
Od czasu do czasu będę zamieszczał fragmenty mojej nadchodzącej książki “On Duty. The Role of the Polish Blue and Criminal Police in the Holocaust”, która ukaże się w języku angielskim jeszcze w tym roku.
“Trudno powiedzieć, ilu ” strzelających” polskich policjantów służyło w krakowskim getcie i jego okolicach, ale Henryk Piniecki, syn Alfonsa (łącznika w krakowskiej komendzie policji) był z pewnością jednym z nich. W momencie ostatecznej likwidacji getta Piniecki miał dopiero 21 lat i był w służbie od zaledwie kilku tygodni.
W marcu 1942 roku został przeniesiony z III komisariatu do strażnicy przy placu Zgoda, której ludzie kontrolowali dostęp do getta. Karol Gawroński, komendant posterunku Zgoda, w zeznaniach złożonych kilka lat po wojnie opisał sekwencję wydarzeń w następujący sposób: “Wczesną wiosną 1943 roku, podczas likwidacji krakowskiego getta, otrzymaliśmy rozkaz strzelania do wszystkich osób próbujących opuścić teren. Funkcjonariuszom, którzy zlekceważyli ten rozkaz, groziło aresztowanie.
Polska policja pilnowała getta z zewnątrz, podczas gdy policja żydowska trzymała straż wewnątrz. Pamiętam, że pewnego ranka, gdy pełniłem służbę w wartowni nr 2, usłyszałem strzał. Kiedy wybiegłem z wartowni, zobaczyłem, jak oficer Piniecki po raz drugi strzela do leżącej kobiety z odległości nie większej niż trzy metry. Kobieta próbowała ominąć bramę i przeczołgać się pod drutem kolczastym. Była z dzieckiem w wieku około pięciu lat.
Piniecki oddał drugi strzał w momencie, gdy wyszedłem z wartowni, a wszystko to działo się w odległości nie większej niż 10 metrów. Piniecki chciał zabić także dziecko, ale kazałem mu się wycofać. Natychmiast powiadomiłem policję żydowską, która zabrała dziecko i ciało kobiety. Z powodu tego wszystkiego Piniecki dostał dużo ostrej krytyki od swoich kolegów” – tak zakończył swoje zeznania komendant straży w getcie. Według słów samego Pinieckiego, nauczył się on od innych policjantów, jak strzelać do Żydów: “Pierwszego dnia służby widziałem, jak Żyd i Żydówka wymykają się z getta.
Żydówka przebiegła obok mnie, a ja ją przepuściłem, Żyd pobiegł w stronę ulicy Nadwiślańskiej i tam został zastrzelony przez innego funkcjonariusza”.
Podczas gdy sierżant Gawroński upierał się, że “strzelanie do kobiety leżącej na ziemi jest rzeczą niemoralną i hańbą dla policjanta”, jego przełożeni byli innego zdania. Za swoją czujność młody Piniecki otrzymał “nagrodę pieniężną i parę butów”, a wszystko to zostało upublicznione w wewnętrznym komunikacie opublikowanym przez Komendę Policji Polskiej w Krakowie”.
Zdjęcie poniżej: Tuż po wojnie Henryk Piniecki w mundurze strażnika kolejowego, 1947.

Kategorie: Uncategorized