Uncategorized

Odpowiedź senatorowi Bernie Sandersowi

Przyslala Katharina Dr.Gasinska-Lepsien


Jakikolwiek byłby tytuł, główna myśl uwag senatora pozostaje ta sama. Biorąc pod uwagę moment czasowy, oznacza to prawdopodobnie apel do Stanów Zjednoczonych o przesunięcie środkowej linii boiska w najnowszej rundzie wywołanego przez Hamas konfliktu z Izraelem. Przepraszam, co to jest zrównoważone podejście?Czy chodzi o zrównoważenie między agresorem a ofiarą?

Między podpalaczem i strażakiem?

Między tyranią i demokracją?

Między marionetką Iranu a krajem, który Iran chce unicestwić?  

Między grupą uznaną za organizację terrorystyczną już przez administrację Clintona a wiernym sojusznikiem Ameryki?  

Między grupą, która skanduje “Śmierć Ameryce” a krajem, który zbudował pomnik dla ofiar 9/11?

Między jedną z najbardziej wstecznych grup na ziemi a jednym z najbardziej postępowych krajów świata?  

Między grupą, która odmawia praw kobietom, LGBTQ i mniejszościom, a krajem, który chroni tych praw?

Między grupą, która otwarcie dąży do unicestwienia Izraela, a krajem, który nie pozwala na to?  

Między ugrupowaniem, który używa swoich cywilów jako ludzkiej tarczy i krajem, który ochrania tarczą swoich cywilów?     


Między grupą, która trwoni cenne fundusze na budowanie tuneli pod granicą i produkcję śmiercionośnych pocisków, a krajem, który przeznacza cenne fundusze na budowę obrony przeciwko tunelom i systemów obrony przed pociskami?  

Nie, tu nie powinno chodzić o “zrównoważenie”. Jeśli chodzi o amerykańskie wartości i interesy, jest aż nazbyt jasne, gdzie one leżą.

Czy senator o tym wie, czy nie, takie amerykańskie zrównoważenie od dawna jest celem nieustępliwych wrogów Izraela.

Ich cel jest prosty: wbić klin między Waszyngton a Jerozolimę. Podważyć kluczowy filar międzynarodowego poparcia dla Izraela. Zakończyć specjalne stosunki USA-Izrael.

Według tego rozumowania, to znacznie osłabiłoby Izrael, ponieważ nie ma innego oczywistego kandydata na globalnej scenie – ani w niezmiernie ważnej Radzie Bezpieczeństwa ONZ – by zapełnić próżnię po Ameryce.

Oczywiście, miałoby to zgubne konsekwencje.

Byłby to afront wobec tego, kim jesteśmy jako naród i jakie są nasze podstawowe interesy. Jak pisałem, fundamentalna dychotomia między Hamasem a Izraelem nie mogłaby być silniejsza z amerykańskiej perspektywy.

Jest to zamykanie oczu na historię i na rzeczywistość. W 2005 roku Gaza miała szansę, po raz pierwszy w swojej historii, na własne rządy. Izrael, dla którego spokojny rozwój Gazy był niezmiernie ważny, nie może być obwiniany za siłowy zamach stanu Hamasu w 2007 roku i tragiczny kurs, jaki przyjął w kolejnych 14 latach.

I byłaby to porażka dla większej sprawy pokoju.

Izrael, który jest z grubsza biorąc wielkości Vermontu (gdzie mieszka Sanders, ale bez uprzejmych sąsiadów), osiągnął porozumienia pokojowe w regionie, ponieważ miał pełne poparcie USA. Mógł więc pozwolić sobie na podejmowanie bezprecedensowego ryzyka w kwestiach terytorialnych, jak w traktacie z Egiptem w 1979 roku, jak również osiągać porozumienia, takie jak cztery umowy o normalizacji stosunków w zeszłym roku, dla których Waszyngton, raz jeszcze, był kluczowy. 

Powiedzmy jasno: głównym beneficjentem “zrównoważenia” byłby Iran i inne ekstremistyczne siły w regionie, a to powinno być ostatnią rzeczą, jaką może chcieć Waszyngton.

W ostatecznym rachunku jednak chodzi o nie dające się ugasić pragnienie pokoju – rzeczywistego, trwałego pokoju.

Tutaj, senator Sanders nie ma poważnej odpowiedzi na to, jak do tego dojść poza wygłaszaniem mnóstwa ciężko “przebudzonych”, jednostronnych i podżegających wezwań skierowanych do swojej bazy.

Pierwsi przywódcy Izraela, których inspirowała wizja oświeconego socjalizmu, doszli w kwestii możliwości osiągnięcia pokoju do nieuniknionego wniosku w miesiącach przed odrodzeniem narodu w 1948 roku.

Zaledwie trzy lata po traumie Holocaustu pokój, niestety, nie miał nadejść szybko i łatwo, mimo wyciągniętej ręki ze strony Izraela od pierwszego dnia.  

Jeśli pokój miał kiedykolwiek nadejść, Izrael musiał najpierw przeżyć militarną kampanię, której celem było unicestwienie go – pięć armii arabskich zaatakowało 15 maja 1948 roku, pierwszego pełnego dnia niepodległości Izraela – a potem musiał dowodzić raz za razem, że aby przetrwać musi walczyć.

Tylko kiedy sąsiedzi zrozumieją, że Izrael jest tam na stałe – i, można dodać, że Żydzi są istotnie rdzennymi mieszkańcami Bliskiego Wschodu, a nie intruzami – będzie można zasadzić ziarna możliwego pokoju.  

A to, niestety, znaczy, że konieczny jest wizerunek siły, kiedy jest to potrzebne i to siły sprawowanej tak odpowiedzialnie, jak to tylko możliwe, coś, nad czym senator Sanders wydaje się ubolewać.

W doskonałym świecie nie byłoby to potrzebne. Właściwie to hebrajski prorok, Izajasz, należał do pierwszych, którzy sformułowali wizję idealnego świata: „Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny”.   

Ta wizja nie jest tylko wygodnym przedmiotem rozmów. Jest to żydowski kod genetyczny, jak w żydowskiej modlitwie o pokój, śpiewanej przy każdym nabożeństwie, “Oseh shalom bimromav…

Podobnie rewolucyjna koncepcja “B’tselem Elohim” — wszyscy ludzie są stworzeni na obraz Boga – jest również częścią tego genetycznego kodu. To znaczy, że opłakujemy, a nie świętujemy, utratę niewinnego życia, czy to w Gazie, czy gdzie indziej.

Ale Bliski Wschód, niestety, nie jest Nową Anglią Sandersa. Słaby nie przeżywa. Naiwny nie prosperuje. Bezsilny nie ma szans na pokój. Te pieśni, modlitwy i gawędy przy ognisku aż nazbyt często trafiają w próżnię.

Byłem w Izraelu może 100 razy. Nigdy, ani razu nie spotkałem izraelskiego żołnierza lub weterana, który mówiłby ze złośliwą radością o wojnie, o zwycięstwach lub o ofiarach drugiej strony. Ani nie spotkałem ani jednego Izraelczyka, który nie pragnąłby i tęsknił do pokoju.  

W odróżnieniu od Egiptu, Hamas nie dokonał fundamentalnej zmiany swojego myślenia od podżegacza wojennego do zwolennika pokoju. Jest to brutalny, teokratyczny reżim, który dąży do rozszerzenia swojej władzy i którego celem jest usuniecie Izraela i zastąpienie go kalifatem.

Jaka jest więc podstawa dialogu? Warunki zniknięcia Izraela?

Oczywiście, pokój zawiera się z wrogami, a nie z przyjaciółmi. Jednak, albo jedna strona poddaje się i podnosi białą flagę, albo następuje radykalna zmiana w myśleniu, jak to było z egipskim prezydentem Anwarem Sadatem.

Ani jedno, ani drugie nie zdarzyło się jak dotąd.

Izrael nie ma więc wyboru i musi żyć z Hamasem na swojej granicy, starać się najlepiej jak potrafi zniechęcać go do odpalania salw rakiet i do terrorystycznych ataków, pokazywać jasno, że walka nie jest z ludnością Gazy, ale z jej przywódcami i mieć nadzieję, że któregoś dnia obecny reżim zostanie zastąpiony przez inny, bardziej zainteresowany przyszłością. Jeśli to się stanie, region faktycznie może zrobić krok w kierunku pokoju.


Responding to Senator Bernie Sanders

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

David Harris

Dyrektor wykonawczy American Jewish Committee (AJC),


Odpowiedź senatorowi Bernie Sandersowi

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.