Marian Marzynski

Opuszczając Stołpce, miasto rodzinne Kusznerów, rodziny mojego ojca, oglądamy z Rywką przywiezione przez nią z Izraela zdjęcia jej matki, sióstr i kuzynek – nad Niemnem. Rywka, najmłodsza, jest pierwsza po lewej.

– Żydzi są bardzo smutnymi ludźmi – mówi Rywka – udają, że są weseli, śpiewają, tańczą, wszystko, żeby ukryć swój smutek, pewnie dlatego, że przeżyli taką straszną wojnę i ciągle żyją wśród swoich wrogów.
– Czy masz na myśli Izrael? – pytam.
– Oczywiście – odpowiada – czy Arabowie nas lubią?
Rywka pokazuje mi jeszcze inne zdjęcie znad Niemna.

Wracamy z Rywką do Izraela. Chce, żebym poznał resztę mojej nowej rodziny. Odwiedzamy Shlomo, Soshanę i ich córkę Michal. Soshana jest jednym z pięciorga dzieci nieżyjącej już Soni, siostry Rywki, która wyjechała ze Stołpców przed wojną i osiedliła się w Argentynie. W latach 70. cała rodzina Soni wyemigrowała z Argentyny do Izraela. Liczba moich nowych kuzynów okazała się imponująca: pięciu ze strony Rywki i dwudziestu sześciu po argentyńskiej stronie rodziny.
Z balkonu Shlomo i Soshany w Tel Awiwie cały Izrael widać jak na dłoni:
– Tam jest Syria – pokazuje mi Shlomo – a tam rzeka Jordan i Jerozolima, a na lewo Liban. Z Egiptem mamy pokój, z Syrią i Libanem cisza, największy problem jest z Palestyńczykami.

Gdy dowiedziałem się, że mamy w rodzinie kogoś, kto osiedlił się na spornych terenach West Bank, poprosiłem Michal, córkę Shlomo i Soshany, żeby mnie tam zawiozła. Jej kuzynka Hadas wyszła za mąż za ortodoksyjnego Żyda. Mieszkają na zachodnich krańcach Jerozolimy.

– Jakie masz uczucie przekraczając wojskowy posterunek w drodze do Hadas? – pytam Michal.
– Duży smutek – odpowiada Michal.

– Wiem co znaczy Hadas, mówię na przywitanie: kwiat, który pięknie pachnie. Hadas trzyma w ręku małą dziewczynkę. Przypomniała mi się Rywka uciekająca z getta z Mają.
– To jest moja córeczka, Szirel, co znaczy pieśń o Bogu.

– Szukam sekretów rodzinnych – mówię – tego, jak rozłożyły się geny, co powtarzamy z rodzinnej tradycji, a czego nie.
– Właśnie – odpowiada Hadas – jesteś polskim Żydem, ale nie mówisz po hebrajsku, przypuszczam, że znasz yiddish.
– Niestety nie. Uciekłem z getta, ukrywałem się wśród chrześcijan, zostałem ochrzczony i tak udało mi się przeżyć. Według moich rodziców religia żydowska nie prowadziła do rozwiązywania życiowych problemów.
– Dla mnie religia jest łatwym i prostym sposobem na życie – mówi Hadas – to czyni mnie szczęśliwą.

– Osiedliłaś się na ziemi arabskiej…
– Nie, według nas to jest to nasza ziemia, bo jeżeli nawet nie chce się wracać do czasów biblijnych, to w Ameryce biali zdobyli całą ziemię Indian i nikt tego nie kwestionuje.
Żegnając się z Hadas, uświadamiam sobie, jak złożony jest konflikt izraelsko-arabski. Czy może być rozwiązany bez zniszczenia domu mojej kuzynki? Moje myśli wracają do Stołpców, gdzie życie Kusznerów zostało tak brutalnie przerwane. Zostawiam Hadas i jej córeczkę wśród drzew oliwnych na zachodnim brzegu Jordanu.

Zaprosiliśmy Rywkę do w Chicago, żeby poznała Grażynę i nasze dzieci, Bartka i Anyę. Chciałem, żeby wiedzieli, że bardzo dawno temu żydowski piekarz Kuszner osiedlił się w polskim miasteczku Stołpce. Jego dom zamieniony został w popiół, ale później z tych popiołów wyrosło nowe życie.

– Co za cudowne zmarszczki ma ta Rywka – szepnęła mi do ucha Anya.
Z mojej podróży z Rywką do Stołpców powstał film pod tytułem „Settlement” („Miejsce osiedlenia”), podaję link do angielskiej wersji:

CDN
Poprzednie odcinki
Wszystkie wpisy Mariana
Kategorie: Uncategorized
Bardzo lubię opowieści Mariana Marzynskiego.
PamietamJegp programy w TVP