Napisala Elisabeth Gieysztor Ingvarsson
Dzień 5, 23 październik, czwartek
Wlasnym autokarem jedziemy do świątyni Seokguram. Zrobila się nareszcie piękna pogoda i idziemy malowniczą scieżką pod górę mijając pielgrzymów i buddyjskich mnichów zmierzających do 2.5 m posągu Buddy. Arcydzieło to uważane jest za obrońce kraju, a Świątynia Seokguram i oglądana poprzedniego dnia Świątynia Bulguksa, za wielkie dziela architektoniczne i najbardziej święte miejsca w Korei. Buddy pilnują eremici i osiem kamiennych posągów, stróżów bóstwa. Wchodzi się boso, nie wolno fotografować. Bogate malowidla pokrywają ściany. Za Buddą namalowany kwiat lotosu sprawia wrażenie aureoli. Skręcone włosy i zgrubienie na szczycie glowy posągu, wskazują na osiągnięcie najwyższej doskonałości i mądrości. Półprzymknięte oczy patrzą w kierunku Morza Wschodniego. Grotę, na zboczu góry Toham, zbudowal w VIIIw, za króla Gyeongdeoka, premier Gim Daeseong dla swoich rodziców, jako dowód synowskiego szacunku i oddania. Ta w dolinie jest w intencji ich doczesnego życia, a na górze za poprzednie i za przodków. W religii buddyjskiej wierzy się w reinkarnację. Obie świątynie są na liście UNESCO. W kiosku można kupić pamiątki, dewocjonalia. Obok stały tablice z intencjami modlitewnymi po węgiersku i po polsku. Kilka osób tym zainpirowanych, zlożylo się i wypisalo też po polsku swoje życzenia. Poniżej, na krawędzi góry, z pięknym widokiem na okoliczne góry, stoi wspaniala, malowana pagoda z olbrzymim dzwonem o niecodziennym, podlużnym ksztalcie, Dharma Bell. Za oplatą możemy uruchomić drąg, który weń uderza. Tak dlugo, jak slychać dźwięk dzwonu, można zanosić do Buddy swoje intencje. Obok autokaru kupić można różne ziola, owoce. Czasu do odjazdu malo, ale niektorzy kupują persimony i ze smakiem chrupią pieczone kasztany, chociaż jedziemy na lunch. Celem podroży tego dnia jest Busan/Pusan, drugie co do wielkości miasto Korei Pd. z prawie 5-cioma mln mieszkańców, mówiących wlasnym dialektem. Nasuwa się porównanie z Göteborgiem. Jest to piąty port świata nazywany San Francisco of the East. Tuż przed zachodem slońca robimy zdjęcia na Memorial Cementery in Korea, cmentarzu żolnierzy poległych w Wojnie Koreańskiej 1950-53, która pochlonęła ok 40 tys ofiar z 11 krajów. Svenska Röda Korset miała swój udział. Nazajutrz przypadalo święto FN i podziwiamy pięknie udekorowany wielokolorowymi chryzantemami cmentarz. W ekumenicznej kaplicy przysiadamy na chwile skupienia i film o wojnie. http://www.militart.nu/artiklar/Militart_special_svenskarna_i_koreakriget.pdf Autokar zawozi nas na wspaniałą plażę. Zamoczyliśmy uchodzone nogi w słonej wodzie Cieśniny Koreańskiej Wschodniego Morza. Stąd widać najlepiej drapacze chmur wielkiego miasta. Naprzeciw plaży mamy zamówione miejsce na kolację z widokiem na most Gwanganbron, który wieczorem jest pięknie oświetlony. Mamy zamieszkać przez 2 noce w Best Lous Hamilton Hotel blisko wybrzeża.
Dzień 6, 24 październik, piątek
Autokarem udajemy się do Yongdusanparken w dzielnicy Nampo-dong. Przy slonecznej pogodzie z 120 metrowej wieży Busan Tower miasto wygląda imponująco i wychodzą piękne zdjecia. Przy wieży Lucy znajduje sklep z certyfikatem państwowym, sprzedający produkty żenszenia koreańskiego/ginseng. Robię planowany zakup. http://www.solgar.pl/wiedza/leksykon/zen-szen-koreanski Lunch jemy w restauracji gdzie z olbrzymiego bufetu nabieramy sobie sami różne ryby, wiele gatunków mięsa, jarzyn do grylowania na stole. Na japońskie specjaly nawet nie patrzę. Po rybce i kalamares znajduję jeszcze kaczkę i watróbkę. Sa też lody, ale już się mi nie mieszczą. Oglądamy w centrum miasta targ rybny i robimy zakupy. Znajduję m.in wielopalczaste skarpetki. Spotykamy sie przy autokarze. We cztery koleżanki wysiadamy przy największym na świecie domu towarowym Shinsegae Department Store, aby zażyć jimjibang spa. Wstęp kosztuje 13 tys wonów. W damskim oddziale nie potrzeba kostiumów. Otrzymuje się kluczyk na bransoletce do szafki na buty, dalej zostawia się ubranie, a następnie już na boso i nago idzie się do łaźni. Rzędem, na małych stoleczkach siedzą koreanki i się szorują po czym wchodzą do gorących basenów z masażami wodnymi. Ręczniki i kosmetyki są przy prysznicach.W specjalnych ubraniach przechodzi się do wspólnych z mężczyznami pomieszczeń, gdzie są sauny, bary, pokoje dla relaksu. Wracamy zadowolone do hotelu taksówką i jeszcze mamy czas by przygotować się do wyjścia na pożegnalną z Mikiem kolację w chińskiej restauracji. Składamy się na male upominki dla guidów.
Dzień 7, 25.10 sobota wyjazd z Korei –
mimo że wodolot do Furuoka w Japonii odchodzi o 8-ej rano, wyjeżdżamy juz o 5-ej do terminalu. Dostajemy z hotelu kanapki na drogę. Odprawa jak na lotnisku, formularze, odciski palców, kontrola bagaży. Ostatnie wony wydaję na paczkę żeńszeniowej herbaty.Walizki znowu pojadą osobno, do Hiroszimy, a my przy sobie mamy bagaż podręczny.
Album
Kategorie: Uncategorized