Masha Gessen (Fot. Jan Woitas / AFP / East News)
Rosjanie marzyli o kraju wolności, a dostali powtórkę z Czechosłowacji ’68 – pisze ceniona rosyjsko-amerykańska publicystka i reporterka Masha Gessen.
Gessen, autorka wielu książek o życiu społecznym i politycznym Rosji („Putin. Człowiek bez twarzy”, „Będzie to, co było. Jak totalitaryzm odradza się w Rosji”), jest stałą felietonistką „New Yorkera”.
Na jego łamach stara się wyjaśnić Amerykanom zawiłości polityki wschodniej i rosyjskiej duszy, w szerokim kontekście przedstawiać poczynania prezydenta Rosji Władimira Putina. Odnosi się do doświadczenia własnego, jeszcze z czasów sowieckiej Rosji, gdzie się urodziła, oraz rosyjskich dysydentów, o których pisała w swoich książkach.
Gessen opuściła Związek Radziecki z rodzicami i bratem, gdy miała 14 lat, i dorastała na amerykańskim Wschodnim Wybrzeżu. Do Rosji wróciła dziesięć lat później, została korespondentką i dziennikarką piszącą o polityce Kremla za czasów Jelcyna, a potem Putina.
W 2013 r. zdecydowała się wrócić do Stanów Zjednoczonych, gdy Putin zaczął ograniczać wolność prasy, a także wprowadził zakaz tzw. homoseksualnej propagandy. Gessen określa się obecnie jako osoba niebinarna.
Inwazja na Ukrainę jak na Czechosłowację
Jej nowy tekst nosi tytuł „Miażdżąca utrata nadziei na Ukrainie” („The Crushing Loss of Hope in Ukraine”). Został opublikowany na dzień przed atakiem Rosji na Ukrainę, 23 lutego, ale jest napisany tak, jakby już do tego ataku doszło – co do tego, że on nastąpi lada moment, Masha Gessen, autorka demaskatorskiej książki o Putinie, nie miała wątpliwości.

„Napisała do mnie przyjaciółka: »Śledziłaś przemówienie Putina? Nie mogę oddychać, od kiedy go wysłuchałam«” – zaczyna swój tekst Gessen. Przy okazji ataku Putina na Ukrainę dziennikarka przypomina postać Łarisy Bogoraz, rosyjskiej dysydentki i działaczki opozycji demokratycznej w ZSRR, która 54 lata temu, po interwencji radzieckiej w zbuntowanej Czechosłowacji, napisała: „Oddychanie i życie [w Rosji] stało się niemożliwe”.
Bogoraz wzięła później udział – wraz z kilkoma innymi osobami – w proteście na placu Czerwonym w Moskwie przeciwko inwazji radzieckich czołgów na Pragę. Została za to skazana na cztery lata przymusowej pracy na Syberii.
„Zawsze odbierałam to zdanie zapisane przez Bogoraz jako wyraz jej zawstydzenia – cichego i bezsilnego wstydu obywatela kraju, który właśnie dokonał agresji na inne państwo” – pisze Masha Gessen, przypominając, że dla wielu sceptycznych wobec Związku Radzieckiego Rosjan próba demokratyzacji Czechosłowacji i uwolnienia się z sowieckiej smyczy podjęta w 1968 r. oznaczała nadzieję na „socjalizm z ludzką twarzą”.
Jej zdaniem historia się powtarza na przykładzie Ukrainy, która dla współczesnych Rosjan była niczym latarnia wolności. Atak Putina na zachodniego sąsiada i chęć zniszczenia niepodległości młodego państwa oznacza – w opinii Gessen – klęskę dla wszystkich Rosjan, którzy mieli nadzieję na demokratyzację ich kraju. „Atak na Ukrainę jest tragedią także dlatego, że oznacza śmierć wszelkiej nadziei” – uważa autorka.
Ponieważ – jej zdaniem – większość Rosjan, zarówno oponenci Putina, jak i ci, którzy milcząco popierali jego autorytarną politykę, patrzyli jednak z nadzieją na Ukrainę, która miała odwagę parokrotnie mu się przeciwstawić. Ta nadzieja zgasła ponownie, gdy Putin w swoim przemówieniu, w którym „bawił się w historyka amatora, jak wiele razy wcześniej”, ogłosił koniec porządku, który nastał na świecie po upadku ZSRR. „I znów nie da się w Rosji oddychać” – konstatuje Gessen.
Na Ukrainie szykuje się rzeź
Publicystka w swoim felietonie przypomina punkt, z jakiego po upadku Związku Radzieckiego wychodziły Ukraina i Rosja. „Oba te kraje zmagały się z biedą, korupcją i rosnącymi nierównościami majątkowymi. Liderzy obu tych krajów próbowali utrzymać się przy władzy, fałszując wybory.
Ale w 2004 r. Ukraińcy się zbuntowali przeciwko wyborczemu fałszerstwu, przez wiele tygodni okupowali Majdan Niepodległości w Kijowie [pomarańczowa rewolucja], aż sąd najwyższy Ukrainy nakazał przeprowadzenie nowych wyborów. Dziewięć lat później, gdy ukraiński prezydent sprzedał ich kraj Rosji, Ukraińcy znów poszli protestować w Kijowie. I zostali tam nawet wtedy, gdy ich rząd kazał do nich strzelać” – pisze z podziwem Masha Gessen.
Jej zdaniem Putin, który przyzwyczajony jest do tego, że siłą może złamać opór swoich rodaków, liczy na to, że to samo uda mu się z Ukrainą. Nie docenia jednak skali oporu, z którym może się tam spotkać. Mimo że strona ukraińska nie jest ani tak przygotowana, ani tak dobrze uzbrojona jak rosyjska.
„Gdy Putin napotka ów opór, odpowie użyciem siły, jedynym sposobem, który zna. Przygotujmy się na straszliwą liczbę ofiar. Śledzenie jego poczynań na Ukrainie sprawi, że życie i oddychanie stanie się dla nas niemożliwe” – obawia się dziennikarka.
Masha Gessen: Putin nie docenia Ukraińców. Przygotujmy się na straszliwą liczbę ofiar
Kategorie: Uncategorized