
Jestem absolwentem podstawówki TPD zlokalizowanej w zabudowaniach po Zakonie Machabeuszowym tuż obok zburzonej do ostatniej cegły, największej na całej warszawskiej Pradze synagodze przy ulicy Jagiellońskiej róg Szerokiej, dlatego nic co żydowskie, nie jest mi obce. Komunistka co się zowie, mama Jurka Bittera, z którym siedziałem w jednej ławce, w czasie szczytu stalinowskiego terroru w Polsce i największych prześladowań komunistów w makartowskiej Ameryce, w imieniu rządu Bolesława Bieruta i za pieniądze fundacji Fulbrighta ukończyła w USA studia, a w Polsce obroniła doktorat w dziedzinie zbiorowego żywienia. I ta dostojna, uczona kobieta przy szabasowych świecach opowiadała nam , niedorostkom, o izraelskich kibucach, dla których fundament ideologiczny zbudowany został we Lwowie w przedwojennej Polsce, gdzie z inspiracji socjalistycznego Bundu powstały pierwsze wspólnotowe gospodarstwa rolne, nazwane później kibucami, w których młodzież żydowska uczyła się agrotechniki.
Uczona białogłowa, specjalistka od wyżywienia zbiorowego, opowiedziała nam kiedyś anegdotę o Goldzie Meir, której odmówiono przyjęcia do kibucu Merchawja w brytyjskiej Palestynie, kiedy nie istniało jeszcze państwo Izrael. Przyszła „żelazna dama” Izraela przybyła do Merchawji z dwoma walizeczkami w ręku. W jednej miała rzeczy osobiste , które pozwolono jej przy sobie zatrzymać, w drugiej patefon i kilka płyt bakelitowych na siedemdziesiąt osiem obrotów, co rada kibucu nakazała kandydatce oddać do wspólnotowego użytkowania w miejscowej świetlicy, na co Golda Mir, bardzo do patefonu przywiązana, nie potrafiła się zgodzić. Przyjęto ją do kibucu dopiero za drugim podejściem, kiedy przyjechała do Merchawji z jedną tylko walizeczką. Była zdeterminowaną członkinią wspólnoty, bo prześladowało ją wyniesione z kraju urodzenia , czyli z carskiej Rosji, wspomnienie ojca tarasującego drzwi meblami, ponieważ na ulicach Kijowa szalał pogrom.
Jest wojna w Ukrainie, więc daruję sobie wędkowanie w Bajkale. Z tego samego powodu nie śpieszę się, żeby zobaczyć Neapol. Ale zanim umrę , chciałbym pojechać do Merchawji, bo jako stuprocentowy goj i socjalista z przekonania, nie potrafię zrozumieć, jak to się stało, że na takim zadupiu wszechświata, wśród wyhodowanych na pustyni ogrodów owocowych i łanów kukurydzianych, wyrosła najmądrzejsza, najsilniejsza kobieta wszech czasów, pierwsza i jedyna jak dotychczas kobieta na urzędzie premiera w Tel-Avivie.
Merchawja jest dla mnie jak ta leibnizowska monada, mikroskopijna kropla wody, w której zobaczyć można wszechświat cały. „Tam zaś, gdzie nie ma części, nie jest możliwa ani rozciągłość, ani kształt, ani podzielność. Monady te są tedy właściwymi atomami natury i jednym słowem pierwiastkami rzeczy.” (G.W. Leibniz, Monadologia, teza nr 3.)
Odpisuję z popularnego przewodnika turystycznego:
„W przeszłości miejsce to było nazywane El-Fuleh (Ziarna), i jest utożsamiane z miejscem wspomnianym pod nazwą Alfa w liście faraona Totmesa III. W 1099 roku cały ten rejon wszedł w skład Królestwa Jerozolimskiego. Krzyżowcy wznieśli tutaj zamek obronny znany jako La Feve lub Castrum Fabe. Zamek został zdobyty i zniszczony w 1187 roku przez muzułmańskie wojska Saladyna. Do dziś zachowały się fragmenty budowli i fosa.”
I dalej: „W 1929 roku do osady przyjechała grupa młodzieży z organizacji syjonistycznej Ha-Szomer Ha-Cair. Byli to nowi imigranci pochodzący z Galicji (z Polski). Przeszli oni wstępne szkolenie rolnicze w rejonie Hajfy, i w 1929 roku założyli nowy kibuc Merchawja. Pierwsze lata były niezwykle trudne, gdyż brakowało wody do upraw rolniczych. Wprowadzenie mechanizacji rolnictwa, nowych odmian roślin, wybudowanie obory i mleczarni, w znacznym stopniu poprawiło sytuację gospodarczą kibucu. W latach 1939–1940 usunięto pozostałości ruin dawnego kościoła, który znajdował się około 200 metrów od zamku krzyżowców.”
Najważniejsza i najbardziej pouczająca jest historia współczesna Merchawji:
„Po wojnie kibuc Merchawja przyjął grupę młodzieży ocalałej z Holocaustu w Europie. W 1960 roku w kibucu powstała fabryka Plassim, która produkowała rury z tworzyw sztucznych. Była to pierwsza taka fabryka w kraju. Rozwijano tutaj technologie nawadniania sadów i pól uprawnych, oraz doskonalono rozwiązania sieci kanalizacyjnych. Fabryka była głównym miejscem zatrudnienia i utrzymania mieszkańców osady. W latach 90. XX wieku kibuc znalazł się w kryzysie ekonomicznym, co wymusiło na jego mieszkańcach przeprowadzenie częściowej prywatyzacji. Na początku XXI wieku wybudowano nowe osiedle mieszkaniowe, które jest położone w północno-zachodniej części osady.”
Kibuc Merchawja, podobnie zresztą jak i cała Polska, po rozpadzie Związku Sowieckiego, żeby pozostać w przyjaźni z triumfującą Ameryką, musiał zgodzić się na wypracowany na Wall Steet „plan Balcerowicza”. Kibuce pozbawiono państwowych ulg i przywilejów. Własność spółdzielcza, komunistyczna , musi być grzeszna, skoro święta może być tylko własność prywatna. Przepowiadam wam to moi rodacy, przyjdzie taki dzień, kiedy wszyscy będziemy musieli zapisać się do jakiegoś wybranego kibucu, ale do takiego zgromadzenia ludzi pracy nie będą przyjmowani kandydaci, którzy nie zechcą oddać swojego patefonu do wspólnego użytkowania.
Jakub Kopeć (fragment wspomnień)
Kategorie: Uncategorized
Urząd premiera w Tel Avivie?
G. Meir była premierem w latach 1969-1974. Wtedy premier i jego biuro urzędowali już w Jerozolimie. Golda Meir mieszkała w małym domu w Rehawii, dzielnicy jerozolimskiej. A przedtem też mieszkała w Rehawii, w mieszkaniu wynajętym dla niej przez Sochnut.