
Żydzi wyjeżdżający z Warszawy do Palestyny w oknie wagonu kolejowego w 1937 r. Wśród nich widoczny mistrz Polski w tenisie stołowym z 1936 roku Finkelsztajn (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)
II RPKOMUNIZMSYJONIZMŻYDZIStanisław Brejdygant: W latach 30. dla kogoś ambitnego droga do roli polskiego patrioty była zamknięta. Andrzej Brzeziecki: Stanisław Brejdygant niechcący umacnia stereotyp żydokomuny.
List Stanisława Brejdyganta:
Właściwie to trudno mi ostatecznie zdecydować, kto winien być adresatem tego listu: autor, o którego artykule chcę pisać, Pan Andrzej Brzeziecki, czy też redakcja znakomitego pisma „Ale Historia” (tę wkładkę do weekendowego wydania „GW” „Wolna Sobota” czytam zawsze, i to od pierwszej litery do ostatniej), która to redakcja, moim zdaniem, powinna zareagować, reflektując autora na temat pewnego drobnego, ale znaczącego fragmentu jego artykulu
Chodzi mi o tekst , skądinąd słuszny i doskonale napisany, poświęcony niezwykle ważnym w naszej kulturze ostatnich kilku dekad postaciom, braciom Smolarom. Otóż autorowi w jego krótkim artykule udaje się, korzystając z okrągłej rocznicy wydania pierwszego numeru stworzonego przez Nich, niezapomnianego „Aneksu”, nakreślić sylwetki obu braci i przypomnieć ich niezwykłe dokonania. Niestety w samym finale artykułu coś, jak by to powiedzieć, w autorze się „poluzowało”. Chciał zapewne, aby wypadło lekko i zabawnie, a niestety wypadło, by użyć najdelikatniejszego z możliwych określeń, nietaktownie. Rzecz tyczy seniora Smolara, ojca obu braci. Cytuję: „Że Hersz Smolar był komunistą? Cóż, w kapitalizmie wielkie rodziny miały za przodków koniokradów i innych łobuzów, którzy pierwszy milion kradli”.
Nie znam biografii Hersza Smolara, nic o nim nie wiem. Ale mogę się domyślać, że należał do KPP, że uniknął zapewne jakimś cudem stalinowskiej czystki w latach 30. (może miał szczęście siedzieć wtedy w więzieniu w Polsce), że być może należał do pierwszych władz powojennej, komunistycznej w założeniu, Polski.
Jak iluś jemu podobnych.I skłonny jestem zapytać Pana Brzezieckiego, czy podobny tekst napisałby o ojcach czy ojczymach takich ludzi jak Adam Michnik, Karol Modzelewski czy mój bliski kolega, twórca kilku niezapomnianych filmów dokumentalnych Andrzej Titkow. Przecież człowiek choćby jako tako obyty z historią ostatniego stulecia, mnie się wydawało, nie może nie wiedzieć, że w drugim dziesięcioleciu niepodległości, w latach 30., w coraz bardziej faszyzującej Polsce, dla jej obywatela o żydowskich korzeniach, dla kogoś ambitnego, szukającego własnej samoidentyfikacji, nawet gdyby czuł się emocjonalnie i duchowo związany z Polską, droga do roli polskiego patrioty była zamknięta. Niektórzy, owszem, trafiali do PPS-u, nawet do jego władz najwyższych, także – rzadkie, ale zdarzały się takie wypadki – stawali się zajadłymi endekami i żarliwymi antysemitami. Cóż, znany w psychologii efekt wyparcia. Ale większość miała jedynie dwie drogi: żydowski nacjonalizm, czyli syjonizm, lub internacjonalizm, czyli komunizm. No i wielu, o czym autor powinien wiedzieć, którzy wybrali tę drugą opcję, po rozczarowaniu komunizmem zasiliło szeregi rodzącej się opozycji.
Ponieważ doznałem niemiłego zgrzytu, czytając artykuł w piśmie, które dotychczas jedynie bogaciło moją wiedzę i dostarczało satysfakcji czytelniczych, o tym piszę.
Łączę wyrazy szacunku i dla Pana Andrzeja Brzezieckiego i dla całej redakcji „Ale Historia”.

Niezidentyfikowana uroczystość żydowskich organizacji młodzieżowych w Krakowie w 1933 r. Na zdjęciu członkowie Związku Młodzieży Cukunft – młodzieżówki Bundu fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Odpowiedź Andrzeja Brzezieckiego:
Prawdę mówiąc, pisząc feralne zdanie o ojcu braci Smolarów, spodziewałem się, że oberwę za to, iż wybielam komunistów i bagatelizuje komunizm, a przecież Gułag, Katyń, UB, Różański… Tymczasem oberwało mi się z lewa. Pisząc, że nie wszystkie zacne rodziny na Zachodzie, które potem fundowały uczelnie, szpitale i biblioteki, miały tak samo zacne początki, chciałem pokazać, że po drugiej stronie też nie było aniołów, bo nikt nie jest doskonały, i nad zaangażowaniem Hersza Smolara nie ma co się już wyzłośliwiać. Jeśli więc nie zostałem zrozumiany, a raczej zostałem zrozumiany opacznie – to oczywiście moja wina.
Niemniej dalej uważam, że idea zabierania prywatnej własności, by ją upaństwowić, nie jest w porządku, i wydawało mi się, że od 1989 r. o to w Polsce nie ma już sporu.
Stanisław Brejdygant pisze, że „w latach 30., w coraz bardziej faszyzującej Polsce, dla jej obywatela o żydowskich korzeniach, dla kogoś ambitnego, szukającego własnej samoidentyfikacji, nawet gdyby czuł się emocjonalnie i duchowo związany z Polską, droga do roli polskiego patrioty była zamknięta”. Oraz że „większość miała jedynie dwie drogi: żydowski nacjonalizm, czyli syjonizm, lub internacjonalizm, czyli komunizm”.
Nie mam co do tego pewności. Żydów w Polsce było trzy miliony – by stawiać jakieś wnioski, trzeba by przeprowadzić sporą kwerendę. Niemal każdy przypadek badać osobno.Uogólniając, Stanisław Brejdygant niechcący, jak wierzę, umacnia stereotyp żydokomuny.
Tymczasem choć Żydów wśród polskich komunistów było sporo, to jednak komunistów wśród polskich Żydów już tak dużo nie było.
Czy nie było innych dróg? A co powiedzieć o Antonim Słonimskim, który nawet odwiedził i opisał Związek Radziecki, który po Brześciu zerwał znajomość z Józefem Beckiem, ale widząc jego zabiegi w szukaniu sojuszników wiosną 1939 r., pogodził się z nim. Po słynnym wystąpieniu szefa polskiej dyplomacji w Sejmie 5 maja 1939 r. Słonimski pisał: „biła z przemówienia ministra Becka powaga i moc oparta na prawdzie i szlachetności”. Gdzie te słowa wpisać – w syjonizm czy komunizm?
A Ozjasz Thon? Chyba najwybitniejszy działacz żydowski w Polsce tamtej doby. Ten rabin, polityk, publicysta był światowej sławy działaczem syjonistycznym, ale sam związał swój los z Polską. Pisał po polsku i w polskim Sejmie zasiadał do końca swych dni. A wszyscy żydowscy lekarze i prawnicy, profesorowie? A co powiedzieć o Żydach, którzy wraz z Andersem opuścili Związek Radziecki? Część potem została na Bliskim Wschodzie, by walczyć o Izrael.

Wizyta prezesa Światowej Organizacji Syjonistycznej Nahuma Sokołowa w Polsce w listopadzie 1929 r. Nahum Sokołow (drugi z prawej w pierwszym rzędzie) w otoczeniu witających go osób na dworcu w Krakowie. Towarzyszy mu poseł Abraham Ozjasz Thon (z lewej z brodą, w okularach) fot. Narodowe Archiwum CyfroweCytat z krakowskiego „Nowego Dziennika” z listopada 1938 r.: „Jesteśmy obywatelami Państwa Polskiego i prowadzilibyśmy chyba politykę samobójczą, gdybyśmy los nasz, Żydów polskich, chcieli łączyć z jakimikolwiek siłami osłabiającymi zdolności rozwojowe Rzeczypospolitej”.
Czy Żydzi, którzy współrządzili miastem i organizowali zbiórki, by zakupić na Wawel antyki na aukcjach w Wiedniu, naprawdę uważali, że tylko syjonizm albo komunizm?
Na koniec dwie noty ze świetnego kalendarium Żydów krakowskich autorstwa prof. Czesława Brzozy, dotyczące pierwszych trzech dni września 1939 r.: Przy Szpitalu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie uruchomiono ośrodek krwiodawstwa, który zaapelował do kobiet żydowskich w wieku od 18 do 40 lat, „aby zgłaszały się do rejestracji jako dawczynie krwi do transfuzji”. Oraz: „Zrzeszenie Rabinów z Wyższym Wykształceniem wydało odezwę do społeczeństwa żydowskiego w Polsce, nawołując je do poniesienia wszelkich ofiar na rzecz zwycięstwa oręża polskiego”
Społeczność żydowska w Polsce była tak różnorodna, a nawet podzielona, że należy strzec się uogólnień. Ostatecznie to właśnie antysemici dzielili ludzi jedynie na Żydów i nie-Żydow.
Większość Żydów w II RP miała dwie drogi. Tą drugą był komunizm

Stanisław BrejdygantAktor, reżyser, pisarz i dramaturg.

Andrzej BrzezieckiHistoryk, dziennikarz i publicysta. Autor książek, m.in. „Tadeusz Mazowiecki. Biografia naszego premiera”, „Wielka gra majora Żychonia. As wywiadu kontra Rzesza”, „Kocio, Kozioł, „Senator. Biografia Krzysztofa Kozłowskiego”.
Kategorie: Uncategorized
Brzezicki wydłubał parę przykładów na dodatek niefortunnych. Że Żydzi w obliczu wojny z hitlerowskimi Niemcami okazali lojalność wobec Polski nie powinno dziwić. Dużo im to nie pomogło w czasie okupacji. Słonimski jako żydowski patriota to nieporozumienie. S. został przymuszony do żydowskich korzeni przez polskich antysemitów.