Włodzimierz Leder
słodka muzyka pięknoduchy zza morza boczą się, że nie jestem dostrojony do ich kamertonów, no cóż, nazbyt długo marzyłem by świst bata, miast przejmować mnie grozą był mi słodką muzyką. kozak ta siatka na moich plecach to nie atlas blizn po razach branych na wszystkich szerokościach i długościach geograficznych świata. ależ skądże - to tatuaż tak bardzo dzisiaj ‘in’. a ten przejmujący jęk ze snu to nie echo pogromów i strachu ależ skądże - to erotyczny sen ‘s&m’ bardzo modny dzisiaj. pod innym słońcem, wyprany z tamtej hańby, przenicowany - zupełnie nie do poznania. dziś jam jest kozakiem. posłuchajcie tylko, jak trzaskam z bicza. stonoga przede mną wielki tłum ogromna stonoga, pod piekielnym słońcem godzinami przestępuje z nogi na nogę… a ja właśnie chrupię marchewkę. ogromna storęka - powiedziałem stonoga? - a niech tam, jaka różnica? takie czy inne żuki w słoiku, jak powiada szef sztabu generalnego – raful. w jednej ręce węzełek w drugiej dokument … gdy skończę chrupać marchewkę łaskawie zerknę na niezrozumiałe esy-floresy dokumentów unikając nienawistnych, acz błagalnie wybałuszonych oczu i lekkim skinienie dłoni oznajmię, co komu pisane: kto zdąży do szpitala na dializę, kto będzie pląsał na weselu, kto zapracuje kilka szekli, a kto wróci zrozpaczony do domu z księgi przysłów - kto nieprawość sieje zło zbiera i kij jego gniewu będzie unicestwiony. - czy powiesz „nie wiedzieliśmy o tym” kto bada serca, ma nie rozumieć? znana mu jest treść twojej duszy i odda każdemu według jego czynów
Kategorie: Uncategorized