Jeden ze stałych komentatorów na Pani blogu trochę się wyróżnia. Podpisuje się imieniem i nazwiskiem. Już za to należy mu się pewien szacunek. Stać go na odwagę występowania bez kominiarki. Ma również swoją stronę na Facebooku. Oczywiście może to być przypadkowa zbieżność imienia i nazwiska oraz poglądów. Nie mam gwarancji, że pochodzący z Łodzi, absolwent łódzkiej politechniki i były pracownik Kościoła Andrzej F., to ten sam Andrzej F. pisujący na Pani blogu. Ten, który ma stronę na Facebooku pisze:
Żyd w kościele to wielka radość dla chrześcijan. Edyta Stein, znana jako św. Teresa Benedykta od Krzyża OCD – niemiecka filozof pochodzenia żydowskiego, karmelitanka bosa, dziewica, święta i męczennica Kościoła katolickiego, od 1 października 1999 Patronka Europy.
Ale żyd-ksiadz to co innego. Z przyczyn zasadniczych nie można być jednocześnie wyznawca judaizmu i chrześcijanstwa. (Zachowana pisownia oryginału – A.K.)
Facebookowy Andrzej F. nie ma broń boże na myśli zaszczutego przez polski kler księdza Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela, uratowanego z Holokaustu i wychowanego we wspaniałej polskiej (chłopskiej) rodzinie człowieka, który próbował (i nadal próbuje) pogodzić swoją polską (katolicką) i żydowską (judaistyczną) tożsamość religijną. Piękną książkę o jego zderzeniu z polskim (katolickim) i z żydowskim (judaistycznym) wykluczeniem napisał mój kolega z BBC Dariusz Rosiak. Facebookowy Andrzej F. ma na myśli księdza Wojciecha Lemańskiego, byłego już proboszcza z Jasienicy, wykluczonego z polskiego kościoła za humanizm. Dla Andrzeja F. ten chłopski syn jest po prostu Żydem. Jest Żydem, bo pokazał swoim współwiernym drogę do pamięci o pomordowanych, bo nawet biskup zapytał, czy nie jest przypadkiem obrzezany, bo pierwsza rzecz, którą zrobił wyznaczony w jego miejsce nowy proboszcz to usunął wmurowane w ścianę katolickiego kościoła macewy.
O tych usuniętych macewach ksiądz Kozera mówi z dumą:
„Proszę spojrzeć: ani śladu nie zostało. To znaczy, zostało, bo trzeba było odłupywać, ale zasłoniłem prywatnymi obrazami” – mówi. Z obrazów uśmiechają się ojciec Pio i Maksymilian Kolbe.
(Podobny los spotkał półkę w kształcie Tory, też wstawioną przez Lemańskiego.) „To też moja sprawka. To nie synagoga. Absolutnie. Nie, nie, nie!” – protestuje ks. Kozera. – „Czy w synagodze znajdziemy jakiś, nawet malutki, obrazek Matki Bożej? No nie, od razu by go spalili. Nasi starsi bracia w wierze.”
Caly ten ciekawy artykul Andrzeja Koraszewskiego znajdziesz jak
Przyslal משה רנסקי
Kategorie: Uncategorized