Uncategorized

Obłuda Franciszka


prof Stanislaw Obirek

No cóż… amicus Plato sed magis amica veritas (Platon przyjacielem, lecz większą przyjaciółką prawda). Arystoteles pisał swoją krytykę mistrza niechętnie, ale uznał, że skoro jego doświadczenie filozoficzne każe mu z się nie zgadzać z Platonem to wierność przyjaźni oznacza krytykę przyjaciela, który był też nauczycielem. Piszę to niechętnie, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że oto na moich oczach Franciszek potwierdza najgorsze stereotypy o jezuitach i ich sofistycznych sztuczkach, które tak irytowały Dostojewskiego, a u nas Brzozowskiego.

Oto jego najbliższy współpracownik kardynał Marc Quellet (nominat Jana Pawła II z 2003 roku), od 2010 roku prefekt Kongregacji ds. Biskupów został oskarżony o molestowanie; pani F. napisała do papieża Franciszka list w tej sprawie w styczniu 2021 roku. List został przekazany jezuicie Jacquesowi Servais. Pani F. otrzymała w lutym 2021 od Servais potwierdzenie, że list doszedł, ale od tamtego czasu nic w tej sprawie się nie dzieje. Pokrzywdzona opisała czyny, których dopuścił się na jej szkodę kardynał.

To zastanawiające: dlaczego akurat sprawa kardynała Quellete’a trafiła do tego jezuity, który nie jest znany z tego, by zajmował się sprawami nadużyć seksualnych biskupów. Jest wybitnym teologiem i dyrektorem Centrum Teologicznego Casa Balthasar i właśnie ta funkcja wiele tłumaczy, że nic tutaj nie jest dziełem przypadku. Otóż Jacques Servais jest bliskim przyjacielem kardynała Quellete gdyż obaj są znawcami i entuzjastami teologii Ursa von Balthasara. To jak wiadomo konserwatywny teolog, którego Jan Paweł II mianował kardynałem w 1988 roku właśnie za zasługi w tłumieniu postępowej teologii (nominowany zmarł i nie zdążył przywdziać kardynalskiego kapelusza). Doczekał się grona wiernych uczniów ścigających się w konserwatyzmie.

Ofiara, pani F. została przedstawiona kardynałowi jako 23 letnia pracownica jednej z kościelnych instytucji w 2008 roku. Jak zeznała, od 2008 do 2010 roku była wielokrotnie molestowana przez Quellete’a. Były do zresztą wydarzenia publiczne i jak się okazało nie tylko ona była „zaszczycana” takimi zachowaniami hierarchy. Otóż już od tego pierwszego spotkania niemile była zaskoczona wyjątkowo agresywnym zachowaniem arcybiskupa. Dostrzegając jej zaskoczenie powiedział, by się nie przejmowała bo „nie było nic złego w rozpieszczaniu się trochę”. A jak wyglądało to „rozpieszczanie” można się dowiedzieć z dokumentów sądowych złożonych we wtorek 16 sierpnia, w których oskarżyła Ouellete’a o kilka incydentów niechcianego dotykania, w tym zsunięcie ręki po jej plecach i dotknięcie jej pośladków podczas imprezy w 2010 roku w Quebec City. Jak czytamy: „Tego dnia, bardziej niż podczas poprzednich spotkań, F. zrozumiała, że ​​musi uciekać od kardynała Marca Ouelleta… niepokój, który czuła, był bardziej obecny niż kiedykolwiek”. To klasyczna sytuacja mobbingu połączonego z seksualnym molestowaniem.

National Catholic Reporter 18.08 napisał, że wstępne dochodzenie watykańskie w sprawie zarzutów przeciwko kardynałowi Marcowi Ouelletowi wykazało, że nie ma wystarczających dowodów uzasadniających wszczęcie formalnego postępowania przeciwko kardynałowi za napaść seksualną. Również papież Franciszek został poinformowany o tych ustaleniach i po dalszych konsultacjach oświadczył, że „nie ma wystarczających elementów, aby wszcząć kanoniczne śledztwo w sprawie napaści na tle seksualnym przez kardynała Ouelleta na osobę F”. Również wspomniany Jacques Servais stwierdził, że: „Nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa w sprawie napaści seksualnej na F. przez kard. M. Ouelleta. Ani w jego pisemnym raporcie przesłanym Ojcu Świętemu, ani w zeznania za pośrednictwem Zooma, które następnie zebrałem w obecności członka (archi)diecezjalnego komitetu ad hoc, czy ta osoba poczyniła jakiekolwiek oskarżenia, które dawałyby podstawy do takiego śledztwa”.

No więc mamy jasność. Do Watykanu wpływa oskarżenie na kardynała Ouelleta, że wielokrotnie molestową panią F. Franciszek zleca zbadanie sprawy przez przyjaciela kardynała jezuitę Servais, a ten stwierdza, że oskarżenia są bezzasadne. Papież orzeka, że winy i nie było. Roma locuta causa finita.

Czy naprawdę sprawa zakończona? A może to dopiero początek? Może tak sprytnym załatwieniem kłopotu Franciszek sam na siebie wydał wyrok? Skoro tak chętnie i często głosi, że ofiary są w centrum jego uwagi, to dlaczego tym razem stanął po stronie frywolnego hierarchy? Powtarzam jeszcze raz Arystolelesa: amicus Plato sed magis amica veritas. A prawda jest po stronie pani F. i nie zagłuszy jej jezuicka intryga.

Obłuda Franciszka

Kategorie: Uncategorized

1 odpowiedź »

  1. Niech po wsze czasy przeklęta będzie ta czarna watykańska mafia, Zakłamana, bezczelna, przestępcza i jak dotąd póki co bezkarna…

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.