Spójrzcie na to zdjęcie, pokazujące plecy siedzących dygnitarzy, którzy czekali na wylądowanie Trumpa na lotnisku Ben Guriona. Możecie pamiętać – to było w zeszłym tygodniu – zdjęcia z przywitania Trumpa na płycie lotniska w Rijadzie. Witała go bardzo ograniczona grupa ludzi: wszyscy byli mężczyznami, wszyscy byli muzułmanami, wszyscy byli sunnitami, wszyscy byli Arabami, wszyscy byli bardzo bogaci i wielu z nich, jak łatwo zgadnąć, było członkami tej samej rodziny. Jeden człowiek odstawał od tego towarzystwa właśnie dlatego, że nie był to mężczyzna, ale kobieta, zagraniczna fotoreporterka, pstrykająca zdjęcia do ulotnych wiadomości i dla potomności.
Reszta wizyty oferowała ten sam wąski zakres dramatis personae. Publiczność słuchająca przemówienia Trumpa składała się tylko z muzułmanów, muzułmanów-sunnitów, niemal wyłącznie męskich muzułmanów-sunnitów, tj. męskich muzułmanów-sunnitów, którzy albo sami byli despotami, albo przedstawicielami despotów. Udało mi się dostrzec jedną, a może dwie kobiety wśród publiczności – albo same były despotkami, albo przedstawicielkami despoty. Podsumowując: żadnych kobiet (chyba, że jest głową państwa muzułmańskiego lub jego zastępczynią), żadnych chrześcijan, żadnych Żydów, żadnych szyitów, żadnych ateistów, żadnych demokratów (w sensie peryklesowskim, nie zaś clintonowskim).
Potem był Taniec z Mieczami Ardah przed pałacem Murabba. Niski Wilbur Ross, wysoki Rex Tillerson i, bardzo krótko, sam Trump, próbowali sił w ceremonialnym tańcu Ardap, tradycyjnie wykonywanym przed bitwą, symbolicznej celebracji męskiej sprawności bojowej, ale obecnie odprawianym przy najróżniejszych okazjach („Dostępny na śluby, ale jeszcze nie na bar micwy”, jak powiedzą w przyszłym skeczu w Saturday Night Live). Spletli ręce z saudyjskimi gospodarzami i krótko przesunęli miecze ku podłodze, potem do góry, pod kątem 90 stopni do podłogi, i znowu w dół, cały czas lekko się kołysząc. Saudyjscy gospodarze, włącznie z królem Salmanem, byli trochę niepewni. Amerykanie byli otoczeni, jak na lotnisku, morzem mężczyzn, muzułmanów sunnickich, a wielu z nich było członkami rodziny rządzącej, Al-Saud. Czego innego jednak można było spodziewać się w kraju nazwanym od wahabickiej rodziny założycielskiej Arabią „Saudyjską”? Ale to nie Taniec Miecza nas przeraża w Saudyjczykach i ich współwyznawcach – to Werset Miecza.
Potem był Taniec z Mieczami Ardah przed pałacem Murabba. Niski Wilbur Ross, wysoki Rex Tillerson i, bardzo krótko, sam Trump, próbowali sił w ceremonialnym tańcu Ardap, tradycyjnie wykonywanym przed bitwą, symbolicznej celebracji męskiej sprawności bojowej, ale obecnie odprawianym przy najróżniejszych okazjach („Dostępny na śluby, ale jeszcze nie na bar micwy”, jak powiedzą w przyszłym skeczu w Saturday Night Live). Spletli ręce z saudyjskimi gospodarzami i krótko przesunęli miecze ku podłodze, potem do góry, pod kątem 90 stopni do podłogi, i znowu w dół, cały czas lekko się kołysząc. Saudyjscy gospodarze, włącznie z królem Salmanem, byli trochę niepewni. Amerykanie byli otoczeni, jak na lotnisku, morzem mężczyzn, muzułmanów sunnickich, a wielu z nich było członkami rodziny rządzącej, Al-Saud. Czego innego jednak można było spodziewać się w kraju nazwanym od wahabickiej rodziny założycielskiej Arabią „Saudyjską”? Ale to nie Taniec Miecza nas przeraża w Saudyjczykach i ich współwyznawcach – to Werset Miecza.
Calosc TUTAJ
Kategorie: Uncategorized
Smutny artykol, smutny dlatego ze piszacy postawia jedna kulture ponad inna. Postawianie jednej kultury ponad inna jest nacjonalistycznym aktem. Wielkie wojny na calym swiecie w historii i w czasach terazniejszych byly i sa spowodowane przez wiare ze jedna kultura jest lepsza i wyzsza anizeli inna. Niemcy byli w tym najlepsi po prostu mordowali wszystkie inne kultury i Zydow na pierwszym celu. Dzisiaj brak tolerancji dla innych kultur pszyniosl do wladzy ludzi jak Donal Trump i Theresa May.
Smutny artykol, niestety takich artykolow jest wiecej i wiecej, dzwony nowej wojny bija, szkoda