Polityka

.Krótka historia Żydów w Polsce ( 2 )

  • Żydzi wyjeżdżający do Palestyny w oknie wagonu kolejowego. Wśród nich widoczny mistrz Polski w tenisie stołowym z 1937 r. Stefan Finkelsztajn. Warszawa, 15 lutego 1937 r. Fot. NAC

Między potomkami narodów, które tyle wieków żyły obok siebie na jednej ziemi, powinno być możliwe nie tylko pojednanie, ale i przyjaźń.

Pisząc swoją książkę „Najkrótsza historia Polski”, starałem się objąć nią także historię narodu, który znalazł swoje schronienie dziejowe na ziemiach polskich. Myślę, że warto dzisiaj pokusić się o krótką historię Żydów w Polsce – by choć trochę oczyścić stosunki polsko-żydowskie z obciążeń zarówno mitami, jak i realnymi urazami, które szkodzą obu stronom.


O Polsko, ziemio królewska

Następne paręset lat „pokoju polskiego” w epokach, kiedy cała Europa spływała krwią własnych i cudzych obywateli, sprzyjało dalszemu, masowemu napływowi Żydów i wzrostowi ich populacji. Nie przypadkiem narodzi się w środowisku żydowskim pieśń religijna zaczynająca się słowami: „O Polsko, ziemio królewska, na której od wieków szczęśliwie żyjemy…”.

Nieznająca wojen religijnych Najjaśniejsza Rzeczpospolita wchłonęła schrystianizowane Wielkie Księstwo Litewskie i w ciągu wieków spolonizowała elity społeczne Litwy, Rusi Kijowskiej i Białorusi. Żyli w niej obok siebie najrozmaitsi różnowiercy – Rusini, czyli prawosławni, Żydzi, Ormianie, Tatarzy, czyli muzułmanie, i Karaimi; potem również protestanci. Z końcem XV wieku grupa „krzyżowców”, wybierających się na wojnę z Turkami, napadła na dzielnicę żydowską w Krakowie – król nie tylko przeciwstawił się tej awanturze, ale ukarał miasto za brak ochrony! Podobnie było w drugiej połowie XVII wieku, kiedy wybryków takich dopuszczali się w paru miastach Polski uczniowie szkół jezuickich, zwolennicy kontrreformacji. Co charakterystyczne – napadali zbrojnie i burzyli zbory protestanckie, ale nie wolno im było zburzyć żadnej synagogi.

Kiedy cztery zachodnioeuropejskie uniwersytety, z Sorboną włącznie, potępiły Jana Reuchlina za obronę Talmudu i innych ksiąg żydowskich przed spaleniem, w Polsce, w pierwszej połowie XVI wieku, król Zygmunt Stary zrównał kupców żydowskich z chrześcijańskimi w opłatach celnych i nadał im prawo wolnego handlu w całym państwie. Wywołało to niechęć miast i mieszczan, tym bardziej że szlachta coraz częściej swoje interesy prowadziła z Żydami. Rozwinął się wówczas samorząd żydowskich gmin wyznaniowych, kahałów. W sensie handlowym – swoistych spółek z solidarną odpowiedzialnością. Działo się to w czasie, gdy Hiszpania większość Żydów wygnała, a pozostałych zmusiła do konwersji na katolicyzm. Paliła ich potem na stosach na równi z heretykami i podejrzanymi o potajemną wierność islamowi. W Polsce bogatsi Żydzi ubierali się tak samo jak szlachta; jednego z nich demonstracyjnie przyjął do herbu najwybitniejszy polski mąż stanu XVI wieku Jan Łaski. A bywali i szlachcice wyznania mojżeszowego, czyli po prostu Żydzi-szlachcice!

W drugiej połowie XVI wieku, za panowania króla Stefana Batorego, Żydzi polscy zaczęli odbywać regularne posiedzenia własnego sejmu, waadu. Zasiadali w nim posłowie kahałów i rabini. Ustalały one prawa dla Żydów i m.in. to waadom powierzył król – już nie „seniorom”, przez siebie mianowanym – rozdział obciążeń podatkowych. Nie trzeba dodawać, że wpływy z tych podatków znacznie wzrosły.

Polskiego i innych języków Królestwa Polskiego uczyli się tylko Żydzi pozostający w bieżącym kontakcie ze szlachtą i innymi partnerami spoza swego kręgu – lekarze, kupcy i karczmarze. Ogół żydowski, coraz liczniejszy, obracał się we własnym, zamkniętym kręgu i wystarczał mu jidysz. Hebrajski znała tylko wykształcona elita. Coraz więcej Żydów, pod ochroną szlachty, przesiedlało się na ziemie Rusi Kijowskiej i Białej. Z czasem w miasteczkach tych ziem, jak i na Mazowszu oraz Podlasiu, staną się oni większością. Na terytorium Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego było więcej Żydów niż we wszystkich pozostałych państwach Europy razem wziętych – i tak miało być aż po wiek XX.

Na wsiach Żydzi przejmowali prowadzenie karczm i „lichwę”. Pod osłoną ze strony szlachty tak jak ona doili chłopstwo – i zarabiali na jego niechęć. Publicyści ekonomiczni Polski XVII i XVIII wieku atakowali Żydów jako odrębny stan, który w symbiozie ze szlachtą bogaci się kosztem reszty społeczeństwa. Bo był to rzeczywiście w polskiej rzeczypospolitej szlacheckiej odrębny stan społeczny – obok szlachty, duchowieństwa, mieszczaństwa i chłopstwa.

Paradisus Judeorum

Samorząd Żydów, kahał, sądził, uczył, pomagał i odpowiadał solidarnie za długi swych członków. Wierzyciel bankruta miał prawo skonfiskować towary w żydowskich sklepach i magazynach, aresztować Żydów z jego kahału jadących na jarmarki, a nawet opieczętować synagogę i uwięzić starszych kahału. Kolejny waad ustali więc z początkiem XVII wieku zasadę, że wzięcie kredytu poza kahałem wymaga chazaki, pozwolenia starszych.

Z czasem, pod koniec XVII wieku, same kahały pod kierownictwem doświadczonej starszyzny staną się bankami. Lokowali w nich kapitały magnaci, biskupi katoliccy i klasztory. Przy oprocentowaniu 7 do 10 procent rocznie. Zwało się to lokatami „na synagogach”. Zabezpieczał je cały majątek wszystkich członków kahału, były to więc lokaty pewne. Kapitały co większych kahałów rosły w XVIII wieku do rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy dukatów holenderskich, czyli i do dziesięciu nawet ton złota… Mniejszymi pieniędzmi szlacheckimi obracali pomniejsi żydowscy ludzie interesów – dzierżawcy karczm i zajazdów.

Popyt na pieniądz był ogromny. Nawet z członków kahału ściągano procent niewiarygodnie wysoki – około trzydziestu. Procent „żydowski”, ściągany z chłopów, sięgał szeląga tygodniowo od jednego umownego złotego, co w skali roku oznaczało 57,7 procent. Świat żydowski opłaci to krwią, na równi z polską szlachtą i duchowieństwem katolickim, podczas wojen kozackich w połowie XVII wieku i podczas „buntu hajdamaków” w drugiej połowie XVIII wieku. Jednak nie na terenie ziem polskich, lecz na Ukrainie.

Obroty sięgały olbrzymich sum – z handlu zbożem, drewnem i płodami leśnymi, aż po bydło i skóry. Żydzi jako handlowi pełnomocnicy szlachty nie płacili ceł, którymi dzierżawcy tych ceł łupili kupców-mieszczan. Królestwo Polskie było przez kilkaset lat zbożowym eldoradem Europy i bogacili się nawet chłopi. W XV wieku szlachta zakazała chłopom… noszenia złotych łańcuchów i wysyłania więcej niż jednego młodego człowieka z gospodarstwa na uniwersytety. Mimo postępującej degradacji chłopstwa w XVIII wieku na terenie Wielkopolski 30 procent chłopów wykupiło się z pańszczyzny, a 15 procent kupiło i wolność osobistą. Nic dziwnego, że Polska nie znała zjawiska takiego jak wojny chłopskie.

Tym bardziej bogacił się stan żydowski. Ale nie inwestował. Żydzi polscy, nawet najbogatsi, umieli żyć skromnie i oszczędzać. Jednak pieniędzy na miejscu nie lokowali. Z łatwych do zrozumienia powodów: ziemi nabywać nie było im wolno, a każde widome bogactwo, przy jakiejkolwiek inwestycji w przemysł, wzbudziłoby natychmiast pokusę opodatkowania. W rezultacie jedyny żywioł gospodarny i zdolny w Królestwie do akumulacji kapitału wywoził go i lokował… w Niderlandach. Tam, gdzie wskutek nadmiaru lokat oprocentowanie malało w tej epoce do 2,5 procent rocznie!

W XVIII wieku „Wielka Encyklopedia” Denisa Diderota nazywa Polskę paradisus Judaeorum, rajem Żydów. Szlachta swoją lokalną jurysdykcją chroni troskliwie nawet małych handlarzy. W tym stuleciu na Wołyniu (!) szlachcic da gardło za morderstwo rabunkowe na trzech Żydach. Szlachta wygnała w XVII wieku arian – szlacheckich protokapitalistów – uznawszy ich za zdrajców po najeździe szwedzkim, kiedy opowiedzieli się za królem szwedzkim, protestantem. Pomysł wygnania Żydów czy Tatarów polskich, znacznie bardziej obcych religijnie, nikomu nie przyszedł do głowy.

Jednakże wysoka kultura świata Żydów polskich, odgrodzonych od reszty społeczeństwa niezrozumiałym pismem i językiem, zaniknie wraz ze swymi wybitnymi umysłami i słynnymi w Europie ośrodkami myśli religijnej. Masowy żydowski ruch odnowy religijnej skieruje się właśnie przeciw Żydom bogatym i uczonym, przeciw życiu umysłowemu żydowskich warstw wyższych. Ba, nawet przeciw ich odzieży, którą w tamtych czasach nie odróżniali się od reszty społeczeństwa.

Tego ruchu biedoty, wbrew dzisiejszym stereotypom, nie wywołały wojny kozackie XVII wieku. Chasidim, bogobojni, sprawiedliwi, pojawią się dopiero w latach 30. XVIII wieku. Byli… bardzo polscy. Chasydyzm to dobroć i ciepło, dalekie od bezwzględności wymagań i nietolerancji tradycyjnej gminy żydowskiej. Ma wiele z dobroduszności lekkomyślnej, zdemoralizowanej dobrobytem Polski szlacheckiej i dużo cudownego poczucia humoru epoki szlacheckich fraszek. Wolnomyślicielami chasydzi nie byli. Przeciwnie, skłonni raczej do mistycyzmu, uprawiali adorację Boga, śpiewając i falując w rytualnym tańcu, który jak tańce derwiszów unosił ich duchowo. Gdyby ich indywidualna modlitwa nie polegała na rozpamiętywaniu problemów wiary, ich życie umysłowe zanikłoby ze szczętem. Ten sposób i tryb modlitwy zapewnił kolejnym pokoleniom trening intelektualny, który z najprostszych biedaków czynił myślicieli. XX-wieczne sukcesy Żydów w szachach i naukach ścisłych wyrosły z tego właśnie treningu umysłu.

Prostotą rytuału chasydzi pozyskali zwolenników w całym kręgu Żydów polskich, wyodrębniając ich zarazem spośród reszty społeczeństwa ascetycznym strojem, chałatem i jarmułką oraz fryzurami. Elity żydowskie wezmą z chasydami rozbrat i będą się w sporej części polonizowały. W drugiej połowie XVIII wieku w sumie około tysiąca bogatych rodzin żydowskich (nie licząc tzw. frankistów) przyjmie chrzest i wejdzie w krąg herbowej szlachty polskiej. Niektórzy ich potomkowie będą, nieświadomi swego pochodzenia, popisywali się w XX wieku… antysemityzmem.

Funkcja „stanu” żydowskiego w ówczesnej gospodarce Królestwa nie zmieniła się jednak. Chasydzi, przy całym swoim poczuciu humoru, pozostaną najlepszymi w Królestwie specjalistami od interesów. Mądrość cadyków na pewno im w tym nie przeszkadzała.

C.D juz jutro

Poprzednie odcinki

TUTAJ

Stefan Bratkowski – Dziennikarz, pisarz, publicysta, działacz społeczny. Założyciel „Studia Opinii”, długoletni przewodniczący Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Kategorie: Polityka

1 odpowiedź »

  1. Bardzo ciekawe. ale rowniez nie pszedstawia Polske dzisiejsza i jej stosonek do Zydow. Dzisiaj, oprocz paru za asymilowanych Zydow czy Zydowek, Zydow w Polsce nie ma. Antysemityzm tam istnieje i Zydow sie jeszcze obwinia za wszystko co zle sie w Polsce dzieje. Polska nie moze z Zydami ani bez Zydow. Czas nadszedl zeby Zydzi na calym swiecie, czy pochodzenia Polskiego czy nie, raz na zawsze od tego marnego kraju sie owrocili i zapomnieli o nim. Polska jest przekletym krajem dla Zydow, powinnismy o niej po prostu zapomniec, wymazac z naszej pamieci.

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: