
To było już postanowione. Ja trochę się wzbraniałem, ale Czesiu był tak przekonywający, że pomyślałem, iż nie ma na co czekać, bo nadeszła właściwa pora, aby z tym skończyć.
Jednocześnie uwarunkowałem swój udział w tym wydarzeniu, aby natychmiast jak tylko potwierdzi się to o czym mówił Czesiu i jeśli zdobędziemy konkretne dowody i to takie niepodważalne, w postaci albo nagrania, albo jakiegoś innego dowodu, albo zdjęcia, a najlepiej jeśli przedstawimy protokół, że taki to a taki fakt miał miejsce w parku Henryka Jordana, w dniu takim to a takim, o godzinie takiej i takiej, w obecności Czesława K i mojej. Nawet proponowałem, żeby mieć już gotowy szablon protokółu wyczerpujący wszystkie możliwe aspekty tego wstrząsającego wydarzenia, tego wyraźnego zamiaru popełnienia przestępstwa. Czesiu nawet proponował zadzwonić na posterunek, aby policjanci byli w pobliżu, a jak tylko fakt nastąpi, natychmiast zamachowców pojmali, osadzili w areszcie, niezawisły sąd przeprowadzili publiczną rozprawę nad tymi wyjątkowymi przestępcami. Przypadek ten winien być nagłośniony w mediach nie tylko lokalnych, ale przede wszystkim ogólnokrajowych. Niech pojmani będą wyraźnym ostrzeżeniem dla innych, którym przyjdzie do głowy coś równie skandalicznego. Ja w ramach przygotowań do pojmania przestępców, bezwzględnie deklarowałem, że wezmę taką profesjonalną kamerę, którą nabyłem przed domem handlowym Tessco, od pewnego bardzo wygadanego Cygana, który mówił mi, że ta kamera wewnątrz pawilonu kosztuje nawet trzy tysiące, a on może oddać mi ją za jedyne pięćset złotych i jeszcze dołoży mi taki wielki zegarek na rękę, ale wtedy już całość odda mi za siedemset.
Więc jak powiedziałem tak też zrobiłem. Wziąłem materiały piśmienne, kamerę, Czesiu wziął kanapki, termos z herbatą Junan i dwa batoniki. Specjalnie kupił batony tej marki, aby było jak w reklamie, w której batonik wypadł z kieszeni syna, wprost w ręce umierającego jego ojca Indianina leżącego na łożu śmierci. Jak tylko ojciec spróbował batonika, to od razu chciał przed śmiercią spotkać się z Dziką Stokrotką.
Tak wyposażeni udaliśmy się w miejsce przypuszczalnego planowania zbrodni. Widoczność była znakomita, warunki dla zdjęć, czy kamerowania, doskonałe, więc jakość nagrań i identyfikacja postaci będzie bezdyskusyjna. Miejsce było znane, bo Czesiu mówił, że to tutaj spotykają się spiskowcy. Nigdy nie sadziłem, że tym miejscem może być zwykła ławka parkowa jakich wiele, a właściwie bardzo wiele, stoi wzdłuż alejek tego zabytkowego parku.
Jeszcze nie wyjęliśmy kanapek, jeszcze właściwie nie przygotowałem sprzętu fotograficznego, jeszcze nie zdążyliśmy zamaskować zajętych stanowisk, gdy Czesiu syknął zasłaniając usta:
– To oni, uważaj…
Było ich dwóch. Usiedli. Włączyłem aparat podsłuchowy i z nagrań, które teraz na żywo odtwarzamy na Komisariacie Policji, wyraźnie słychać:
– Ja przyszedłem tu dla zabicia czasu… – mówił jeden całkiem głośno.
– A wiesz, że ja też chciałem zabić trochę czasu – wtórował mu ten drugi.
– Oto dowód planowanej zbrodni !!! – zawołaliśmy zgodnym chórem.
Komendant podrapał się w łysiejącą głowę…
Wszystkie wpisy Zenona TUTAJ
Kategorie: Uncategorized