
Przetlumaczyl Sir Google Translate
Izrael może wkrótce porzucić swoje osiągnięcia dyplomatyczne, ponieważ Yair Lapid i większość jego partnerów w nowej koalicji chcą wymazać osiągnięcia premiera Benjamina Netanjahu.
W ciągu ostatniej dekady, po raz pierwszy w swojej historii, Izrael rozwinął silną postawę dyplomatyczną w regionie i na świecie. Izrael rozwinął strategiczne więzi z państwami arabskimi i państwami wschodniego regionu Morza Śródziemnego. Nawiązał bliskie więzi z Grupą Wyszehradzką państw Europy Środkowej: Węgrami, Polską, Słowacją i Czechami, a także Austrią i Włochami. Izrael poprawił stosunki dyplomatyczne i handlowe z państwami Afryki oraz Ameryki Środkowej i Południowej, a także z Indiami, Japonią i Koreą Południową.
Niestety, jest prawdopodobne, że cały Izrael osiągnięty dzięki żmudnym wysiłkom może zostać utracony po przejęciu władzy przez nową koalicję rządzącą pod przewodnictwem Yaira Lapida w przyszłym tygodniu. Dzieje się tak z trzech powodów.
Po pierwsze, premier Benjamin Netanjahu jest autorem triumfów dyplomatycznych Izraela. Opierają się na jego wizji polityki zagranicznej, zgodnie z którą więzi dyplomatyczne są budowane na wspólnych interesach nawet bardziej niż ideologia i że Izrael ma wiele do zaoferowania narodom świata.
Jest wiele rzeczy, które dzielą członków nadchodzącej koalicji rządzącej. Ale zgadzają się co do jednego – wszyscy nienawidzą Netanjahu. Tak więc pierwszym powodem, dla którego Izrael może wkrótce porzucić swoje osiągnięcia dyplomatyczne, jest to, że Lapid i większość jego partnerów w koalicji chcą wymazać osiągnięcia Netanjahu.
Drugim powodem, dla którego pozycja dyplomatyczna Izraela prawdopodobnie wkrótce się załamie, jest to, że Lapid i minister obrony Benny Gantz wraz z większością ich partnerów nie podzielają dyplomatycznej wizji Netanjahu. Lapid ma zostać ministrem spraw zagranicznych. Lapid, Gantz i pozostali członkowie nadchodzącej koalicji to członkowie izraelskiej elity. Elita izraelska obejmuje lewicę polityczną, media, najwyższe kierownictwo establishmentu bezpieczeństwa oraz najwyższe kierownictwo ministerstw spraw zagranicznych i sprawiedliwości oraz prawicowców, którzy wolą swoje towarzystwo i pochwały od członków ich własnego obozu. Izraelskie elity, niemal człowiekowi, wierzą, że pozycja dyplomatyczna Izraela jest wyłącznie funkcją jego stosunków z establishmentem obwodnicy. Im bliżej Izraela jest amerykańska klasa rządząca, tym silniejszy jest na arenie międzynarodowej. Im słabsze relacje Izraela z elitą amerykańską, tym słabsza jest jego postawa międzynarodowa.
Trzecim powodem, dla którego dekada izraelskich osiągnięć dyplomatycznych prawdopodobnie szybko się skończy, jest to, że jako elity z obsesją na punkcie Ameryki, Lapid, Gantz i im podobni, nie rozumieją znaczenia i potencjału tego, co osiągnął Netanjahu. Nie przeznaczą niezbędnych środków na utrzymanie więzi, które nawiązał z takimi jak austriacki kanclerz Sebastian Kurz czy prezydent Brazylii Javier Bolsonaro, ponieważ nie cenią tych więzi. Więc więzy uschną.
To prowadzi nas do Waszyngtonu, jedynego miejsca, które ma znaczenie dla nadchodzących ministrów gabinetu.
W poniedziałek sekretarz stanu USA Antony Blinken zeznawał przed komisjami Izby Reprezentantów i Senatu. Jego uwagi pokazały, że tak jak Lapid i jego koledzy mają zburzyć spuściznę Netanjahu, prezydent USA Joe Biden, Blinken i ich doradcy zabrali przemysłową gumkę do polityki i osiągnięć Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie.
Weź Wzgórza Golan. W 2019 roku Trump uznał suwerenność Izraela nad strategiczną enklawą wzdłuż granic z Syrią i Jordanią. Zapytany, czy administracja Bidena również uznaje suwerenność Izraela, Blinken odpowiedział: „W praktyce Izrael ma kontrolę nad Wzgórzami Golan, niezależnie od ich statusu prawnego, i będzie to musiało pozostać, dopóki sprawy nie dojdą do punktu, w którym Syria a wszystko, co działa poza Syrią, nie stanowi już zagrożenia dla Izraela, a my nie jesteśmy w pobliżu tego”.
Lub krótsza odpowiedź: Nie.
Potem jest Iran. Demokratyczni senatorowie w poniedziałek przyłączyli się do swoich republikańskich kolegów, którzy domagali się wyjaśnień w sprawie dyplomacji nuklearnej administracji wobec Iranu. Porozumienie nuklearne z 2015 r., do którego administracja jest zobowiązana, nałożyło tymczasowe ograniczenia na działalność nuklearną Iranu, aw zamian dało Iranowi otwartą drogę do militarnego potencjału nuklearnego do 2030 r. i 150 miliardów dolarów w postaci złagodzenia sankcji. Trump zrezygnował z umowy w 2018 r., ponieważ Iran złamał ograniczenia umowy dotyczące działań nuklearnych i przywrócił sankcje gospodarcze USA, które administracja Obamy zniosła.
Demokraci i republikańscy prawodawcy pytali, w jaki sposób anulowanie amerykańskich sankcji gospodarczych nałożonych na Iran pozwoliłoby osiągnąć cel ograniczenia działalności nuklearnej Iranu, biorąc pod uwagę, że Teheran przez cały czas łamał ograniczenia umowy dotyczące działalności nuklearnej. Chcieli zrozumieć, dlaczego Iran zgodziłby się w przyszłości na dłuższe i silniejsze ograniczenia swoich prac nuklearnych, jak obiecuje Blinken, jeśli umowa z 2015 r. da im otwartą drogę do bomby. I chcieli wiedzieć, czy Blinken może zagwarantować, że pieniądze z ulgi na sankcje nie trafią do skarbca irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji.
Blinken odpowiedział na wszystkie pytania z non-sequitur.
„Jego program [nuklearny Iranu] galopuje do przodu… Im dłużej to trwa, tym bardziej skraca się czas wybicia… Według doniesień publicznych czas ten skrócił się do co najwyżej kilku miesięcy. to kwestia tygodni”.
Alarmistyczny pogląd Blinkena nie był preambułą do wezwania do wojskowych ataków na irańskie instalacje nuklearne ani nawet do ogłoszenia nowej strategii maksymalnego nacisku ekonomicznego, mającego na celu upadek reżimu.
Wręcz przeciwnie, Blinken powiedział, że w świetle rozmiarów i pilności zagrożenia Stany Zjednoczone muszą natychmiast powrócić do porozumienia z 2015 r., czyli przekazać Iranowi miliardy dolarów na złagodzenie sankcji, aby „umieścić problem nuklearny w pudełku ”.
W prostym języku Blinken powiedział, że obawy senatorów są nieistotne. Celem polityki administracji nie jest uniemożliwienie Iranowi przekształcenia się w potęgę nuklearną i regionalnego hegemona. Celem administracji jest być przyjacielem Iranu.
Na kilka dni przed tym, jak Blinken wyrzekł się uznania przez USA izraelskiej suwerenności nad Wzgórzami Golan i powiedział, że celem polityki USA wobec Iranu jest bycie przyjacielem ajatollahów, nawet jeśli oznacza to, że Iran stanie się regionalnym hegemonem uzbrojonym w broń nuklearną, spotkał swojego „przyjaciela”. Benny Gantz w Departamencie Stanu. Najwyraźniej spotkanie nie zrobiło na Blinken wrażenia. Jeśli Gantz miał nadzieję, że „dobra chemia” z tłumem Bidena pozwoli mu wpłynąć na nich, był bez wątpienia rozczarowany.
W 2014 r. Netanjahu zdał sobie sprawę, że ówczesny prezydent Barack Obama i jego zespół – który jest teraz zespołem Bidena – nie mieli zamiaru powstrzymywać Iranu przed przekształceniem się w hegemoniczną potęgę uzbrojoną w broń nuklearną. Zareagował na tę świadomość, spędzając ostatnie osiem lat na rozwijaniu opartego na interesach sojuszu z państwami Zatoki Arabskiej, które są również zagrożone przez Iran.
Administracja Trumpa z zadowoleniem przyjęła ten sojusz. Administracja Bidena jest wobec niej tak wrogo nastawiona, że Biden rozpoczął ofensywę przeciwko Arabii Saudyjskiej natychmiast po objęciu urzędu. Administracja odmawia nazywania Porozumień Abrahamowych po imieniu. A podczas niedawnej mini-wojny Hamasu przeciwko Izraelowi, administracja podobno naciskała na państwa członkowskie Abraham Accord, ZEA, Bahrajn, Sudan i Maroko, by potępiły izraelskie wysiłki zmierzające do zniszczenia zdolności rakietowych Hamasu. Nie ma wątpliwości, że Netanjahu spędził długie godziny pracując, aby upewnić się, że takie potępienia nie zostały wykonane.
W obliczu trzeźwej wrogości administracji wobec związków Izraela z sunnickimi państwami arabskimi, Lapid, Gantz i ich koledzy będą znacznie mniej skłonni poruszyć niebo i ziemię, aby je utrzymać.
Potem jest Jerozolima. W poniedziałek 16 senatorów republikańskich podpisało list do Bidena, wyrażając sprzeciw wobec planów administracji otwarcia w Jerozolimie konsulatu Autonomii Palestyńskiej i ponownego otwarcia przedstawicielstwa OWP w Waszyngtonie. Wyjaśniono, że Trump zamknął konsulat zgodnie z wymogami ustawy o ambasadzie w Jerozolimie. Zamknął biuro OWP w Waszyngtonie, ponieważ działało ono z naruszeniem ustawy o promowaniu sprawiedliwości i bezpieczeństwa ofiar terroryzmu, znanej również jako ustawa Taylor Force. Zauważyli, że otwarcie konsulatu w Jerozolimie i ponowne otwarcie biura OWP w Waszyngtonie byłoby sprzeczne z prawem amerykańskim.
Podczas gdy senatorowie mieli niewątpliwie rację, administracja jest zobowiązana do realizacji swojego planu. Jedynym sposobem, w jaki Biden i jego doradcy mogą czuć się zmuszeni do zmiany kursu, jest nękanie ich wysiłkami ostrej opozycji.
Nie dostanie żadnego od koalicji Lapida. Liderka laburzystów i przychodząca minister transportu Merav Michaeli powiedziała w tym tygodniu, że zamierza anulować 1,5 miliarda szekli (462 miliony dolarów) przeznaczone na modernizację dróg w Judei i Samarii. Przywódca Ra’am Mansour Abbas jest ideologicznie powiązany z Bractwem Muzułmańskim. Nie tylko nie będzie sprzeciwiał się otwarciu konsulatu Autonomii Palestyńskiej w Jerozolimie, ale może również uczestniczyć w otwarciu misji dyplomatycznej USA w stolicy Izraela, która jest poświęcona służbie Izraela palestyńskim wrogom.
Jednym z największych atutów dyplomatycznych Izraela w ostatnich latach były bliskie więzi, jakie pielęgnował z państwami członkowskimi UE pod przywództwem nacjonalistycznych przywódców. Raz za razem ci przywódcy blokowali wysiłki przywódców UE w Brukseli, by potępić Izrael.
Liderem, który zrobił najwięcej, by zablokować potępienie Izraela przez UE, był premier Węgier Viktor Orbán.
Najbardziej zagorzałym krytykiem więzi między Jerozolimą a Budapesztem był Lapid. Kiedy Orbán przybył z oficjalną wizytą do Izraela, Lapid nazwał to wydarzenie „hańbą narodową”, ponieważ Orbán wyraził podziw dla węgierskiego przywódcy wojennego i nazistowskiego kolaboranta admirała Horthy’ego. Podobnie jak przywódcy społeczności żydowskiej w USA, z którymi jest blisko związany, Lapid jest głęboko wrogo nastawiony do europejskich przywódców nacjonalistycznych, pomimo ich entuzjastycznego poparcia dla Izraela. Jako minister spraw zagranicznych, Lapid prawdopodobnie naruszy powiązania Izraela z Grupą Wyszehradzką, a tym samym zniszczy zdolność Izraela do zapobieżenia potępieniu Izraela przez UE.
A co z Naftali Bennettem? Gdzie w tym wszystkim będzie kandydat na premiera? Nawet w mało prawdopodobnym przypadku, gdy Bennett będzie chciał utrzymać politykę Netanjahu, nie będzie miał takiej mocy. Choć teoretycznie rząd ma przywiązywać równą wagę do swoich prawicowych i lewicowych członków, trudno zobaczyć, jak przełoży się to w praktyce. Partia Izraela Beytenu Avigdora Libermana jest nadal uważana za partię prawicową. Ale Lieberman przyjął stanowisko lewicy w prawie każdej sprawie. Trudno sobie wyobrazić, by stanął po stronie Bennetta w jakiejkolwiek kontrowersyjnej sprawie, zwłaszcza jeśli chodzi o zachowanie spuścizny Netanjahu. I nawet jeśli Liberman stanie po stronie Bennetta, nie będą mogli zmusić Lapida do zrobienia czegokolwiek, czego nie chce. W najlepszym wypadku,
Jeśli Bennett zdecyduje się działać niezależnie jako premier w imieniu Jerozolimy lub Wzgórz Golan, albo zablokować Iranowi przed zdobyciem bomby lub czegokolwiek, czemu sprzeciwiają się Lapid i lewica, zostanie rozgarnięty przez swoich koalicjantów i media. Bez bazy politycznej Bennett – podobnie jak jego kolega prawicowy przywódca Nowej Nadziei Gideon Sa’ar – szybko otrzyma dwie opcje. Może albo zająć ideologiczne stanowisko lewicy, jak przed nim Ehud Olmert, Tzipi Livni i Ariel Sharon, albo obalić rząd i porzucić życie publiczne.
Odkrycie osiągnięć Trumpa w Izraelu i na całym Bliskim Wschodzie zajęło administracji Bidena mniej niż sześć miesięcy. Możemy oczekiwać, że nadchodzący rząd wyjaśni stanowisko dyplomatyczne Izraela już pierwszego dnia u władzy.
Kategorie: Uncategorized
Przez tysiąclecia Żydzi nie mieli swojego kraju, i ostatnie słowo zawsze należało do innych. Teraz mają …. ale powodów do dumy ze swoich polityków raczej nie mają. Grupa polityków o zupełnie rożnych a czasem przeciwstrawnych poglądach i nawet ideologiach łączą dwie rzeczy – niechęć (wyrażając sie bardzo ostrożnie ) do Netaniahu i żądza władzy . A i Netaniahu , który zrobił tyle dla Izraela, mógł przecież pozostać przywódcą Likudu , deklarując, że rezygnuje z aspiracji na premiera . Ma to miejsce w niektórych krajach. Wtedy Likud i inne partie prawicowe bez trudu stworzyły by mocną koalicje, a politykę Izraela dalej cechował by niewątpliwy sukces , bo oczywiście jako lider partii miałby bardzo wiele do powiedzenia. Ale i tu rządza władzy okazała sie nie do okiełznania , a teraz Netaniahu ( i Izrael ) ryzykuje utracić wiele z tego co z takim trudem osiągnął . Bardzo to bulwersujące
Nowa koalicja pozostawia za ogrodzeniem cały sektor potomków imigrantów z krajów Islamu i wszystkich zorganizowanych ortodoksów, tych aszkenazyjskich i tych sefardyjskich.
Z grubsza za ogrodzenie pozostało ponad 50% wyborców żydowskich. Do tego dodajmy grupę rozczarowanych wyborców partii Bennetta ( których 80% zaklina się że nie zagłosują więcej na niego) i mamy około 55% wyborców którzy czują się oszukani.
A rząd oparty na partii islamistycznej i reprezentujący dużo mniej niż połowę Żydów nie robi wrażenia długowiecznego.
Mimo to obalić go nie będzie łatwo, bo votum nieufności wymaga przynajmniej 61 posłów. A tego nie da się osiągnąć z obecną mapą polityczną w Knesset.
Ale mapy zmieniają się z czasem, nawet bez wyborów.
Ta większość żydowska poza ogrodzeniem ma też poczucie deja vu, ze wróciły wesołe czasy socjalizmu w Izraelu.
Socjalistyczne partie założycieli państwa straciły władzę w 1977, na rzecz prawicy. Do dzisiaj zdołały wrócić dwukrotnie, na krótkie okresy:
A to rządy 25 i 26 (1992-1996), Rabina i Peresa. Po morderstwie Rabina w 1995, Peres przejął rząd który upadł na rzecz prawicy w 1996, i jeszcze raz w postaci rządu 28, Baraka, który przeżył dwa lata, 1999-2001.
Te efemeryczne rządy funkcjonowały krótko, ale każdy z nich spowodował olbrzymie szkody: Rząd Rabina – Peresa podpisał umowy Oslo z pomocą dezerterów z prawicy, bo we własnej koalicji nie miał na to większości, a rząd Baraka zorganizował paniczny odwrót wojska z Libanu i prawie podpisał umowę, w której Izrael zrzekł się kontroli nad częścią Jerozolimy i zobowiązał się do uznania prawa powrotu Arabów i do pełnego odwrotu do linii zawieszenia broni 1949.
Na szczęście Żydów, Yasser Arafat odrzucił te zaloty. Barak też zaofiarował Syrii Wyżynę Golan, ale Hafez Assad odrzucił ten podarunek. Nie ma lepszych syjonistów od Arabów ( tak nawiasem), bo naprawiają co Żydzi psują.
Te dwa przykłady sugerują że spadkobiercy założycieli państwa wiedzą że i tym razem nie utrzymają się długo i dlatego przyśpieszą swoje plany, aby zdążyć zanim znowu zamkną im sklepik.