
Kraje, które teraz mówią, że jest gangsterem i zagrożeniem i trzeba go powstrzymać, do niedawna podlizywały się mu i próbowały wykorzystać „stan mafijny”, który stworzył, aby się wzbogacić.
Na Bliskim Wschodzie, gdzie dwa wstrząsy ziemi w tym tygodniu wstrząsnęły północnym Izraelem i zabrzmiały złowieszczym ostrzeżeniem przed poważnym trzęsieniem ziemi w najbliższej przyszłości, geopolityczne płyty tektoniczne również nadal zmieniają się w zaskakujący sposób.
Nagranie wideo z Egyptian Petroleum Show w Kairze pokazuje prezydenta Egiptu Abdel Fattah el-Sisi, który przechadza się przez salę, by powitać izraelską minister energetyki Karine Elharrar, która porusza się na wózku inwalidzkim. Z uśmiechami i łaskawymi gestami w kierunku serca, el-Sisi powiedział Izraelowi, że cieszy się, że przybyła i zaprosił ją do powrotu.
Pomimo czterdziestu lat pokoju między Egiptem a Izraelem większość Egipcjan wciąż odrzuca wszelkie kroki w kierunku normalizacji. Tak więc wzruszający i bardzo celowy gest publiczny el-Sisi wywołał w Izraelu zbiorowe westchnienie.
Mniej więcej w tym samym czasie izraelski premier Naftali Bennett spotkał się z najgorętszym możliwym przyjęciem w Bahrajnie, gdzie spotkał się z premierem, księciem Salmanem bin Hamad Al Khalifa.
Bahrajn będzie teraz gościł izraelskiego oficera wojskowego w ramach sojuszu regionalnego. Będzie to pierwszy raz, kiedy izraelski oficer zostanie wysłany do kraju Zatoki Perskiej. Te wydarzenia są wynikiem historycznych porozumień Abrahama ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, które zmieniają oblicze Bliskiego Wschodu.
Tymczasem Mansour Abbas, przywódca islamistycznej partii Ra’am, której czterech członków jest częścią izraelskiej koalicji rządzącej, wyjątkowo zakwestionował trujące twierdzenie Amnesty International, że Izrael jest winny apartheidu.
Powiedział dla Washington Institute for Near East Policy: „Nie nazwałbym tego apartheidem. Wolę opisywać rzeczywistość w obiektywny sposób. Jeśli istnieje dyskryminacja w określonej dziedzinie, wtedy powiemy, że istnieje dyskryminacja w tej konkretnej dziedzinie”.
Wtórował mu arabsko-izraelski minister spraw regionalnych Issawi Frej, który powiedział: „Izrael ma wiele problemów, które należy rozwiązać, w ramach zielonej linii, a zwłaszcza na terytoriach okupowanych, ale Izrael nie jest państwem apartheidu”.
Mówienie prawdy o Izraelu wymaga od arabskich polityków ogromnej odwagi. Abbas, który stwierdził również, że Izrael „narodził się jako państwo żydowskie i tak pozostanie”, otrzymuje całodobową ochronę.
Jego odrzucenie groteskowego oszczerstwa Amnesty jest jednak dezorientujące. W końcu jest islamistą, podobno zwolennikiem najbardziej ekstremistycznej formy islamu i dżihadu, czyli świętej wojny. Czy teraz zaakceptował rzeczywistość, czy też rzeczywiście jest śmiertelnym wrogiem, grającym w długą i mądrą grę?
To samo pytanie dotyczy nie tylko państw Zatoki Perskiej, ale także przywódcy, który obecnie dręczy Zachód swoimi działaniami: prezydenta Rosji Władimira Putina. Zamieszanie wokół tego, co właściwie Putin knuje w sprawie Ukrainy, potęguje zamieszanie na Zachodzie co do samego Putina.
Niezależnie od tego, czy gromadzenie się rosyjskich oddziałów i ćwiczenia wojskowe w pobliżu granicy z Ukrainą są zwiastunem inwazji, manipulacyjną strategią wywierania nacisku w celu podzielenia Zachodu, czy też manewrem mającym na celu zastraszenie Ukrainy, by podporządkowała się dyktatowi Putina, ten kryzys jest spowodowany jego działaniami.
A jednak w swojej odpowiedzi Zachód wykazuje niepewność i głębokie niespójności – nie tylko w odniesieniu do działań militarnych, ale także tego, czy uważać Putina za śmiertelnego wroga, czy też za niezrozumianego rosyjskiego patriotę, a nawet za możliwego sojusznika.
Jak zawsze, są tacy, którzy odwracają ofiarę i agresora, aby obwiniać Zachód. Ci ludzie obwiniają NATO o ekspansję na Wschód – ignorując kluczowy fakt, że NATO jest sojuszem czysto defensywnym i dąży jedynie do obrony państw graniczących z Rosją przed jej agresją.
Ale niejasności Zachodu rozciągają się szerzej niż wśród tych zwykłych podejrzanych. Kraje, które teraz twierdzą, że Putin jest gangsterem i zagrożeniem, i że należy go powstrzymać, do niedawna podlizywały się mu i próbowały wykorzystać „państwo mafijne”, które stworzył, aby się wzbogacić.
W szczególności Londyn stał się znany jako „Londongrad”, globalne centrum prania pieniędzy dla skorumpowanych aktywów Putina i innych rosyjskich oligarchów.
W 2018 r. raport brytyjskiej komisji spraw zagranicznych stwierdził, że Londyn jest „pralnią” tych aktywów, które „wspierają kampanię prezydenta Putina mającą na celu obalenie międzynarodowego systemu opartego na zasadach, osłabienie naszych sojuszników i erozję wzajemnie wzmacniających się sieci międzynarodowych które wspierają politykę zagraniczną Wielkiej Brytanii”.
Jednak rząd brytyjski przymknął oko. Po upadku Związku Radzieckiego zakładano, że Rosja nie jest już zagrożeniem, ponieważ chciała tylko zarabiać pieniądze, jak wszyscy inni. Zakładał, że Putin jest pragmatycznym przywódcą, z którym Wielka Brytania może robić dochodowy interes.
Chociaż brytyjski rząd grozi obecnie zablokowaniem rosyjskim firmom pozyskiwania kapitału w Londynie i, jak powiedział premier Boris Johnson, „odsłonięciem fasady rosyjskich holdingów majątkowych”, wydaje się mało prawdopodobne, by rzeczywiście wyciągnął wtyczkę z takich znaczący wkład brudnych rosyjskich pieniędzy do PKB Wielkiej Brytanii.
Inni na Zachodzie wpadli w tę samą pułapkę, wierząc, że układ z Putinem leży w interesie ich własnego kraju. W ten sposób Niemcy zgodziły się na Nord Stream, gazociąg przez Morze Bałtyckie, który z kolei został poparty przez prezydenta USA Joe Bidena – dopóki rosyjska agresja nie ujawniła nawet Bidenowi, że gazociąg umożliwił Putinowi uzycie jako broni dostawy gazu przeciwko Zachodowi.
Rosja była również postrzegana jako bastion przeciwko Chinom. Ale Putin zawarł strategiczny sojusz z prezydentem Chin Xi Jinpingiem, obydwaj zdecydowali, że kulturowo rozdarta Ameryka pod rządami chwiejnego prezydenta jest teraz zepsuta, nieprzygotowana na zrobienie tego, co trzeba, aby oprzeć się ich agresji.
Innymi słowy, wróg mojego wroga może nie być moim przyjacielem, ale nadal może być moim wrogiem. Ale ci, którzy desperacko chcą uwierzyć, że miecze można zamienić w plogi, wpadają w pułapkę myślenia życzeniowego.
Dlatego Zachód jest regularnie oszukiwany przez reżimy, które są z natury znacznie słabsze od złego zarządzania gospodarczego i korupcji, takie jak Rosja czy Iran.
Ich siła tkwi w dwóch rzeczach: podczas gdy postrzegają państwa zachodnie nie są już gotowe do walki i śmierci za swój kraj i jego kulturę, Rosja i Iran – napędzane nacjonalizmem lub fanatyzmem religijnym – w dużej mierze są.
Tak samo jest z Izraelem, który wie, co reprezentuje, rozpoznaje swoich wrogów i zachowuje się tak, jakby wojna była tuż za rogiem – co niestety tak często się zdarza.
Ale nawet twardo ugotowany Izrael chwiał się, pod śmiertelnymi konsekwencjami. Podczas procesu w Oslo pozwoliła sobie uwierzyć, że przywódca palestyńskich Arabów Jaser Arafat porzucił terroryzm na rzecz pokoju, przyjął „rozwiązanie dwupaństwowe” i położył kres długiemu koszmarowi niekończącej się wojny.
Ta śmiertelna błędna kalkulacja nie tylko doprowadziła do drugiej intifady i morderstwa ponad 1300 Izraelczyków. Oznaczało to również, że Izrael wydawał się pogodzić z fałszem Arabów palestyńskich, że był to spór o granice lądowe, a nie wojna przeciwko samemu jego istnieniu.
Z powodu tego zagrożenia Izrael zawsze był zmuszany do sojuszu z nieprzyjemnymi rządami, których wsparcie jest kluczowe dla obrony Izraela. Trzyma się za nos i robi te interesy, ponieważ kieruje nim przede wszystkim potrzeba przetrwania.
W przeciwieństwie do tego Zachód nie może już dłużej zgodzić się sam w sobie, po co konkretnie warto przeżyć . Dlatego Putin nie będzie ostatnim, który będzie krążył wokół niego, gdy słabo macha rękami.
Melanie Phillips, brytyjska dziennikarka, prezenterka i pisarka
Śmiertelne błędy w obliczeniach Władimira Putina
Przetlumaczyl Sir Google Translate
Kategorie: Uncategorized
Tak tak, bla, bla. Nie dociera, lub jak śpiewał Tadeusz Mlynarski: “Pan nie przyswaja…”. Spodziewał bym się, że żyjąc parę lat w demokjracji ludowej (jak np. w PRL) potrafimy odróżnić retorykę od faktów niezależnie od tego kto je glosi. Prawdą jest, że przyczyna obecnego kryzysu jest mylan albo jak kto woli krótkowzroczna polityka zachodu a głownie Stanów. Podaje jeszcze jeden link do dość długiego atrykułu który mowi to samo co poprzednie linki.
https://warontherocks.com/2016/07/promises-made-promises-broken-what-yeltsin-was-told-about-nato-in-1993-and-why-it-matters/
A oto urywki: (Tłumaczył Google)
Tytuł:
Złożone obietnice, złamane obietnice? Co Jelcynowi powiedziano o NATO w 1993 roku i dlaczego ma to znaczenie?
Ponad ćwierć wieku temu, w lutym 1990 roku, amerykański sekretarz stanu James Baker i sowiecki przywódca Michaił Gorbaczow dyskutowali o przyszłej roli NATO w zjednoczonych Niemczech. Baker powiedział Gorbaczowowi, że „nie będzie przedłużenia jurysdykcji NATO dla sił NATO o cal na wschód” i zgodził się ze stwierdzeniem Gorbaczowa, że „jakiekolwiek rozszerzenie strefy NATO jest niedopuszczalne”. Rozmowa się skończyła, prawda? Zło. Sam Gorbaczow przyznał, że ich spotkania były wczesną dyskusją na temat tego, co stało się negocjacjami dotyczącymi warunków zjednoczenia Niemiec, a nie szerszą rozmową na temat przyszłej roli NATO w Europie. Zrozumienie zwrotów akcji tych negocjacji ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia dzisiejszych spornych narracji.
Podczas gdy historycy, politolodzy i decydenci skupiali się na błędnych wyobrażeniach powstałych podczas spotkań w 1990 r., ważniejsze od złej krwi, która pojawiła się w połowie lat 90. w związku z rozszerzeniem NATO, były błędne wyobrażenia wynikające ze spotkań Clintona, Jelcyna i ich najbliższych współpracowników. . Wszystkie niejasności tamtego okresu bardziej niż jakiekolwiek inne spotkanie ujmuje rozmowa, która odbyła się w Moskwie w październiku 1993 roku. Sekretarz Stanu USA Warren Christopher pojechał do Moskwy, aby wyjaśnić przed styczniowym szczytem NATO w 1994 roku, że Stany Zjednoczone nie popierać przystępowania nowych członków do sojuszu, ale raczej rozwijać Partnerstwo dla Pokoju, które obejmowałoby wszystkie państwa byłego Układu Warszawskiego. Ulga Jelcyna była namacalna. Myślał, że uniknął kuli rozszerzenia NATO w czasie, gdy toczył zaciekłą walkę polityczną z twardogłowymi w kraju. Rok później, kiedy odkrył, że rozszerzenie jest nie tylko na stole, ale w rzeczywistości będzie postępowało, Jelcyn doznał apopleksji i publicznie złorzeczył Clintonowi na spotkaniu w Budapeszcie.
Co do komentrza Karola:
„Ale Putin nie jest wynikiem naszych błedów. Cierpi po prostu na chroniczny rosyjski brak szacunku dla wolności i niezależności innych narodów”
Być może. Według mnie, Rosja po upadku komuny bardzo szybko toczyła się do kompletnego upadku. Gospodarka w rozkładzie, armia w anarchii. Wojskowi sprzedawali broń mto chciał., między innymi łodzie podwodne, helikoptery itp. Wcześniej czy pożniej musiał się pojawić jakiś dyktator. Może w innych okolicznościach pojawił by się kto inny, nie Putin. Ale to tylko spekulacja.
Pozner is still a pretty good propagandist. Yes, we could and should have done more to bring Russia to our side back in the 90s. We stupidly did not do it. But Putin is not the result of our mistakes. He simply suffers from chronic Russian lack of respect for other peoples’ freedom and independence.
Bla, bla, bla.
Vladimir Posner, stary rosyjski politruk, ktory usprawidliwial w Ameryce zestrzelenie Korean Airlines samolotu nad Syberia, inwazje Afganistanu , wygnanie Solzenicyna( a pozniej elegancko przyznal ” to bylo niemoralne i propaganda) , rozwscieczony ze go nie zapraszaja wiecej do TV ,( sam to mowi w linku) rozpowstrzechniena teze ze”Zachod powinien byl uglaskac Putina po jego przemowieniu w Monachium w 2007″ , a poniewaz tego nierobil wiec wszystko to winaZachodu.
Co by bylo gdyby bylo ..
Nie bardzo potrafi tezodpowiedziec na pytania byylych Rosjan wsrod audiencji poza odgrywaniem Hamleta i filozowaniem ” Nie wiem ,ale gdyby ci u wladzy..”
Czolobitnosc wobec wierchuszki rosyjskiej wychodzi zniego w ostniej odpowiedzi mlodej Rosjance ” Trzeba miec cierpliwosc, za 20-30 lat zmieni sie w Rosji i wtedy wy, mlodzi, bedzieci u wladzy”,Nie przyszlo mu do glowy ze ci mlodzi beda juz starzy wtedy, najwaznijsze zeby obecna wierchuszkaw spokoju dozyla
Maesheim, autor ksiazki o tym jak ” pro-Izraelskie lobby kieruje polityka USA” i Thomas Friedman, pisma NYT, ktory o wszystko wini Izrael i ma rozwiazanie, palestynski ” Right of Return”, tez teraz cos bredza winie Zachodu.
Wszyscy oni to Zydzi, szkoda ze jest wsrod nas tylu idiotow, konformistow i chytrusow , nie mniej niz wrod innych ludkow.
Autorka zawsze pisze przekonuwująco i na temat. Jednak w tekście powyżej niejasno analizuje szczególną i obecnie zaistniałą sytucję. Chodzi mi o inwazje Rosji w Ukrainie. Tekst autorki robi wrazenie, że zachód uwierzył w pokojowe zamiary Putina a on zrobil im figla. W rzeczywistości Zachód a szczególnie USA robili co mogli by zrobić z Putiba zacieklego wroga. Pytanie dlaczego? Ze skrajnej głupoty, że wszędzie można ustanowić demokracje. Dla anglojęzycznych polecam doskonałą prezentacje na youtube na ten temat:
pt. ”How the United States created Vladimir Putin” ”Jak Stany Zjednoczone Stworzyly Vladimira \utina”
Jeszcze inny:https://www.youtube.com/watch?v=JrMiSQAGOS4
”Why is Ukraine the West’s Fault?” Dloaczego sytuacja Ukrainy jest winą Zachodu
I jeszcze jeden artykuł w gazecie New York Times:https://www.nytimes.com/2022/02/21/opinion/putin-ukraine-nato.html
This Is Putin’s War. But America and NATO Aren’t Innocent Bystanders. To jest wojna Putina. Ale Ameryka i NATO nie są niewinnymi obserwatorami.