Uncategorized


Sznajderman, pierwszy żydowski reporter wojenny. W latach 30. miał globalne zasięgi


Przyslala Rimma Kaul

‘Wojna w Hiszpanii. Reportaż z głębi kraju’ Szmula Lejba Sznajdermana – fragment okładki (Wydawnictwo Czarne)Po jednej stronie trwa rywalizacja między komunistami, socjalistami i anarchistami. Po drugiej obok portretów Franco wiszą te Hitlera. A jednocześnie wszędzie próbuje trwać, po prostu, życie.

„Wojna w Hiszpanii. Reportaż z głębi kraju” Szmula Lejba Sznajdermana ukazała się jeszcze w zeszłym roku – jeśli jeszcze o niej nie słyszeliście, warto nadrobić.

Wyjątkowa pozycja, wydana przez Czarne, to korespondencje pisane z frontu hiszpańskiej wojny domowej dla ukazującej się w Polsce prasy żydowskiej. Ukazywały się w „Hajncie” czy „Naszym Przeglądzie”, ale też w USA, Meksyku czy Palestynie – można więc mówić, że Szmul Lejb Sznajderman miał w swoim czasie zasięgi niemal globalne.

„Pierwszy żydowski reporter wojenny” – tak nazwano Sznajdermana przy okazji zbiorowego warszawskiego wydania jego hiszpańskich tekstów w jidysz, wydrukowanego w 1938 r. pod tytułem „Krig in Szpanien”. Począwszy od lądowania w 1936 r. w świeżo wówczas zwycięskiej dla sił republikańskich Barcelonie, przez wyprawy pod front, po spotkanie z ówczesnym katalońskim prezydentem czy alarmy bombowe – to niesamowita panorama kraju, gdzie z jednej strony trwa rywalizacja między komunistami, socjalistami i anarchistami w śpiewającej wciąż “Międzynarodówkę” Barcelonie, a po drugiej stronie linii walk obok portretów Franco wiszą te Hitlera. A jednocześnie wszędzie próbuje trwać, po prostu, życie.

83 lata później, dzięki żywemu, barwnemu przekładowi Magdaleny Kozłowskiej, możemy przeczytać tamte artykuły po polsku. Sznajderman łączy reporterski konkret z systemową refleksją i pisarską wrażliwością.

Ta wrażliwość trzydziestoletniego wówczas Sznajdermana zdaje się dziś bardzo współczesna. Reporter nie rozumie na przykład, jak lewicowa władza może nadal organizować corridę, a napotkany przy oglądaniu tego krwawego widowiska działacz gęsto i intensywnie musi się mu z tego tłumaczyć (dodając półgębkiem, że najlepsi torreadorzy przeszli na stronę faszystów, a co zostało w Barcelonie, to mizeria). Odnotowuje paradoksy i zawiłości iberyjskich realiów – np. poparcie katolickich Basków dla lewicowych reform (jedyny mnich, pozostający w klasztorze Montserrat po zajęciu go przez republikanów, jest właśnie Baskiem).

Są i efektowne zależności ekonomiczne: hiszpańska republika kupuje broń do walki z puczystami za dewizy, które ma m.in. ze sprzedaży… szampana.

.. .

Krajanie z Kołomyi na targu w Barcelonie 

Autor rodem z Kazimierza Dolnego czuje też oczywiście swojego czytelnika po drugiej stronie Europy. Wyszukuje judaica, skrzętnie informuje o spotkanych na barcelońskiej Rambli kupcach – „krajanach z Kołomyi, Częstochowy, Łodzi, a nawet Góry Kalwarii”. Odbiorcy korespondencji Sznajdermana poznają hebrajskie napisy w klasztorze Montserrat czy majstra z barcelońskiej fabryki włókienniczej, wypytującego go o Łódź.

Wreszcie, pisze o antysemityzmie Franco i dziwi się niemieckim Żydom, którzy wyjechali z Barcelony po (czasowym) zwycięstwie republikanów.

Choć nie mamy ani przez chwilę wątpliwości, że Sznajderman stoi w hiszpańskim konflikcie po stronie lewicowo-demokratycznych republikanów broniących się przed wojskowym puczem, to nie jest bynajmniej bezkrytyczny. Jednym z mocniejszych tekstów zawartych w „Wojnie w Hiszpanii” jest relacja z procesu sądowego żołnierzy, którzy wsparli Franco, odbywającego się na pokładzie starego statku – więzienia „Urugwaj” („Jak skazuje się na śmierć”). Próba zrozumienia realiów wojny domowej miesza się tu z grozą. Sznajderman rozmawia też z byłym właścicielem fabryki – ciągle nią kierującym – który tłumacząc się z poparcia dla republikanów (“przecież Engels też był fabrykantem”), zaznacza, że woli nad sobą kontrolę ludowego komitetu niż kolektywizację.

Te gospodarcze, obyczajowe czy kulturowe obserwacje to wielka wartość tekstów Sznajdermana. I świetnie się je czyta.

Szmul Lejb Sznajderman zmarł w 1996 r. w Izraelu – w międzyczasie zdążył jeszcze przeżyć dekady w Stanach Zjednoczonych, pisać korespondencje z przedwojennego RPA czy tużpowojennej Polski. Mam nadzieję, że też się u nas ukażą. 

Witold Mrozek

Sznajderman, pierwszy żydowski reporter wojenny. W latach 30. miał globalne zasięgi

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.