należeli do innego świata, jak Izaak, który położył głowę na kamieniu, ale ocalał. Oni też ocaleli, ale nie mogli już po tym wszystkim być zupełnie normalni…”
Polecam przy okazji lekturę całego, niezwykłego wywiadu z Pawłem Śpiewakiem:
Paweł Śpiewak, socjolog i historyk idei, mówi Dziennikowi o fenomenie Jezusa, fascynacji judaizmem i marksizmem, życiu pozagrobowym oraz o tym, dlaczego intelektualnie, politycznie i wyznaniowo czuje się odmieńcem:
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/124117,spiewak-marzylem-by-czytac-biblie.html
Do refleksji skłania m.in. poniższy fragment:
“Robert Mazurek: Czy to nie paradoks, że pan, człowiek bez żadnych związków z judaizmem, ochrzczony syn katolickiej poetki, jest dużo silniej związany z judaizmem niż z chrześcijaństwem?
Paweł Śpiewak: Tu chodzi o moich przodków. Samodzielnie doszedłem do 614. przykazania. Już wyjaśniam: w judaizmie jest 613 przykazań. Żydowski filozof Emil Fackenheim sformułował przykazanie 614., że najważniejsze jest, by trwała żydowska wspólnota, bo nie można dopuścić do pośmiertnego zwycięstwa nazistów. I ja to realizuję, to mi daje poczucie więzi z tą częścią przodków. Bo chrześcijaństwo ze mną czy beze mnie będzie trwało, zwłaszcza w Polsce, ale ludzi choćby o śladowych korzeniach żydowskich, tak jak ja, jest tak niewielu, że ciążą na nich pewne obowiązki. I nie chodzi o to, że ja jestem tak ważny, tylko dlatego, że takich ludzi jest strasznie mało. Teraz przygotowuję antologię o judaizmie wobec Shoah. I mam poczucie, że muszę to zrobić, bo jeśli nie ja, to kto?”
Te słowa padły 10 lat temu… A jak jest dzisiaj?
Miłych snów…
Jarek
“Listy z krainy snów” – http://www.wiersze.co
Kategorie: Uncategorized
Bardzo wzruszajace, dodaje jednak sil tworczych…
Dzieki niestrudzonemu Jarkowi…tak trzymac…