Napisala i przyslala
Anna Karolina Klys
Ponieważ poprzedni prezes Rady Gminy wyjechał do Warszawy w pierwszych dniach września wraz z całą kasą Gminy, 24 listopada 1939, udała się z Włocławka do Warszawy oficjalna delegacja Judenratu, w celu odzyskania pieniędzy. Pomimo, że obowiązywał już wtedy całkowity zakaz opuszczania Włocławka, po uzyskaniu przepustek (przepustkę na wskazane nazwisko musiał uzyskać „aryjczyk”, ponieważ Żydom nie wolno było wchodzić do urzędu Orts-Kommendantur), kupowało się w specjalnej kolejce dla Żydów bilety do bydlęcych wagonów. To przykład na kolejne podwójne standardy Niemców. Być może wszystkie te posunięcia miały wywołać jeszcze większy chaos, zupełnie pozbawić Żydów pewności, co wolno, czego nie wolno, doprowadzić do tego, żeby nikt nie był pewien jakie ma prawa. L. Hirszberg napisał: „Czyżby to sianie zamętu miało być celową robotą zmierzająca do zrobienia z Żydów gromady trwożliwych, bezwolnych istot, lękających się własnego cienia i nie wiedzących w końcu-czy wolno żyć? I czy wolno umierać?”.
Początkowo nikt nie spodziewał się tak radykalnej i okrutnej postawy Niemców. Znaczna część ludzi pamiętała jeszcze Niemców z wojny 1914-18. To byli zupełnie inni ludzie, żołnierze, nie bandyci. Ci, którzy wkraczali do kolejnych miast i miasteczek w 1939 byli jak ludzie z innej planety. Sadyści, mordercy, złodzieje, łapownicy. Tak oceniano ich już po pierwszych tygodniach. Nie było mowy o szlachetności, uczciwości, poszanowaniu prawa, współczuciu dla chorych, starszych, pomocy dla niewinnych, nieznęcaniu się nad bezbronnymi. Nie było żadnych względów dla cywilów, dla kobiet i dzieci.
- Hirszberg pisał też o różnorodnych postawach osób, które znalazły się w sytuacji skrajnie opresyjnej. Niektóre osoby gotowe były do altruistycznej pracy dla społeczności, część –wręcz przeciwnie. Wspomina lekarza naczelnego Szpitala Żydowskiego, który, mimo iż został jako jedyny po sierpniowej mobilizacji pozostałych lekarzy, opuścił Włocławek nie informując o tym nikogo. W efekcie przez kilka dni września chorzy pozostali zupełnie sami, bez pomocy lekarskiej, bez opieki, a nawet bez jedzenia.
Pieniądze z Warszawy – zasiłek z Joint-u i pieniądze Gminy włocławskiej przewieziono po kilku dniach, potrzeby we Włocławku były ogromne. Na początku grudnia jednym z największych problemów był los pensjonariuszy żydowskiego Domu Starców. Przebywało w nim ok 80 kobiet i mężczyzn. Właśnie w tym czasie do Rady Żydowskiej w Warszawie dotarły informacje o losie staruszków z Kalisza. Niemcy wywieźli wszystkich mieszkańców tamtejszego Domu Starców i Ochronki do podmiejskiego lasu i rozstrzelali. Natychmiast postanowiono podjąć kroki uniemożliwiające podobną tragedię we Włocławku. Nie było już tam Ochronki, dzieci z Domu Sierot wcześniej zostały umieszczone u miejscowych rodzin, ale nadal funkcjonował Dom Starców. Podjęto decyzję, że starców z Włocławka przewiezie się do Warszawy, Joint podjął się do pokrycia 50% kosztów utrzymania ich. W porozumieniu z kierownictwem Domów Starców uzgodniono, że najstarsi włocławianie zamieszkają w Domach w Falenicy i przy ulicy Górczewskiej, stało się to na początku stycznia 1940 r.
Tymczasem we Włocławku nastąpiły kolejne wysiedlenia. Drugie wysiedlenie objęło nie tylko Polaków-Żydów, ale również katolików. Na Dworcu stały przygotowane wagony – osobowe dla katolików i towarowe dla Żydów.
Kategorie: Uncategorized