Marian Marzynski
Po miesiącach niepisania sięgnąłem po „Czarodziejską Górę” i tak jak, kiedyś do pisania zachęcał mnie Gombrowicz, teraz poczułem opiekuńcze skrzydło Tomasza Manna: stwórz scenę i wypełnij ją ludźmi, którzy wyrażając siebie, dadzą również tobie glos. Moją czarodziejską górą jest odległy kilkuminutowym spacerem od Harvardu dom Anity i Aleksandra Leyfflów w Cambridge. Aleksander umarł w roku 2003, Anita dożyła 102 lat; umarła, gdy byliśmy na Florydzie, w styczniu 2019. Tak wyglądała Anita, gdy Grażyna i ja odwiedziliśmy ją ostatniego lata.

Mój ostatni do niej list:
Kochana Anitko, znów jestem w Miami i znów twoja książka leży na moim nocnym stoliku tam, gdzie ja zostawiłem. Jej tylna okładka na wierzchu z twoim uroczo-zawadiackim zdjęciem przy kieliszku czerwonego wina w jednej z warszawskich kawiarni gdzie w latach 60 zbierali się tak zwani „wszyscy” albo „górne 5 tysięcy”, elita warszawskiej inteligencji. Tak piszesz we wstępie:
Więc które życie jest moje? Rozpieszczone dzieciństwo w przedwojennej Warszawie? Lata mojej niewolniczej pracy na Syberii? Mój świat dyplomatyczny? Praca w Polskim Radio? To co w życiu napisałam? A może tylko to, co w tej chwili naciskając klawisze komputera, piszę?
Jeżeli myślisz, że ta książeczka tylko sobie tam leży, mylisz się. Przeczytałem ja po raz trzecim za każdym razem odkrywając jej nowe głębie. Zły jestem na siebie za moje poprzednie szukanie dziury w całym, tego, czego w twoim niezwykłym życiorysie mi brakowało. Sama piszesz w rozdziale syberyjskim o takim czytelniku.
W tym momencie redaktor przerwałby czytanie i zażadal, żebym opisała moją podroż w detalach: Co widziałam naokoło? Jak wyglądały drzewa i liście w lesie? Jaki był zapach? Co czułam i co myślałam? Nie widziałam ani drzew, ani liści. Sama czerń. Moje okulary były potłuczone, Bałam się oglądać za siebie. Wypatrywałam gwiazd, mojego jedynego kompasu, celu i nadziei. Jak się zgubisz, zaatakują cię zwierzęta. Nawet mrozu nie czułam. Moje uczucia były jednym lodowym soplem.
Wycofujęe również moje poprzednie podejrzenia o kamuflowanie twojego żydostwa. Przecież już na początku piszesz o 1967 roku w Warszawie. Nigdy nie rozmawialiśmy w domu o planie naszej ucieczki. Wiedzieliśmy, że ściany mają uszy. Ożywione rozmowy były w kawiarniach. Nasi żydowscy przyjaciele spotykali nas tam, mówiac: >hahaha, wiemy o czym rozmawiacie<. Atmosfera w Polsce była toksyczna.
Doczytałem się też wymiaru twojej znakomitej sceny selekcji Polaków do armii Andersa, do której nie przyjmowano polskich Żydów. Padają nazwiska kobiet wywoływanych do wejścia na statek w Krasnowodsku:: Zofia Bronowska, Maria Kowalska, Helena Sarnecka. Wanda Kapusta, Jedna za druga, polskie kobiety , młode i stare, żony i narzeczone, przekraczają próg wolności. „Anna”, znajoma szepcze mi do ucha, „Zofia Bronowska się nie zgłasza, zdejmij okulary, idź i udawaj, że to ty, nie zorientują się”. „Nawet bez okularów nie będę wyglądała na Polkę”, odpowiadam jej.
Niedaleko od twojej książki „Kissed by Picasso”, leży na mojej półce książka Shlomo Adlera „Znowu jestem Żydem”, mrożąca krew historia uratowania się z zagłady kilkunastoletniego chłopca, który po wojnie wyrywa się z rąk bezpieki, aby znaleźć się w Izraelu. Dla Szlomo ograbienie go z jego żydostwa i potem odzyskanie go jest równie głębokie, ja twoje (i moje) odzyskanie człowieczeństwa. Żydami byliśmy „przy okazji”. Nie udało się nam być Polakami,. Dziś wymieszaliśmy się ze wszystkimi innymi, których wygnały ich ojczyzny. M.
Wypełniony tysiącami polskich książek i pudlami archiwów dom Leyffoów odziedziczył jedyny ich spadkobierca, daleki krewny Aleksandra, który nie zna polskiego. „Budzę się w nocy na myśl wyrzucenia tego na śmietnik”, powiedział mi Ed, “jesteś człowiekiem piszącym, jeżeli cię to zainteresuje, całe archiwum jest twoje”. Otworzyłem pierwsze pudło.
Wszystkie wpisy Mariana
TUTAJ
Kategorie: Ciekawe artykuly, wspomnienia
Drogi Marianie. Cieszy mnie ogromnie że zagłądasz do moiej książki. Swego czasu jak ją przeczytałeś ćiurkiem napisałeś że ona może sprawić że przyjedzież do Izraela. Może zrobisz to. Józik 6 Maja ukończył 90 lat ja w Czerwcu kończę 89 Może przyjedziesz będziemy w trójkę świętować. Mam pierwszorzędne trunki, proszę przyjedz i pomóż mi je użyć. Shlomo
“Plany naszej ucieczki”.????? O jakiej ucieczce mowa ?