
„Ziemia filistyńska – kraj przez chrześcijaństwo, mozaizm i islam Ziemią Świętą zwany, ojczyzna monoteizmu. […] Tędy przez tę <filistyńską ziemię> – jak ją nazywa Herodot – nieraz ciągnęły hordy semickich nomadów…” – pisze ksiądz Eugeniusz Dąbrowski, doktor świętej teologii i nauk biblijnych, w pierwszym i trzecim akapicie komentarza do książki „Życie Jezusa Chrystusa” (Pallotinum, Poznań 1954, wydanie trzecie). Pomimo że „Ziemi filistyńskiej” nie ma ani w Starym, ani Nowym testamencie. Filistyni, owszem, żyli na południowej części wybrzeża Kanaan od XII wieku przed Chrystusem i dawali się we znaki Izraelitom (z wzajemnością), ale w VII wieku zostali wchłonięci kolejno przez Asyrię, Babilonię i Persję, a pod koniec V – jak podaje Wikipedia – „stracili swą tożsamość etniczną i zniknęli z zapisów historycznych i archeologicznych”. Herodot w podróży z Grecji do Egiptu zaczepił o nieznane mu wybrzeże i – owszem- ktoś mu powiedział, że ono filistyńskie, ale brzmiało to poprawnie pięć wieków przed Chrystusem, a nie później. Później tę rzekomo filistyńską ziemię polski komentator nazywa Palestyną, co znaczy dosłownie Filistyna i też jej nie ma ani w żydowskim, ani chrześcijańskim Piśmie Świętym, lecz ten autor ewidentnie należy do chrześcijan, którzy wolą, by ziemia ta była raczej pogańska lub choćby muzułmańska, byle nie żydowska.
Opis etnograficzny, też tendencyjny, wydaje się prawdziwszy: 1. „Galileę zamieszkiwali oprócz nielicznej warstwy prawdziwych Żydów także i Aramejczycy oraz Iturejczycy. Nie brakło tu jednak ani Fenicjan, ani Greków. Dopiero na 100 lat przed Chrystusem wszystkie te grupy zlały się ze sobą i utworzyły galilejską grupę narodu żydowskiego, a asumpt do tego dał jeden z Machabeuszów – Arystobul I – nakazując całej [męskiej] ludności poddać się obrzędowi obrzezania”. 2. „Samaria to kraj przejściowy [między Galileą a Judeą] pod każdym względem […] a nawet ludność mieszana: trochę krwi izraelskiej [izraelickiej] i trochę krwi Babilończyków czy też Kutejczyków”. 3. „Judea to sanktuarium Ziemi Świętej. Tu wznosiło się bowiem miasto Dawida, a w nim świątynia Salomona. Tu miało rządzić zawsze Prawo Boże na kamieniu wypisane”. Z czego wynika, że Judea – dziś przeważnie arabska – była najbardziej żydowską z tych ziem.
Można się zgodzić, że „potomkowie Abrahama, Izaaka i Jakuba pomimo najtroskliwszej selekcji w życiu towarzyskim i społecznym, nie mówiąc już o życiu religijnym i rodzinnym, nie zdołali ustrzec się pomieszania z dawniejszymi mieszkańcami Palestyny oraz ze świeżo przybyłymi imigrantami” (s. 294-295). Potwierdza to częściowo Simon Schama, twierdząc, że podstawą sukcesu Heroda Wielkiego „była integracja różnych grup etnicznych – Iturejczyków, Idumejczyków [sam był Idumejczykiem] i innych – które się nawróciły […], poszerzając żydowską wspólnotę” („Historia Żydów od 1000 r. p.n.e. do 1492 r. n.e.”, Wydawnictwo Poznańskie 2016, s. 172). Kilka wieków po Herodzie w rejonie kultury arabskiej (od Synaju do Oceanu Indyjskiego) Żydzi nosili arabskie ubrania i imiona, organizowali się w klany jak Arabowie i „wielu z nich było etnicznymi Arabami”. Profesor Schama przytacza także wyniki badań DNA u jemeńskich Żydów w dzisiejszych Izraelu, potwierdzające ich pochodzenie z „południowo-zachodnich grup arabskich i beduińskich” (tamże, s. 294). To pod adresem antysemitów, którzy – jak hitlerowcy – nienawidzą rasy żydowskiej, a kochają arabską.
Słuszne wydaje się twierdzenie polskiego badacza, że „żaden inny kraj nie był w takim stopniu świadkiem ścierania się przeróżnych kultur, poglądów na świat, myśli religijnej, a nawet ustrojów społecznych i politycznych”, ale nie z dopisaną do tego rzekomą „ironią losu, że ludność tej ziemi nie mogła czy też nie chciała wyzyskać tych ze wszech miar korzystnych warunków dla wytworzenia własnej a odrębnej kultury i rozwoju filozoficznej myśli narodowej” (s. 288) – co jest całkiem sprzeczne z oczywistym faktem istnienia żydowskiej odrębności kulturowej, filozoficznej i narodowej, której od wieków nie chcą nam darować anty-judaiści i wszelcy inni antysemici.
Kategorie: Uncategorized