Izrael rozumie, że ONZ to zepsuta instytucja, która pomaga siać chaos, terror i niesprawiedliwość. Wie o tym, ponieważ tak często jest po stronie odbiorcy.
Potrzeba było okropności na Ukrainie, żeby ludzie zaczęli dostrzegać, że główny filar spraw światowych od czasów II wojny światowej się rozpadł. Jednak nawet teraz nie uznaje się pełnych implikacji.
Ponieważ pojawiły się dowody na rosyjskie zbrodnie wojenne na Ukrainie, Zgromadzenie Ogólne ONZ przegłosowało teraz zawieszenie Rosji w Radzie Praw Człowieka ONZ.
Ale rada od dawna jest złym żartem. Obecnie członkami są seryjni łamacze praw człowieka, w tym takie państwa jak Chiny, Kuba, Pakistan, Libia i Wenezuela.
Rada regularnie ignoruje przerażające łamanie praw człowieka przez tyrańskie państwa członkowskie, jednocześnie wytykając za wielokrotną krytykę Izrael, jedyną demokrację na Bliskim Wschodzie i kraj głęboko oddany prawom człowieka.
Jednak poza kampanią mającą na celu wykluczenie Rosji nie było nacisków na wyrzucenie tych państw członkowskich, które są rażącymi przestępcami praw człowieka. Gdyby tak się stało, rada zostałaby zredukowana do zaledwie garstki członków. Ujawniłoby to również głębsze niepowodzenia w samej Organizacji Narodów Zjednoczonych.
W swoim emocjonalnym przemówieniu do Rady Bezpieczeństwa ONZ w tym tygodniu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapytał, czy światowa orgnizacja jest warte “wzgórza fasoli.”
Karta ONZ zobowiązuje ją do „utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”. Ponieważ na Ukrainie było to naruszane, powiedział Zełenski, karta okazała się bezcelowa.
Zełenski miał oczywiście rację. Jak pokazała Ukraina, nie jest farsą, że Rosja, główny niszczyciel pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego, ma prawo weta wobec Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Ale wady ONZ tkwią znacznie głębiej niż udział Rosji czy wielorakie groteskowe groteski Rady Praw Człowieka. Organizacja Narodów Zjednoczonych nie tylko wielokrotnie zawiodła w swojej podstawowej misji promowania pokoju i sprawiedliwości na świecie, ale przez lata faktycznie ułatwiała niesprawiedliwość, terroryzm i morderstwa.
W Rwandzie w 1994 r. około 800 000 Tutsi zostało zamordowanych w ludobójczej kampanii po tym, jak ONZ nalegało, aby siły pokojowe zachowały ścisłą bezstronność. Rok później żołnierze sił pokojowych ONZ stali w obronie ponad 7000 bośniackich muzułmanów, którzy schronili się w rzekomej „bezpiecznej przystani” ONZ, zostało zamordowanych przez Serbów.
W 1975 roku ONZ uchwaliła rezolucję „Syjonizm to rasizm” (później uchylona), wywołując dziesiątki lat ataków na naród żydowski za to, że odważył się mieć własną ojczyznę usprawiedliwioną prawnie, moralnie i historycznie. A w 2001 roku sponsorował swoją niesławną światową konferencję przeciwko rasizmowi w Durbanie w Południowej Afryce, która przekształciła się w przerażający karnawał antysemityzmu.
Powodem endemicznego moralnego bankructwa ONZ jest to, że jego podstawowe założenie jest błędne.
Organizacja Narodów Zjednoczonych została założona po II wojnie światowej z impulsu, aby zapobiec powtórzeniu się takich okropności jak Holokaust i wojna światowa. Choć motywacja była całkowicie godna pochwały, analiza opierała się na utopijnym micie.
Bo głównym założeniem było to, że gdyby kraje były sprzymierzone we wspólnej sprawie pokoju i wolności, takie ciało światowe zapobiegłoby tyranii i wojnie.
Po pierwsze, Organizacja Narodów Zjednoczonych ograniczała się do garstki demokratycznych państw podpisujących się pod tymi ideałami. Ale potem, zgodnie z idealistyczną wiarą w braterstwo ludzkości, wiele więcej krajów zostało członkami.
Jak napisał Dore Gold w swojej książce Tower of Babble , do 1993 roku tylko 75 ze 184 stanów było demokracjami. Postępowania zdominowały państwa członkowskie, które były tyraniami, kleptokracjami lub rządzone przez zbójeckie reżimy terrorystyczne.
Równie zgubne, jak ta nierównowaga, było podstawowe przekonanie ONZ, że jako globalny konferansjer musi narzucić doktrynę neutralności.
Ale zachowanie neutralności w walce dobra ze złem oznacza wzmacnianie zła. I tak to udowodniło. Jak napisał Dore Gold, w dążeniu do „bezstronności” Organizacja Narodów Zjednoczonych wielokrotnie stanęła po stronie agresorów i pomogła szerzyć nie pokój i sprawiedliwość, ale globalny chaos.
Sytuację pogarsza przyznana trudność w rozróżnieniu między agresorem a obrońcą. Tak więc w 1981 r., dwa lata po inwazji Związku Radzieckiego na Afganistan, 93 państwa członkowskie poparły rezolucję Zgromadzenia Ogólnego ONZ oskarżającą Amerykę o zagrożenie dla światowego pokoju.
Ten problem odwrócenia moralnego stał się znacznie gorszy w naszej erze „asymetrycznej wojny”, w której zbójeckie państwa, takie jak Iran, chowają się za pełnomocnikami terrorystów – skupiając w ten sposób krytykę na sposobie, w jaki ich ofiary, takie jak Izrael, są zmuszane do obrony.
Więc zamiast promować normy zwalczania terroryzmu, ONZ stała się jednym z głównych pośrednich propagatorów terroryzmu.
Działał również bezpośrednio przeciwko Izraelowi. Nie zrobiwszy nic, by powstrzymać narastanie agresywnych sił arabskich, które doprowadziły do arabskiej inwazji na Izrael w 1967 r. i wojny sześciodniowej, ONZ spędziła następne dziesięciolecia na reinterpretacji własnej rezolucji Rady Bezpieczeństwa nr 242, która zakończyła wojnę.
W ten sposób promowała fałsz, że Izrael był zobowiązany do wycofania się ze wszystkich terytoriów, które podbił w wyniku wojny – fałszu, na którym opiera się kampania dyplomatyczna przeciwko Izraelowi, która trwa do dziś.
W ubiegłym roku Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjęła nie mniej niż 14 rezolucji, w których Izrael został potępiony, ale łącznie tylko pięć dotyczących reszty świata.
To instytucjonalne zniekształcenie wytrąciło świat z moralnego kompasu.
Tyranie czerpiące korzyści z amoralnego podejścia ONZ coraz częściej opisywały światowy organizm jako źródło międzynarodowej legitymizacji i podniosły nawet jego niewiążące rezolucje do rzekomego poziomu prawa międzynarodowego.
Rozpowszechniło się to założenie, że ONZ była moralnym i prawnym sumieniem świata. W okresie poprzedzającym wojnę w Iraku panowała powszechna akceptacja, że Ameryka nie ma prawa do podejmowania własnych decyzji dotyczących swojego bezpieczeństwa i że wojna może być autoryzowana tylko przez organizacje światowe.
Doktryna ta pozwoliła agresorom polegać na ONZ, aby związać ręce ich ofiarom, odmawiając wsparcia ich próbom obrony.
Kiedy ONZ bezczelnie dyskryminuje Izrael, piętnując go za szalenie niesprawiedliwe i fałszywe oskarżenia, ignorując lub bagatelizując rzeczywiste okrucieństwa gdzie indziej, Zachód nawet nie zdaje sobie sprawy, jak szokujące jest to.
Zakładając, że ONZ jest rzeczywiście gwarantem globalnego sumienia, Zachód bezkrytycznie akceptuje prześladowanie Izraela jako moralny drogowskaz.
Dużo mówiło się, że Ukraina służy jako dzwonek alarmowy dla Zachodu. To z pewnością szalenie przesadzone.
To jest to, że założenie, które leżało u podstaw spraw światowych od zakończenia II wojny światowej, jest z gruntu błędne. Instytucje światowe nie mogą pilnować wolności, pokoju i sprawiedliwości, ponieważ sposób, w jaki rządzi większość świata, jest nieprzyjazny wolności, pokojowi i sprawiedliwości.
Te wartości są wytwarzane tylko przez poszczególne narody, które są zobowiązane do ich przestrzegania.
Organizacja Narodów Zjednoczonych nie jest rozwiązaniem. To jest problem. Zamiast polegać na ponadnarodowych instytucjach lub prawach w celu obrony sprawiedliwości i porządku międzynarodowego, wolne społeczeństwa muszą budować sojusze z innymi państwami, takimi jak one. Ostatecznie obrona narodu leży w jego własnych rękach.
Izrael zawsze to rozumiał. W wyniku dziesięcioleci walki z egzystencjalnymi wrogami i niewiernymi „przyjaciółmi” na Zachodzie, których działania tak często podważają jego obronę i wzmacniają tych wrogów, wie, że przetrwanie może polegać tylko na sobie.
Izrael rozumie, że ONZ to zepsuta instytucja, która pomaga siać chaos, terror i niesprawiedliwość. Wie o tym, ponieważ tak często był odbiorcą.
Zachód, który tego nie zrobił, wciąż nie obudził się na implozję swojego poważnie ułomnego ideału.
Melanie Phillips, brytyjska dziennikarka, prezenterka i pisarka
Kluczowa lekcja z Ukrainy dla ładu międzynarodowego
Przetlumaczyl Sir Google Translate
Kategorie: Uncategorized
Pisze Artur F
Niestety ale ONZ lepszą wersją Ligi Narodów . Trzeba jednak sobie powiedzieć że autorka zapomina o tym że jest to jedyna organizacja gdzie jest możliwość choćby werbalna wymiany zdań z wszelkimi totalistamii . Gorzkie doświadczenia Izraela związane z ONZ są zawsze sumą układów sił i interesów . Ale na razie nie ma innej globalnej instytucji w której mogą państwa i narodu wykrzyczeć swoje krzywdy od silniejszych i bogatszych państw . 😎 Cała reszta tekstu to już mają kontekst pytań o filozofię działania ONZ i jej ukrytej bezsilności w implementowaniu pokoju i ładu światowego . 😎
Stosunek Instytucji ONZ do Izraela jest symptomem schyłku Zachodu. Obecna tendencja jest schyłkiem netto i nie widzę żadnej próby jej zatrzymania, nawet żadnej próby zrozumienia dynamiki tego schyłku.
Instytucji ONZ nie da się”naprawić”. Wrogość do Izraela jest jednym z wyrazów wrogości do kultury zachodniej. Z ponad 200 państw reprezentowanych w ONZ większość sprzeciwia się ideom demokratyczno-liberalnym ,według których Zachód operuje. Albo raczej operował, bo dzisiaj nastroje antyzachodnie wkradają się nawet do nurtów ideologicznych kultury zachodniej.
Vox Populi, czyli stanowisko ONZ zgodne z wolą większości ,albo że zachodnia kultura liberalna została przegłosowana. Zupełnie demokratycznie i już dobre kilka lata temu.
Dramatyczne apele Zeleńskiego nie zmienią w niczym światowego balansu sił, bo ten jest wyrazem sił rzeczywistych wobec bańki halucynacji i wyobraźni kultury zachodniej.
A co ma zrobić Zachód w takiej sytuacji? Wystąpić z ONZ i skierować większość dochodów na zbrojenie.