Uncategorized

Izrael a Palestyńczycy. Wojna i okupacja jako rozwiązanie? cz.1/5

Slawomir Czapnik

Streszczenie.

Celem artykułu jest szkic analizy konliktu izraelsko-palestyńskiego, zwłaszcza w kontekście sposobu radzenia sobie przez państwo żydowskie z palestyńskim ruchem narodowowyzwoleńczym. W pierwszej części zwrócono uwagę na specyiczne okoliczności powstania Izraela – państwo to miejscowa ludność arabska uznała za ostatni europejski projekt kolonialny. Następnie opisano tak zwaną matrycę kontroli nad Palestyńczykami, którą zaprezentował antropolog i aktywista pokojowy
Jeff Halper. W ostatniej części skupiono się na Operacji Ochronny Brzeg i jej oiarach, głównie palestyńskich cywilach. Artykuł kończy się wskazaniem dwóch generalnych kierunków, w których
może ewoluować opisywany konlikt


1. Wstęp 

Niewielki obszar naszej planety na Bliskim Wschodzie, około 26 tysięcy kilometrów kwadratowych (wielkości amerykańskiego stanu New Jersey) jest tak naznaczony ideologicznie, że – powtórzmy na Markiem LeVinem – już samo jego nazwanie jest aktem nacechowanym politycznie: dla jednych będzie to Izrael i Palestyna, dla innych Izrael/Palestyna lub Palestyna/Izrael, a także Erec Israel lub po prostu Palestyna. Bez względu jednak na przyjętą kategorię fakty demograiczne i geograiczne pozostają stałe – ta kraina jest podzielona między izraelskich Żydów i palestyńskich Arabów, co będzie miało istotne konsekwencje, jeśli nie zostanie wdrożone rozwiązanie dwupaństwowe [LeVine 2009: 2-3]. Zanim to nastąpi, Izraelczycy będą musieli się zmagać – zarówno w samym Izraelu, jak i na terytoriach palestyńskich – z problemem, jaki dla jego bezpieczeństwa stanowią Palestyńczycy.

Początki konliktu między Żydami i Palestyńczykami sięgają końca XIX w., szczyt zaś nastąpił w trakcie wojny w 1948 r., którą żydowscy Izraelczycy nazywają wojną o niepodległość, zaś Palestyńczycy Nakbah (katastrofa). Nie sposób pojąć współczesnego konliktu izraelsko-palestyńskiego bez wzięcia pod uwagę czystki etnicznej, która miała miejsce w roku 1948 i była później kontynuowana. Tylko wzięcie tego pod uwagę – w tym próba rozwiązania palestyńskiego problemu uchodźczego – może zapewnić trwały pokój w regionie [Gordon 2008: xix-xx]. Jak trafnie zauważa izraelski historyk Shlomo Sand: „Na przykład w 1917 r., kiedy protestancki kolonialista i brytyjski minister spraw zagranicznych Arthur James Balfour obiecał Lionelowi Walterowi Rothschildowi narodową siedzibę dla Żydów, to mimo ogromnej szczodrości nie zaproponował Szkocji, miejsca swego urodzenia. […] W 1905 r., będąc premierem Wielkiej Brytanii, pracował niestrudzenie nad wprowadzeniem praw antyimigracyjnych, mających w pierwszym rzędzie uniemożliwić przyjazd do Wielkiej Brytanii żydowskich imigrantów, uciekających przed pogromami w Europie Wschodniej.

A jednak jako źródło moralnego i politycznego prawa Żydów do «Ziemi Izraela» deklaracja Balfoura ustępuje tylko Biblii” [Sand 2015: 25]. Jedynie 3% z liczącej około dwa i pół miliona rzeszy Żydów mówiących w jidysz, którzy opuścili Europę Środkową i Wschodnią w latach 1880-1914, wybrało jako cel Palestynę osmańską – dla wielu z nich prawdziwą ziemią obiecaną były Stany Zjednoczone [Sand 2015: 343]. Bardzo często analizy konliktu izraelsko-palestyńskiego skupiają się na terrorze czy też przemocy, wpisując je w – przewidywane przez Samuela Huntingtona – zderzenie cywilizacji, w tym wypadku Izraela jako przyczółka Zachodu w muzułmańskim morzu (choć sam Huntington oryginalnie nie zaliczył Izraela do Zachodu) [Todd 2003: 130]. Jest to poniekąd nieszczęśliwe, powoduje bowiem skupianie się na elementach społeczeństw, które do niedawna były marginalne. Błędem jest koncentrowanie się na podziale w świecie muzułmańskim na grupy świeckie i islamistyczne.

W ciągu ostatnich 50 lat większość politycznie aktywnych islamistów była prozachodnia, jedynie agresywna polityka zachodnioizraelska (zwłaszcza po wojnie w 1967 r.) zmieniła ich nastawienie. Tak zwany islamizm czy też islamski fundamentalizm był i jest nader niejednorodny, zwykle uczestnicząc w procesach politycznych i wyborczych, niewielu z jego zwolenników chciało zaprowadzenia prawa islamskiego za pomocą przemocy [Ahmad 2008: 22]. Nie należy też zapominać, że – co podkreśla Paul Berman – Stany Zjednoczone interweniowały w obronie ludności muzułmańskiej: „Była więc sama wojna w Zatoce prowadzona w obronie Kuwejtczyków, Saudyjczyków i prawie wszystkich w rejonie Bliskiego Wschodu; obrona powietrzna Kurdów na Północy Iraku i szyitów na Południu; interwencja w Somalii w celu uratowania ludzi od głodu; i obrona Bośniaków” [Berman 2007: 35].

Dodajmy też wsparcie afgańskich mudżahedinów, których amerykańskie media masowe określały mianem bojowników o wolność (freedom-ighters), kiedy zaś Ronald Reagan witał w Białym Domu liderów dżihadu w Afganistanie nazwał ich „moralnymi odpowiednikami naszych Ojców Założycieli” [cyt. za Ahmad 2008: 4-5]. Na pozór zrównoważone, zniuansowane podejście do konliktu opiera się, powtórzmy za izraelskim antropologiem Jeffem Halperem, na fałszywej symetrii. Wysuwanie tych samych żądań wobec obu stron ignoruje wielką różnicę potencjałów między Izraelczykami i Palestyńczykami. Izrael cieszy się od 1948 r. państwowością, dysponując potężną armią – Palestyńczycy nie mają państwa, terytoriów i granic, suwerennego rządu ani armii. Izrael jest mocarstwem okupacyjnym – izraelskie wojska stacjonują na Zachodnim Brzegu, mogąc w każdej chwili operować na Zachodnim Brzegu, w Streie Gazy czy we Wschodniej Jerozolimie, podczas gdy Palestyńczycy nie okupują Tel-Awiwu.

Gwoli ścisłości: nie oznacza to, że nie należy pociągać Palestyńczyków do odpowiedzialności za łamanie praw człowieka, czyny takie jak ataki na izraelskich cywilów ani twierdzić, że nie popełniają oni błędów politycznych. Prawdą jest jednak, że lwia część odpowiedzialności za przyczyny, trwanie i brak sprawiedliwego rozwiązania konliktu leży po stronie Izraela [Halper 2008: 8]. Poniższe rozważania składają się z trzech części, a ich motywem przewodnim jest dyrektywa Zygmunta Baumana wyrażona w podtytule jednej z jego książek: „I co z tego dla ludzi wynika” (w oryginale – human consequences) [Bauman 2000]. W pierwszej zwraca się uwagę na specyikę powstania i pierwszych dwóch dekad istnienia Izraela. W drugiej skupia się na metodach podporządkowania sobie Palestyńczyków, tak zwanej matrycy kontroli. W ostatniej części omawia się Operację Ochronny Brzeg (Operation Protective Edge), skupiając się na dynamice, która ją poprzedzała, a także jej dramatycznych skutkach, odczuwanych głównie przez cywilną ludność Strefy Gazy.

CDN juz jutro

Kategorie: Uncategorized

4 odpowiedzi »

  1. Dziękujָę redaktorowi za przypomnienie że nie każdy Izraelczyk jest syjonistą i nie każdy Żyd filosemitą. Czasem wręcz odwrotnie, a szczególnie Shlomo Sand. Sam artykuł, podobno napisany przez człowieka, nie wykracza poza stereotyp przeciętnego pamfletu antysemickiego.

  2. A ja doczytalem do konca.I potem jeszcze raz.Czym jestem starszy tym z wiekszym zadovoleniem czytam brednie takich skurwysynow antysemitow:podoba mi sie jak pisza o zydovskiej potedze i niebezpieczenstvie dla swiata ze strony Zydov.Dla mnie to jest piekny prezent z okazji rocznicy povstania w Getcie ,ale rownoczesnie samokrytycznie dodaje,ze jeszcze z wieksza przyjemnoscia dal Slawkovi po pysku..

  3. „Palestyński ruch narodowo wyzwoleńczy” ????
    Ani to narod, ani zniewolony !
    Doczytałam do tego miejsca i dalam spokoj.
    Szkoda czasu na toksyczna lekturę.

  4. Czytajac wypociny Slawomirka znad Wisly jescze raz widac wplywy ohydnych zydowskich ”postepowcow” jak Bauman czy Sand( ten ktory twierdzil zre nie ma wlasciwie Zydow, bo wszyscy to potomkowie Chazarow).
    Zanim sie Slawomirek za bardzo rozbryka w swojej ”koniecnosci rozwiazania problemu uchodzow palestynkich” powinien rozwiazac problem uchodzcow z Breslau, Stettin i innych miejsc tymczasowo pod okupacja Polski.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.