Uncategorized

ZMYŚLENIA ( 4 )


Eliza Segiet

Eliza Segiet – absolwentka studiów magisterskich Wydziału Filozofii, autorka siedmiu tomów wierszy, monodramu, farsy i mikropowieści. Jej teksty można znaleźć w licznych antologiach, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Członek Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz World Nations Writers Union. Laureatka Międzynarodowej Publikacji Roku (2017 r., 2018 r.) w Spillwords Press (USA) oraz Nagrody Literackiej Złota Róża im. Jarosława Zielińskiego (za tom Magnetyczni) w 2018 r. Dwukrotnie jej wiersze (2018 r., 2019 r.) zostały wybrane jako jedne ze 100 najlepszych wierszy roku  w International Poetry Press Publications (Kanada). W The 2019 Poet’s Yearbook  została nagrodzona prestiżową nagrodą Elite Writer’s Status Award jako jeden z najlepszych poetów 2019 r. Nominowana do Pushcart Prize 2019 oraz do Naji Naaman Literary Prize 2020.

This image has an empty alt attribute; its file name is zmyslenia.jpg



„Zmyślenia” to zbiór krótkich form prozatorskich, w których Eliza Segiet przygląda się człowiekowi zagubionemu, poszukującemu, dręczonemu, wykluczonemu.

Recenzja Kingi Mlynarskiej


Ksantypa

Wszyscy wciąż krytykowali poetę, że nie napisał żadnego wiersza, który wyraża coś konkretnego. Twierdzili, że te utwory nie mają niczego wspólnego z poezją. A on ciągle zastanawiał się nad tym, czym w zasadzie jest poezja. Kiedy wiersz jest dobry, a kiedy zły? W końcu uznał, że będzie pisał, nawet jeśli nikt nie będzie tego czytał. Był przeświadczony, że kiedyś, choćby po jego śmierci, ktoś dostrzeże kunszt jego słów. Często przyjaciel Mireliusz, który bądź co bądź jest filozofem, mówił mu:

− Coś w nich jest. Jeszcze nie wiem co, ale wiem, że jest. Przestudiuję kilka uczonych ksiąg i może kiedyś ci powiem. Teraz jeszcze nie wiem, ale będę wiedział. Zobacz, w jednym wierszu już zaczynam zauważać sens, a jak jest sens, to i znaczenie się znajdzie. Trzeba go tylko poszukać. Sokrates, jak czegoś nie wiedział, to pytał tak długo, aż się dowiedział. Będę twoim położnikiem.

Hieronim nie wiedział, o co chodzi z tym położnikiem, bo przecież on – jakby nie było – jest samcem, ale skoro ma mieć położnika, to niech tak będzie. Na wszelki wypadek nie spytał filozofa, o co chodzi, bał się, że jak ten zacznie swoją rozprawę, to nie wystarczy już czasu na pisanie poezji. A miał wszystko rozplanowane: jeden wiersz rano, jeden wieczorem i tak aż do śmierci. Zapewne gdyby z jakiegoś powodu pominął np. poranny wiersz, nadrobiłby to wieczorem, tworząc dwa.

Niestety, czasem wena opuszczała poetę, bo na przykład po „rozmowie” ze swoją głuchoniemą ciotką Adelą tak go bolały ręce, że nie mógł już nawet myśleć o trzymaniu pióra. A co dopiero mówić o napisaniu wiersza! Zawsze kiedy kończyli pogawędkę, uświadamiał sobie, że zmarnował tak wiele czasu, że jutro będzie musiał nadrobić zaległości. A jutro było podobne do dziś – Adela znowu przyszła pogaworzyć. Zabrała mu tyle czasu, że od następnego dnia postanowił chować się przed nią. Udawał chorego. A według zasad cioteczki, chorego (leżącego w łóżku mężczyznę) kobiecie nie wypada odwiedzać. Plan miał być zrealizowany w stu procentach: ona nie wejdzie, on będzie pisał wiersze. Niestety, zmartwiona stanem zdrowia kuzyna ciotunia w odwiedziny wysłała Wiktora – swojego męża, a on przesiedział przy łóżku „pacjenta” cały dzień. W końcu Hieronim poprosił swoich rodziców, żeby nikomu nie pozwalali go odwiedzać, bo jest chory na… – i tutaj pojawił się problem.

Na co ja mogę być chory? – pytał samego siebie. Przecież wszyscy się odsuną, bo nie będą chcieli się zarazić, a w dodatku Helena nie wpadnie na szybciutki seksik, który tak bardzo wzmaga wenę. Bez Heleny nie ma weny, bez weny nie ma poezji, bez poezji nie ma życia! Musiał zmienić swój plan…

Postanowił zwiększyć ilość dziennie pisanych wierszy. Kiedy tak sobie wszystko układał w głowie, zrozumiał, że na samą myśl o seksie wraca wena. W jednej chwili napisał prawie poemat:

Bez mojej Heleny
nie mam w ogóle weny.
A kiedy ona do mnie przyjdzie,
to do rana stąd nie wyjdzie.

Teraz postanowił, że codziennie będzie pisał tyle wierszy, ile razy uda mu się pobudzić wenę Heleną. Ale niestety, ona po miesiącu nie chciała tak często przychodzić. Hieronim był zrozpaczony, już nie wyobrażał sobie innego impulsu do tworzenia poezji. Przecież po każdym wyjściu Helenki słowa same się układały w całość. Nawet Mireliusz zauważył, że jakby coś drgnęło w wersach, jakby bardziej rozumiał przesłanie poezji Hieronima. I właśnie to, że tak znany filozof zaczyna już widzieć potęgę jego słów, skłoniło go do przeprowadzenia rozmowy z Adelą. Uznał, że łączy ich bardzo dalekie pokrewieństwo, a w końcu czego nie robi się dla sztuki. Początkowo ciotka myślała, że się przesłyszała, ale kiedy Hieronim bardzo obrazowo zaczął gestykulować, nie miała już wątpliwości, o co chodzi. Nie było sensu odkładać tego na później – sztuka jest przecież bardzo ważna! Najważniejsza! I tym oto sposobem z każdym dniem poecie przybywało weny. W parzyste dni Helena, w nieparzyste Adela. A wiersze były coraz bardziej zrozumiałe.

Wczoraj przyszła Hela,
a Hieronim do niej strzela.
Jutro będzie tu Adela,
choć mnie trochę onieśmiela.

Bo kobieta – płeć przecudna,
choć w gadaniu bywa nudna.
Adela jest najlepsza na świecie,
bo nic do mnie nie plecie.

– Gdybym nie był filozofem, może nie zauważyłbym twojego talentu. Próbowałem na wiele sposobów rozwiązać tajemnicę twojej twórczości, sięgnąłem nawet do Freuda i Kanta. Zrozumiałem, że swoją twórczość opierasz na empirii, a to immanentnie świadczy o tym, że… Oj, przepraszam, raczej implikuję, że przyczyną twojej poezji jest seks. I właśnie tutaj dopatruję się twojego geniuszu. Pisz dalej, bo to, co robisz, pobudza wyobraźnię, a poza tym teraz zaczynam zauważać siłę napędową, która może pobudzać człowieka do tworzenia rzeczy niezwykłych.

To przecież prokreacja – ty jesteś matką i ojcem swoich poematów. A kobieta służy ci tylko jako impuls do działania. Niesamowite, niesamowite! Mnie też bardzo dużo dała praca nad twoją poezją, tyle rzeczy zrozumiałem! Kobieta jest siłą napędową świata. Przecież gdyby Ksantypa była pociągającą i piękną kobietą, to czy Sokrates byłby tym, kim był? To tylko dzięki niej jest znany, bo uciekał z domu, żeby na nią nie patrzeć! Wtedy mógł rozmawiać z ludźmi i dla potomnych wydobywać wiedzę na światło dzienne. A ja muszę pracować w domu, muszę tworzyć, a okazuje się, że… Powiem wprost: mam nadzieję, że nie będziesz się na mnie gniewał, jeśli w parzyste dni będzie mnie odwiedzać Adela, a w nieparzyste Helena.

Poprzednie odcinki TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.