Uncategorized

Czas


Eliza Segiet 

Eliza Segiet – absolwentka studiów magisterskich Wydziału Filozofii, autorka siedmiu tomów wierszy, monodramu, farsy i mikropowieści. Jej teksty można znaleźć w licznych antologiach, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Członek Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz World Nations Writers Union.Laureatka Międzynarodowej Publikacji Roku (2017 r., 2018 r.) w Spillwords Press (USA) oraz Nagrody Literackiej Złota Róża im. Jarosława Zielińskiego (za tom Magnetyczni) w 2018 r. Dwukrotnie jej wiersze (2018 r., 2019 r.) zostały wybrane jako jedne ze 100 najlepszych wierszy roku  w International Poetry Press Publications (Kanada).


Zagadnieniem czasu filozofowie zajmują się, można powiedzieć, od zawsze. Ośmielę się twierdzić, że w jakimś stopniu wszyscy myśliciele zwrócili na nie uwagę. 

Pierwsze znane mi interpretacje pochodzą już od T a l e s a (około 624-546 p.n.e.). To właśnie on, według Herodota, przewidział zaćmienie Słońca, które nastąpiło w r. 585 p.n.e. W mojej opinii już takie spostrzeżenia implikują zainteresowania kwestią czasu. 

A n a k s y m a n d e r (około 610-546 p.n.e.), którego być może tak bardzo zainspirowała zmienność pór dnia – wschodu i zachodu, pór roku, słońca, które w różnych porach dnia zmieniało swoje położenie (a wydawać by się mogło, że to właśnie ono się przemieszcza!). Skutkiem obserwacji tego myśliciela z Miletu było wprowadzenie w Grecji gnomonu (pręt zegara słonecznego), którego pionowa wskazówka pokazywała na oznaczonej cyframi tarczy pory dnia i roku.

H e r a k l i t  z  E f e z u, którego rozkwit myśli przypadał na lata 504-501 p.n.e., był procesualistą uważającym, że:

świat (…) był, jest i będzie wiecznie żyjącym ogniem zapalającym się według miary i według miary gasnącym.

Zmiany uważał za pewną spójność i stałość, bowiem ich proces jest ciągły. Dla Heraklita „być” znaczyło „stawać się”, czyli wyłaniać się z nowych faz procesu, z których wszystkie przemijają. Słynne heraklitejskie wszystko płynie i arystotelesowskie wszystko jest i nie jest to uświadomienie nam przemijania, zmienności, ruchu. Znaczeniem bytu u A r y s t o t e l e s a (384-322 p.n.e.) zajmował się F. Brentano, który zwrócił uwagę na jeden aspekt: 

byt jako r u c h, zmiana, przemiana – przejście z możności do aktu, od szczególnego niebytu do bytu; byt jako proces.

Wynika z tego, że czas jest nieodłącznym towarzyszem wszystkiego, co istnieje. Nie da się bowiem znaleźć żadnego istniejącego bytu poza czasem. Metafizyka zmienności to jego teoria ruchu, o czym świadczą chociażby słowa: czas nie istnieje bez zmiany, bo gdyby stan naszej myśli nie podlegał zmianie, albo gdybyśmy nie doznawali zmian, nie odczuwalibyśmy upływu czasu….

Dla Arystotelesa czas był tym, co dzieliło się na to, co było wcześniej i to, co będzie później.

Albowiem czas jest właśnie ilością ruchu ze względu na „przed” i „po”

Arystotelesowskie wyobrażenie świata w postaci najdoskonalszej bryły geometrycznej jaką jest kula, poza którą nic już nie ma: ani miejsca, ani próżni, ani czasu pociągnęło za sobą kolejne spostrzeżenie, że obawa przed nieskończonością nie dotyczyła nieskończoności czasowej (…). Nieskończony czas jest nie tyle linią prostą, ile raczej zamkniętym okręgiem, powtarzającym bieg dziejów ciągle na nowo. 

Refleksję nad czasem właściwie zapoczątkował P l a t o n (około 429-347 p.n.e.). Zastanawiał się czym w ogóle jest czas, jakie ma właściwości? 

Przy okazji Platońskiej filozofii czasu warto odnotować odkrycie możliwości istnienia aczasowego (trwanie idei). Z naszego punktu widzenia doświadczenie przemijania jest jednym z najbardziej podstawowych doświadczeń człowieka trudno nam pojąć jak w przedfilozoficznej refleksji jakiekolwiek istnienie aczasowe mogło być w ogóle brane pod uwagę.

Było i będzie” wypada mówić tylko o tym, co powstaje i przebiega w czasie… A to, co zawsze jest takie same, nie ulega zmianom, nie może się stawać starsze ani młodsze w ciągu czasu….

Platon uważał, że to co się zmienia jest czasowe, a wieczność (bo właśnie takim terminem się posługiwał) – to co jest aczasowe i czego czas nie dotyczy. To nie miał być czas od zawsze do zawsze, tylko wręcz zaprzeczenie czasu. Wieczność w Platońskim ujęciu to Demiurg – istota żywa i wieczna, która stworzyła świat na swoje podobieństwo doprowadzając go do doskonałości.

Natura „istoty żywej” była wieczna. Nie było rzeczą możliwą, żeby tę naturę całkowicie przystosować do wszechświata, który został zrodzony. Więc umyślił zrobić pewien ruchomy obraz wieczności i porządkując wszechświat robi równocześnie wiekuisty obraz wieczności, która trwa w jedności, obraz idący miarowo, który my nazywamy czasem. Urządza dni i noce, i miejsce i lata, których nie było, zanim powstał wszechświat.

Platon próbował wyjaśnić stosunek między czasem a wiecznością. Rzeczy, których dotyczy czas miały być wtórne w stosunku do rzeczy, których dotyczy wieczność. Tak samo miało być z samym czasem, który miał być ruchomym obrazem wieczności. Ów ruchomy obraz wieczności w teorii sprowadzał się do ruchu pewnych ciał niebieskich. Można się zastanowić dlaczego czas miałby się sprowadzać do ruchu ciał niebieskich? Właśnie ten ruch miał być wprowadzony przez Demiurga do świata jako pewien obraz wieczności, który stanowi czas. Gdybyśmy chcieli czas podzielić na jakieś części to najbardziej naturalnym podziałem jest podział na jednostki czasu. A one opierają się na ruchu ciał niebieskich – wedle nich określa się dobę, także godzinę wtórnie na ruchu ciał niebieskich, na zjawiskach astronomicznych. W związku z tym można by było tak rozumować – czas sprowadza się do tego, do czego sprowadzają się jego części czyli do jednostki, a te sprowadzają się do ruchu ciał niebieskich. 

Poruszający się według liczby, trwający w jedności, ruchomy obraz wieczności – oto czas w ujęciu Platona. 

Odchodząc od starożytności, a raczej robiąc cały milowy krok od niej, spróbuję wyróżnić koncepcje filozofów, dla nas bardziej zrozumiałych, choćby dlatego, że większość ich dzieł jest nam dostępna. Tak więc nasz ogląd jest o wiele szerszy.

N e w t o n (1642-1727) to uczony, który całkowicie zmienił postrzeganie czasu:

przyjmował koncepcję absolutnego czasu i absolutnej przestrzeni – jako istniejących obiektywnie, a względny czas i względną przestrzeń jako dostępne nam miary tych pierwszych

Choć w pierwszej „Księdze Pryncypiów” nie dostajemy definicji czasu, albowiem autor uważa, że tego typu pojęcia są wszystkim znane. Dalej jednak sporządza opis – absolutny, prawdziwy i matematyczny czas, sam z siebie i z własnej natury, płynie równomiernie bez względu na cokolwiek zewnętrznego i inaczej nazywa się „trwaniem”; względny, pozorny i potocznie rozumiany czas jest pewnego rodzaju zmysłową i zewnętrzną (niezależnie od tego, czy jest dokładny czy nierównomierny) miarą trwania za pośrednictwem ruchu; jest on powszechnie używany zamiast prawdziwego czasu: taką miarą jest na przykład: godzina, dzień, miesiąc, rok.

„Twórcze stawanie się” to kolejny dowód, trwania tego, co jest rozumiane jako coś przemijającego, zmieniającego się w czasie. B e r g s o n (1859-1941), bo o jego poglądzie mowa – to wielki procesualista. Trwanie w jego ujęciu to najbardziej podstawowy sposób istnienia. Nieustanny proces twórczych zmian, gdzie kluczowym pojęciem jest „trwanie”, jego części, fazy odznaczają się różnorodnością napięć. Czas w jego ujęciu to rzeczywistość utożsamiająca się z ruchem. Nie są to jednak pozwalające się wyodrębnić jakieś jednostki czasowe, nie są to oddzielone od siebie momenty.

Czas wedle Bergsona jest nieustannym przepływem z jednego stanu w drugi, bezustanną zmiennością, która trwa. I właśnie trwanie (…) jest tym, co trzeba uznać za zasadę, za osnowę rzeczywistości.

Zdefiniowanie trwania przez samego Bergsona jest bardzo interesujące:

jest to ciągły postęp przeszłości, która wgryza się w przyszłość i nabrzmiewa, idąc naprzód (…) jako prąd, w którym na wspak iść nie można.

W rozważaniach o czasie nie sposób pominąć A. W h i t e h e a d a (1861-1947), którego kluczowym pojęciem dotyczącym zagadnienia czasu jest – zdarzenie. Rozumiane jednak zupełnie inaczej niż u R. Ingardena (o czym będzie mowa później), jako: 

najkrótsza, a zarazem najbardziej decydująca faza procesu konstytuującego rzeczywisty świat. Zdarzenie to przede wszystkim „aktualne zaistnienie” (occasion), polegające na „wejściu w byt” określonej możliwości i doprowadzeniu do określonej syntezy wszystkich warunków, jakie do pojawienia się owego zdarzenia są konieczne.

W filozofii Whiteheada występuje idea twórczego stawania się, wzrostu. To właśnie owo stawanie powoduje, że cechą rzeczywistości staje się proces. Ten system sam Whitehead nazywa filozofią organizmu czy wręcz filozofią procesu. Swój stosunek do czasu ujął w metaforze przytoczonej przez Michała Hellera Filozofii przyrody: czas jest głębiej zakorzeniony w rzeczywistości niż przyroda.

Ujęcie filozofii czasu dla T e i l h a r d a  d e  C h a r d i n (1881-1955) to ewolucja w ujęciu, można by powiedzieć czasoprzestrzennym. Według jego teorii ewoluuje wszystko, cały wszechświat. Charakterystyczną cechą tejże ewolucji to:

ciągłość zachodzących w niej procesów, przy równoczesnym „skokowym” przechodzeniu od różnorodności nieuporządkowane do uporządkowanej. Sprężyną ruchu jest wzrost złożoności, któremu towarzyszy wzrost mocy wewnętrznej

Jego koncepcja wydawać się może bardzo oryginalna, ciągłość ewolucji bowiem została przez filozofa potraktowana holistycznie. Poczynając od kosmogenezy, którą traktuje niejako jak początek czyli wyłanianie się wszechświata z pramaterii, przechodząc dalej do geogenezy, w której głównym celem jest kształtowanie się Ziemi. Kolejnymi fazami jest biogeneza, psychogeneza, a w kolejnej fazie (wydawać by się mogło przedostatniej) – antropogeneza – pojawienie się człowieka jako istoty posiadającej świadomość refleksyjną. W ujęciu Teilharda de Chardina kolejnym etapem ewolucji jest noogeneza

jako wynik kolektywnej pracy indywidualnych świadomości, tworzących nowe zjawisko noosfery. Na etapie najwyższym ewolucji nastąpi pełne zespolenie ludzkości z Chrystusem- Omegą, punktem dojścia całego procesu.

Właśnie ten ostatni etap uświadamia nam znaną już wcześniej z filozofii koncepcję teorii apokatastazy (pochodzące z gr. apokatastasis oznacza ponowne włączenie, czyli odnowienie). Przywrócenie pierwotnej doskonałości. Jest to pierwotna i ostateczna odnowa całego stworzenia.

W tym momencie nie sposób nie wrócić do IX w. i pominąć J a n a  S z k o t a  E r i u g e n ę (ok. 810-877) głoszącego, że wszystko wróci do Boga, czy dociekającego w podobny sposób myśliciela z przełomu II i III w. – O r y g e n e s a (ok. 185-254), który wyraźnie pisał:

Za rzecz podobnie niemożliwą uznaję, iżby świat mógł się powtórnie odrodzić w identycznym układzie i żeby ludzie mogli w swym świecie rodzić się, umierać i działać tak samo jak poprzednio; przeciwnie, różne światy mogą istnieć z ogromnymi odmianami, tak że z oczywistych powodów jeden świat może być od drugiego lepszy, gorszy albo równocześnie lepszy i gorszy pod różnymi względami.

Jak widać Teilhard de Chardin nie był prekursorem apokatastazy. Przed nim byli inni, trochę „starsi koledzy”. Prawdopodobnie twórca tej koncepcji – Orygenes – widzi możliwość powrotu – odnowienia jednak w wersji odmienionej, a nie jako duplikat istniejącego świata. 

W rozważaniach dotyczących doświadczenia czasu nie można, a raczej nie wolno, pominąć (wydawać się może) kluczowej definicji, którą jej autor z nieprześcignioną po dziś wnikliwością skonstruował. Mowa tu oczywiście o Św. A u g u s t y n i e (354-430), dla którego czas to „pamięć, doznawanie i oczekiwanie”. Jak napisał:

istnieją trzy dziedziny czasu – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość (…), obecność rzeczy minionych, obecność rzeczy teraźniejszych, obecność rzeczy przyszłych (…). Obecnością rzeczy przeszłych jest pamięć, obecnością rzeczy teraźniejszych jest dostrzeganie, obecnością rzeczy przyszłych – oczekiwanie

To, jakże trafne określenie poprzedziło pytanie zawarte w XIV rozdziale „Wyznań”: czym więc jest czas? 

Słynne zdania Augustyna, będąc jednocześnie początkiem jego dociekań o czasie : 

jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem.

Mamy poczucie czasu, ale jednocześnie mamy trudności z konceptualizacją odpowiedzi, na pytanie: co to jest czas? Wydaje się, że to jest taki stan, w którym go doświadczamy, nawet przypuszczamy, że coś na jego temat wiemy, ale w chwili postawienia pytania jak widać pojawiają się trudności z odpowiedzią na nie. To świadczy o wadze zagadnienia.

Kiedy Augustyn dochodził do rozwiązań to one generowały jeszcze większe trudności. Wydawać by się mogło, że wiemy czym jest czas, ale trudność polega na tym, że kiedy staramy się ująć go w jakieś ramy to określenie jego wymyka się. Nie dajemy sobie z tym rady. Wszystkie trzy rodzaje czasu Augustyn wyprowadza ze świadomości, że gdyby nic nie przychodziło, nie byłoby czasu.

Gdyby nic nie przychodziło nowego, nie byłoby czasu przyszłego. Gdyby niczego nie było, nie byłoby teraźniejszości.

Podstawą do przekonania o istnieniu czasu przeszłego jest przemijanie. Odchodzenie w niebyt. Oprócz werbalizacji Augustyna, interesuje nas werbalizacja poczucia czasu. Stawia on kolejne pytanie: powiedz mi, czy czas płynie, czy jest coś więcej? Będzie czas „łapał”. W przeszłości już go nie ma, w przyszłości jeszcze nie ma.

Przeszłości przecież już nie ma, a przyszłości jeszcze nie ma.

Ale jest, ponieważ go mierzymy i mamy to poczucie na podstawie, którego miary można go nadbudowywać. W związku z tym, będzie mógł to robić w sytuacji, kiedy będzie przemijał – w tym momencie przejścia. Co zrobił Augustyn? 

Ja tylko szukam, Ojcze, a nie stwierdzam (…). Któż zaprzeczy temu, cośmy usłyszeli w dzieciństwie i czego potem uczyliśmy dzieci, że są trzy dziedziny czasu: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość? Kto powie, że jest tylko czas teraźniejszy, bo owych dwóch pozostałych nie ma? Może raczej jest tak, że wszystkie te trzy dziedziny istnieją i że czas z jakiejś kryjówki się wyłania, gdy z przyszłego staje się teraźniejszym, i w jakąś też kryjówkę się pogrąża, kiedy się z teraźniejszego przyszłym staje? Prorocy, którzy przyszłość zapowiadali, gdzież by te przyszłe rzeczy widzieli, jeśli ich jeszcze nie było? Przecież nie można zobaczyć tego, czego nie ma. Także opowiadacze przeszłości nie mogliby prawdy głosić, gdyby umysłem nie dostrzegli rzeczy minionych. Gdyby zaś rzeczy nie istniały, w żaden sposób nie można by było ich dostrzec. A więc i przyszłość, i przeszłość istnieją.

Być może właśnie tutaj należałoby przerwać augustiańskie dociekania, bowiem chodziło mi tylko o zwrócenie uwagi w jaki sposób ich autor prowadził swoje obserwacje, a jednocześnie jego rozterki w dochodzeniu do sedna sprawy, a nie o pełną rekonstrukcję wszystkich kroków prowadzących do scharakteryzowania jego triadycznej konstrukcji. 

Ponownie „skok” do współczesności i pokazanie jeszcze innego sposobu obserwacji czasu. 

U R o m a n a  I n g a r d e n a (1893-1970) czynnik czasowy podzielony jest triadycznie: procesy, zdarzenia, przedmioty trwające w czasie. Każda część z tego podziału ma swoje egzemplifikacje: 

procesu nie da się sprowadzić do mnogości następujących po sobie zdarzeń.

Gdyby proces dał się utożsamić z mnogością zdarzeń, to musiałoby się je uważać za fazy.(…)zdarzenia są od siebie odgraniczone, gdy natomiast fazy procesu nie posiadają tego odgraniczenia, po wtóre, ponieważ nawet dowolnie krótko rozwijająca się faza przecież posiada pewien c z a s o w o r o z c i ą g ł y przebieg, co przy zdarzeniu jest wykluczone.

Ingardenowskiego znaczenia z d a r z e n i a nie możemy interpretować jako czegoś, co ma wymiar czasowy. Ono oznacza bowiem tylko momentalne wejście w byt lub przejście w niebyt. To jest coś co trwa w czasie, nie implikując jednak żadnego wymiaru czasowego, żadnego rozpoczynającego się trwania w czasie. Przytaczając słowa Prof. W. Stróżewskiego zdarzenie to:

momentalne wejście w byt lub zniknięcie czegoś. Dokonuje się w czasie, lecz nie ma żadnego wymiaru czasowego, żadnego trwania w czasie.

Sam Ingarden mówi: 

zdarzenie nie wykracza poza rozpiętość j e d n e g o  k o n k r e t n e g o  t e r a z.

Trzecią, a zarazem ostatnią grupą, spostrzeżeń Ingardena, wobec czynnika czasu są     p r z e d m i o t y istniejące w czasie. Owe przedmioty istnieją 

od pierwszej chwili swej egzystencji, i to jako przedmiot w pełni ukonstytuowany. Także w każdej chwili późniejszego swego istnienia istnieje w każdorazowym pełnym swym zasięgu bytowym

Być może wypadałoby spojrzeć na teorię jeszcze późniejszą, a co za tym idzie nam bliższą. Mam na myśli dociekania J ó z e f a  L i p c a. Jak wiemy zagadnienia dotyczące czasu nie były w jego rozważaniach najważniejsze. Jednak poświecił im fragment w swojej „Ontologii czasu realnego”. Zauważył tam, że

przedmioty realne (zarówno rzeczy, jak i oddziaływania) rozgrywają się w „czasie”, to znaczy w taki sposób, że nie zachodzi tożsamość ontyczna danej chwili zaistnienia pewnego stanu przedmiotu (…). Czas jest własnością aktu realizacji owej możliwości. Gdyby świat był strukturalnie prosty, a zatem gdyby był światem bez oddziaływań, a zatem bez zmian – czas byłby niepotrzebny i w gruncie rzeczy niemożliwy. Czasowość jest więc konieczną pochodną struktury rzeczywistości. (…) istota czasu objawia się poprzez zachodzące zmiany będące efektem oddziaływania między pewnymi obiektami, zrelatywizowane do określonego obserwatora.

Jak twierdził Z d z i s ł a w  A u g u s t y n e k (1925-2001): wypełnienie czasu przez świat materialny, tj. wszystkich jego momentów przez zdarzenia, jest kompletne. Reasumując – nie ma czasu bez świata, świat materialny warunkuje egzystencje czasu.
Konkluzją niech będzie stwierdzenie: czas jest! Są wspomnienia, są marzenia, jest tu i teraz. Kiedy skończy się dzisiaj, to zacznie się jutro. Po roku 2008 zaczął się rok 2009, a po nim kolejne. Po 2022 przyszedł 2023… Choć niekiedy w życiu mamy takie momenty, że chciałoby się, posługując się słowami Goethego, powiedzieć „trwaj chwilo, jesteś piękna” dokonać zamiany czasu upływającego na statyczny. Jednakże nie wiedzieć czemu częściej mówimy „oj, niech ten dzień się już skończy!”. Może dlatego, że zawsze pozostaje nadzieja, że jutro będzie lepiej? W końcu wiemy przecież, że wszystko płynie (panta rhei).

Wsystkie wpisy Elizy TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.