Reperkusje kapitulacji Izraela wobec zagrożeń Hezbollahu będą odczuwalne daleko i szeroko.
„Zakończenie wojen jest bardzo proste, jeśli się poddasz” – powiedział amerykański satyryk polityczny PJ O’Rourke.
To bardzo prawdziwe stwierdzenie, ale dzisiaj zbyt wiele straciło.
Rząd izraelski ogłosił niedawno, że osiągnął historyczne porozumienie rozstrzygające spór o granicę morską z Libanem. Premier Yair Lapid i inni członkowie koalicji rządzącej próbowali twierdzić, że porozumienie jest zwycięstwem Izraela.
„To historyczne osiągnięcie, które wzmocni bezpieczeństwo Izraela, wstrzyknie miliardy do izraelskiej gospodarki i zapewni stabilność naszej północnej granicy” – powiedział Lapid.
Ale musimy przyjrzeć się temu, co doprowadziło do porozumienia, aby zrozumieć, czy jest to naprawdę zwycięstwo, czy kapitulacja.
W 2013 roku u wybrzeży Izraela na Morzu Śródziemnym odkryto pole naftowe Karish. Znajduje się na wodach objętych roszczeniami Izraela, ale także częściowo Libanu, chociaż twierdzenie Libanu jest w dużej mierze bezpodstawne.
W czerwcu 2022 roku firma licencjonująca złoże Energean sprowadziła na złoże statek produkcyjny. Rząd libański zaprotestował, że nie należy podejmować żadnych działań w celu zagospodarowania pola, dopóki nie zostaną zakończone negocjacje z udziałem USA – które rozpoczęły się w 2020 r. – w sprawie dokładnego położenia granicy morskiej między Izraelem a Libanem.
Po oświadczeniach libańskiego rządu szybko podjęto działania ze strony grupy terrorystycznej Hezbollah, która dominuje w Libanie. Na początku lipca wystrzeliła drony w kierunku Karish. Drony zostały zestrzelone przez IDF, ale przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah przedstawił swoją rację. — Nasze oczy i pociski są skierowane na Karisha — powiedział.
Prawda jest taka, że spór dotyczył mniej Karish, a bardziej pobliskiego pola gazowego o nazwie Qana, które rozciąga się na sporne terytorium morskie i jest przedmiotem roszczeń Liban. Według licznych doniesień, pod koniec czerwca prezydent Libanu Michel Aoun zgodził się już, że pole to obejmuje uznaną granicę morską, a dochody z jego rozwoju powinny zostać podzielone między Izrael i Liban.
Ten uczciwy kompromis został nagle przerwany przez drony Hezbollahu i groźby Nasrallahu. Mimo że nie były to poważne działania i nie zaszkodziły ani jednej osobie, wydaje się, że wywołały panikę w rządzie izraelskim. Izrael natychmiast zrezygnował z wszelkich roszczeń kwestionowanych przez Liban, mimo że te roszczenia zostały już uznane za uzasadnione.
Innymi słowy, izraelski rząd twierdzi, że porozumienie morskie jest zwycięstwem, ponieważ Izrael zdobył to, co nigdy nie było przedmiotem sporu i zrezygnował ze wszystkiego, co było.
Prawdą jest, że dzięki umowie wydaje się, że napięcia między Izraelem a Hezbollahem uległy zmniejszeniu, ale nie oznacza to nic więcej niż to, że potencjalna wojna została zażegnana, ponieważ Izrael się poddał.
Daje to znaczny impuls Hezbollahowi, który będzie postrzegany jako silna armia Izraela do mety bez większego wysiłku. Zwiększy też popularność irańskiego pełnomocnika w okresie jego zaniku ze względu na sytuację gospodarczą w Libanie, za co częściowo obwiniany jest Hezbollah.
Ustępstwa Izraela również sprawiają, że wygląda on na słaby, biorąc pod uwagę, że pozornie wyrwał klęskę z paszczy zwycięstwa. Jeśli prezydent Libanu zgodził się na podział Qany zaledwie na kilka dni przed incydentem z dronem, a ostateczna umowa daje Qanę w całości Libanowi, jak można to postrzegać jako coś innego niż ogromne ustępstwo?
Jako były ambasador USA w Izraelu David Friedman napisał na Twitterze w reakcji na proponowaną umowę: „Spędziliśmy lata próbując wynegocjować umowę między Izraelem a Libanem w sprawie spornych morskich pól gazowych. Bardzo zbliżył się do proponowanych podziałów 55-60% dla Libanu i 45-40% dla Izraela. Nikt wtedy nie wyobrażał sobie 100% do Libanu i 0% do Izraela”.
Z pewnością można spierać się o zalety umowy, ale nie ma wątpliwości, że Izrael miał silną rękę i i tak spasował. Innymi słowy, Izrael skapitulował przed zagrożeniami terrorystycznymi. Poddał się i przegrał.
Wykracza to znacznie poza zwykły spór o granicę morską. Hezbollah zrozumie go jako dowód, że może sobie poradzić w każdym sporze z Izraelem, a jest ich wiele, w tym uporczywe roszczenia terytorialne grupy terrorystycznej do Wzgórz Golan, które znajdują się wewnątrz suwerennych granic Izraela.
Co więcej, patroni Hezbollahu w Iranie dojdą do wniosku, że łatwo jest zmusić Izrael do rezygnacji z jego interesów. Wystarczyło kilka nieuzbrojonych dronów i Izrael się wycofał. Iran na nowo zinterpretuje uporczywe groźby izraelskich przywódców politycznych i bezpieczeństwa wobec swojego programu broni jądrowej.
Niech nie będzie pomyłki, ustępstwo Izraela ośmieli Hezbollah, Iran, Hamas, Islamski Dżihad i wiele innych terrorystycznych organizacji, które nieustannie badają słabości Izraela. Potraktują porozumienie jako izraelską porażkę.
Izrael musi szukać sposobów na odwrócenie tego wyniku, w przeciwnym razie może wkrótce stanąć w obliczu znacznie poważniejszych zagrożeń.
IDF Major (rez.) Alex Nachumson jest dyrektorem generalnym Mivtachi Israel, organizacji zrzeszającej byłych oficerów IDF i doradcą Israel Victory Project.
Porozumienie o granicy morskiej Izraela z Libanem jest porażką Izraela
Przetlumaczyl Sir Google Translate
Kategorie: Uncategorized
Izrael nie oddal pola Qana, to jest nieprawda. Jest zgoda na podział wedlug linij 23 a nie jak chciała Hezbollah, linij 29. Total będzie eksploatował “Block 9” i płacił Izraelowi loyalty.
https://www.timesofisrael.com/liveblog_entry/israeli-official-development-of-disputed-qana-gas-field-will-take-four-stages/
Nie można powiedzieć, że Izrael na tej operacji traci. A oto dlaczego:
1) Według doniesień, Izrael ma jednak otrzymywać część zysków z eksploatacji złoża Qana!
2) UE jest zdecydowana zaprzestać importu gazu do 2030 roku – potem ceny gazu pewnie dramatycznie spadną. Teraz ceny gazu są na historycznie najwyższym poziomie. A zatem jak sprzedawać to teraz a nie później. Teraz Izrael dostanie znacznie więcej EUR z pola Qana niż za 10 lat, kiedy może wywalczyłby (a może nie wywalczyłby) większe udziały w tym polu (lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu).
3) Dramatycznie zmniejsza się ryzyko wybuchu kolejnego konflikt zbrojnego między Izraelem i Libanem, a sytuacja międzynarodowa w tym rejonie się stabilizuje.
Łagodnie prawi ten autor. Nie atakuje głównych aktorów izraelskich tej umowy. A ci to wojsko i instytucje obrony narodowej.
Zbyt wielu jego kolegów z wojska i z tych instytucji mogli poczuć się urażeni gdyby napisał o ich poparciu tej haniebnej umowy. Bo poparli ją, ze strachu, albo z głupoty. Bez ich poparcia Lapid nie podpisałby żadnej umowy z Libanem.
Jeśli ze strachu, to znaczy że Izrael, politycy jak wojsko, sygnalizuje Iranowi że jest gotowy przegrać następną wojnę. Jeśli z głupoty, to jeszcze da się jeszcze naprawić jeśli blok prawicowy sformuje następny rząd.