
Propaganda putinowska utrzymuje, że wszystko idzie zgodnie z planem, a Ukraińcy są uszczęśliwieni „specjalną operacją” zaaranżowaną przez genialnego wodza, której celem jest przywrócenie porządku w kraju bezprawia rządzonym przez faszystowską i zgniłą klikę marionetki i komika Wlodymyra Zełenskiego. Jednak nie tylko Ukraińcy zadają kłam tej propagandzie. Coraz więcej Rosjan przeciera ze zdumienia oczy i zaczyna dostrzegać, że mit skutecznego polityka, który w każdej sytuacji znajdzie rozwiązanie legł w gruzach. Putinem zajmują się już nie tylko prawnicy, politolodzy i znawcy sztuki wojennej, zaczyna przyciągać również uwagę psychologów, a nawet psychiatrów.
Jak się wydaje, dwie najlepsze książki o oficerze KGB napisały Rosjanki Masza Gessen i Nina Chruszczow. Ta pierwsza nazwała go człowiekiem bez twarzy, ta druga zastanawia się, czy putynizm odejdzie w niepamięć, podobnie jak stalinizm i maoizm wraz ze śmiercią swego twórcy czy może wcześniej. Myślę, że na to pytanie odpowiedzi udzielają już w tej chwili sami Rosjanie, którzy coraz bardziej oddalają się od Putina. Być może w tym największa nadzieja.
Jednak o wiele ciekawsze jest odpowiedź na pytanie, co mobilizuje Ukraińców w wojnie z Putinem. Udzielają jej na swoim blogu dwie socjolożki Pippa Norris i Kseniya Kizilova. Ta pierwsza jest wykładowczynią Harvard University i autorką kilkudziesięciu książek i setek artykułów opartych na danych gromadzonych przez globalny projekt World Values Survey, a druga dołączyła przed kilku laty do zespołu koordynującego prace WVS i jest wykładowczynią Uniwersytetu w Charkowie. Wspominam o tym, bo to uwiarygadnia przedstawione przez badaczki tezy.
Czytając ten ciekawy tekst przypomniałem sobie moją własną wyprawę na Ukrainę bodajże w 2000 roku. Zostałem wtedy zaproszony na wykłady do Lwowa i Charkowa, po drodze oczywiście spędziłem kilka dni w Kijowie. We Lwowie utkwił mi w pamięci znaczący epizod. Otóż mój wykład przygotowałem w języku ukraińskim, jednak prowadzący konferencję gospodarz najpierw mi podziękował za gotowość wygłoszenia wykładu w ich języku, a potem poprosił mnie bym jednak mówił po polsku. Na szczęście miałem przy sobie polską wersję. W Kijowie spotkałem się z pracującymi tam od kilku lat polskimi dominikanami, ale przede wszystkim podziwiałem już odbudowany wtedy sobór Mądrości Bożej i słynną ławrę Peczerską. Zresztą jedna i druga od 1990 roku są wpisane na listę dziedzictwa UNESCO.
Stamtąd do Charkowa jechałem pociągiem całą noc przymuszony przez przypadkowych towarzyszy podróży do jedzenia i picia. Co wspominam jako niezwykłą wprost inicjację w gościnny temperament Ukraińców. Nade wszystko pozostał mi w pamięci obraz zróżnicowania religijnego Ukrainy, w którym Kościół rzymsko-katolicki był bodaj najmniejszy. Znacznie potężniejsze były trzy Kościoły prawosławne (moskiewski, kijowski i powiązany przede wszystkim z Zachodem) oraz najbardziej nacjonalistyczny z nich wszystkich Kościół grekokatolicki. Bardzo aktywne były już wtedy Kościoły protestanckie, o różnych sektach kwestionujących chrześcijaństwo nie wspominając. Te moje bardzo pobieżne obserwacje sprzed 22 lat, okazują się istotne dla dzisiejszego obrazu Ukrainy, jaki wyłania się ze studium Norris i Kizilowej.
Oto jego główne tezy. Zdaniem autorek rozpowszechnione przekonanie, że Ukraińcy bronią ideałów liberalnej demokracji i wolności, a więc wartości będących rdzeniem Unii Europejskiej nie do końca jest słuszne. Nie jest więc tak, że Ukraińcy stwarzają linię frontową Zachodu przeciwstawiając się autorytarnej Rosji. Świadczy o tym najnowsza historia ukraińskiej demokracji oscylującej między wyborczą demokracją a wyborczą autokracją. Do dzisiaj poważnym problemem jest endemiczna korupcja, ataki na wolne media i brak politycznej stabilizacji. W konsekwencji może to doprowadzić do zniechęcenia Ukraińców (jak to się stało w Polsce) do liberalnych i demokratycznych wartości.
Tymczasem, twierdzą Norris i Kizilowa, mobilizację Ukraińców można wytłumaczyć prościej i bardziej prozaicznie, gdy zwiąże się ją z potężnymi siłami tożsamości narodowej i etnicznej. Ta wykładnia pozwala widzieć w ochotnikach ludzi mocno motywowanych ukraińskim nacjonalizmem, dumą i patriotyzmem, emocjonalnym związkiem z barwami żółto-niebieskimi i silną złością wobec inwazji Rosji. Również podział odwołujący się do Huntingtonowskiej teorii zderzenia cywilizacji jest wątpliwy. Nie można wcale mówić o wyraźnym, biegnącym wzdłuż Dniepru linii demarkacyjnej na prozachodnią Ukrainę prawobrzeżną i prorosyjską lewobrzeżną. Rzeczywistość jest bowiem znacznie bardziej złożona. Uzmysławiają to wyraźnie przywoływane przez badaczki dane gromadzone przez dziesięciolecia w ramach badań nad World Values Survey (WVS) i European Values Studies (EVS). Ostatnie takie badanie zostało przeprowadzone w jesieni 2020 roku i objęło 2,901 Ukraińców. Wywiady przeprowadzono na całej Ukrainie z wyjątkiem okupowanych przez Rosję regionów doniecka, lugańska i Krymu. Było to już siódme z kolei badanie, którym objęto w sumie 10,926 Ukraińców w odstępach pięciu lat poczynając od połowy lat 90. Autorki zestawiają wyniki z podobnymi danymi z terenu Rosji gdzie analogiczne badania przeprowadzano od roku 1989, a objęto nimi w sumie 16,172 Rosjan.
Na pytanie, czy w razie wybuchu wojny jesteś gotowy walczyć za swój kraj, jesienią 2020 roku odpowiedziało twierdząco 59% badanych Ukraińców, zaś 1 marca 2022 roku (a więc już w czasie trwania wojny Putina) odpowiedzi twierdzącej (tym razem były to badania Międzynarodowego Instytutu Socjologii w Kijowie) udzieliło 80% badanych. Na podstawie danych zgromadzonych w 2020 roku przez WVS wynika, że ponad połowa (51%) mówiących po rosyjsku Ukraińców była gotowa walczyć za swój kraj i o 10% więcej tych, którzy mówią po ukraińsku. Przy czym tak gotowość rosła w regionach sąsiadujących z okupowanymi przez Rosję terenami.
Podsumowując, Norris i Kizilowa stwierdzają, że jeśli chodzi o motywacje Ukraińców do walki o swój kraj to mamy do czynienia z połączeniem motywacji nacjonalistycznych i obrony wartości demokratycznych, które zwykli mieszkańcy tego kraju uznali już za swoje. Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że ukraińska rewolucja z przełomu 2013/2014 roku (Majdan) zapoczątkowała na Ukrainie budowę społeczeństwa obywatelskiego. Być może, choć jest w tym sporo myślenia życzeniowego, rozpętana przez Putina 24 lutego 2022 roku krwawa inwazja scementuje naród ukraiński i da mu silne poczucie jedności z jednej strony i skłoni społeczność światową do odrzucenia przemocy i autorytarnych represji. Jednak obecnie, w drugim tygodniu trwania wojny, jesteśmy skazani na domysły.
Przypomnijmy dla porządku, że Ukraina jest krajem prawie dwa razy większym od Polski, o liczbie ludności nieco niższej (34 milionów), a religijna mozaika wygląda następująco, jeśli wierzyć Pew Research Center z w 2010 roku to 83,8% mieszkańców Ukrainy deklaruje się jako chrześcijanie. Przedstawiciele poszczególnych kościołów i wyznań stanowili odpowiednio: prawosławie – 76,7%; bezwyznaniowi – 14,7% katolicyzm – 5,6%; protestantyzm – 1,3% (głównie: zielonoświątkowcy i baptyści); islam – 1,2%; inne religie – 0,4%; judaizm – 0,1%
Co mobilizuje Ukraińców w wojnie z Putinem?
Kategorie: Uncategorized
Pisze Hanna J
Pamiętają miliony zagłodzonych Ukraińców w 1937-8 roku
Pisze Michał Jerzy W
To co Polaków w 1920 roku