Uncategorized

Archiwalne pliki prof. Jana Grabowskiego

Jan Grabowski

Od czasu do czasu będę zamieszczał dziwne fragmenty z moich archiwalnych plików dotyczących likwidacji warszawskiego getta.


Przeglądając stare pliki “deportacyjne” na moim komputerze (zdjęcia zrobione jakieś dwadzieścia lat temu w warszawskim archiwum), natknąłem się na dziwną wymianę korespondencji między biurem Juliana Kulskiego, polskiego prezydenta Warszawy, a Ludwigiem Leistem, niemieckim zarządcą miasta (Stadthauptmann). Wymiana ta miała związek z akcją wysiedleńczą z 18 stycznia 1943 r. w znacznie zmniejszonym getcie warszawskim. To właśnie wtedy członkowie żydowskiego ruchu oporu po raz pierwszy otworzyli ogień do Niemców.


Cała historia dotyczyła niejakiego Stefana Kopki, nocnego stróża w składzie węgla i drewna, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Pierwszy z zamieszczonych poniżej listów, datowany na 22 stycznia 1943 r., został podpisany przez Stanisława Karwowskiego, dyrektora składu węgla, i wysłany do jednego z zastępców Kulskiego w kancelarii burmistrza:
“Wczoraj, tj. 21 stycznia, został wysłany transport Żydów z terenu naszego Magazynu Nr 2, położonego Dzika 20. Tym razem był to mały transport, zaledwie 10 wagonów. Transport został załadowany między godziną 7 a 23, kiedy to [pociąg] odjechał. Magazynu pilnował stróż nocny Stefan Kopka. Rano, gdy przybył strażnik dzienny i robotnicy, zastali magazyn otwarty, a Stefana Kopki nie było widać. Możliwe, że został on przypadkowo dołączony do transportu i wywieziony, posiadając jeszcze zamek i klucze do magazynu…”.


Dzień później burmistrz Kulski napisał do Stadthauptmanna Leista (skan nr 2 poniżej) z prośbą o pomoc w odnalezieniu nieszczęsnego Kopki: “Sprawdziliśmy jego dom i Kopka nigdy nie powrócił, co wzmacnia podejrzenie o przypadkowej deportacji. Mam zaszczyt prosić Pana, Herr Stadthauptmann, o szybkie działanie i nakazanie uwolnienia Stefana Kopki”.


Jak wynika z odpowiedzi Leista do Kulskiego (skan nr 3 z 9 marca 1943 r.), niemiecki Stadthauptmann rzeczywiście interweniował w sprawie Kopki: “W związku z moim zapytaniem podjętym w dniu 4 lutego 1943 r. dowiedziałem się od Komendanta Policji Bezpieczeństwa i SD na Dystrykt Warszawski, że nie jest on w stanie udzielić mi żadnych informacji o miejscu pobytu Stefana Kopki. Żydzi przeznaczeni do deportacji nie zostali zarejestrowani, tak że nie można ustalić, czy Stefan Kopka nie został omyłkowo włączony do transportu deportacyjnego”.


Ta wymiana zdań przypomniała mi, że o ile niektóre życia jeszcze się liczyły, to życie Żydów było nic nie warte. Dowiedziałem się również, że z warszawskiego getta do Treblinki wyjechało kilka transportów w trakcie i po akcji z 18 stycznia 1943 r. – a myślałem, że był tylko jeden taki transport.
Na koniec, mam nadzieję, że historia nieszczęsnego stróża Kopki nie podsunie Muzeum Treblinki ani ludziom z Instytutu Pileckiego pomysłów na stawianie kolejnych krzyży w Treblince i okolicach, jak to ostatnio robią.

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.