
Na publicznej stronie FB wszyscy się cieszą, że „Nasza klasa” Tadeusza Słobodzianka została z powodzeniem wystawiona po czesku i jest przełożona na fiński, a ja się nie cieszę, bo:
“Podstawowy błąd sztuki tkwi w założeniu, którym jest symetria. Tytułowa klasa jest podzielona pół na pół. Równomiernie rozdane są także walory i wady. Nawet krzywda jest po obu stronach. Rażąca krzywda Polaków pojawia się przed żydowską i jak w westernie pobudza do odwetu. Wprawdzie nie może usprawiedliwić rozmiarów późniejszej zbrodni, ale staje się okolicznością łagodzącą. Lejtmotiwem jest odtąd porównywanie i wyrównywanie.
Złoczyńcy znajdują się po obu stronach. Wprawdzie aż trzech Polaków bije jednego Żyda, ale nie mniej brutalny jest Żyd, który w późniejszym odwecie za odwet bije dwóch Polaków. Dwoje Żydów ginie z rąk złych kolegów z klasy, ale dwoje innych zostaje uratowanych przed dwoje dobrych. Czy takie były proporcje w Jedwabnem lub gdziekolwiek, gdzie w tym czasie mordowano Żydów?
Nie mniejszym błędem jest konkluzja. Złoczyńców dręczą zjawy i wyrzuty sumienia i wszyscy ponoszą karę. Jednego zabija kolega z klasy, drugi popada w obłęd po stracie ukochanego syna, trzeci się stacza na dno. Żydowski drań, który też traci ukochanego syna, popełnia samobójstwo. A więc z jednej strony <<complexity>>, a z drugiej bardzo prosty moralitet. Co więcej, dobry, pobożny Żyd, któremu wymordowano bardzo liczną rodzinę w Jedwabnem, stworzył ją sobie na nowo, równie liczną w Ameryce i jest szczęśliwy, a więc krzywda została wyrównana. Bardzo uproszczona etyka zaiste”.
To autocytat z dwutygodnika.com 94/2012 i “Pamiętnika 2” pod 21 X 2012. Uparcie przytaczam, bo – jak widać – jedna ze stron z maniackim uporem przykrawa na własną miarę największą zbrodnię w dziejach nieludzkości.
Kategorie: Uncategorized
Chciałbym podziękować serdecznie p. Henrykowi Grynbergowi za przypomnienie tego spektaklu. Dla chcących wyrobić sobie własne zdanie warto uzupełnić wpis, że pełne nagranie tej sztuki teatralnej dostępne jest na platformie YouTube pod adresem:
Trudno jest oceniać czy krytykować przedstawienie w teatrze – jest ono rezultatem wizji artystycznej reżysera, opartej na tekście dramatu, który powstał po warsztatach ”Laboratorium Dramatu” w Nasutowie pod Lublinem w lipcu 2007 roku. ”To nie jest tylko historia lubelskich Żydów, subiektywnie ujęta w dramacie przez autora sztuki. ”Naszą klasę” można interpretować również bardziej uniwersalnie jako utwór o mechanizmach rządzących jednostkami ludzkimi i całymi społeczeństwami. Jest to bowiem sztuka o wzajemnym niezrozumieniu lub też braku chęci zrozumienia drugiego człowieka, co prowadzi do tragedii o różnej skali – od kłótni na szkolnej akademii aż do pogromów i wojen.” – tyle jedna z recenzji. Prapremiera sztuki odbyła się w ”The National Theatre” w Londynie w reżyserii Bijana Sheibani. Jest to najczęściej grana obecnie za granicą sztuka polskiego autora. Polską premierę sztuki w reżyserii Ondreja Spišaka nagrodzono Feliksem Warszawskim 2011. W 2012 r. budapesztańska ”Nasza klasa” w reżyserii Gabra Mate otrzymała Nagrodę Krytyków Teatralnych za najlepszy spektakl sezonu na Węgrzech, w Tokio zdobyła Wielką Nagrodę Teatralną Yomiuri za najlepszy spektakl 2013, na Litwie nagrodę krytyków za najlepsze przedstawienie sezonu (Yana Ross za reżyserię spektaklu w Wilnie zdobyła tytuł reżysera sezonu). Spektakl wystawiony w Teatrze Galeasen (reż. Natalie Ringler) zwyciężył w kategorii ”Teatr” i został nominowany do nagrody kulturalnej roku szwedzkiego dziennika Dagens Nyheter. W 2015 roku ”Nasza klasa” w koprodukcji Habimy i Cameri została wyróżniona Izraelską Nagrodą Teatralną, przyznawaną dla najlepszej sztuki zagranicznej wystawionej w Izraelu, nagrodę otrzymał także Hanan Snir za reżyserię. W Rumunii spektakl Teatru Narodowego w Klužu-Napoce w reżyserii László Bocsárdi zdobyła nagrodę za najlepszy spektaklu 2015 roku na Gala Uniter. Taki wstępny opis zupełnie mi wystarczy, aby poświęcić dziś wieczorem prawie trzy godziny na obejrzenie tego spektaklu. Kłaniam się nisko i pozdrawiam.
Co za znaczenie ma czy się przyzna czy, nie jesteśmy w sądzie, a sztuki które wykoślawiaja proporcje rzeczywistoscisą po prostu źle napisane. I ten fakt trzeba podkreślić.
Dzis widze ten spektakle innymi oczami…
Nie wiem z jakiego powodu, ale zaintrygował mnie tytuł. „Nasza klasa” Jacek Kaczmarski. Ale chyba nie. Ale za to widzę, że to odgrzewana zupa. A szkoda. Henryk Grynberg jest autorytetem, ale tu jednak się trochę zawiodłem. Nie dla tego, że jestem zwolennikiem symetrystów. Ale potrafię ich zrozumieć. Grynberg nie widzi świata innych ludzi, niż ofiar. Ofiar nieludzkiej niesprawiedliwości. Ofiar ludzkiej podłości. I się zastanawiam. Czy istnieje jakakolwiek możliwość zadośćuczynienia? Chyba nie. Jakiekolwiek kajanie się nie będzie ani wiarygodne, ani wystarczające. Wiec o co walczymy? Nikt zdrowy na umyśle nie przyzna się do całkowitej moralnej degrengolady, a gdyby nawet, to nikt w to nie uwierzy. Czego my tak na prawdę chcemy?
Może to zdefiniować?