Jarek
Wiersze, piosenki i opowiadania zbieram od czasów szkolnych. Wyszperane z najbardziej zapomnianych zakamarków opuszczonych strychów oraz zakurzonych bibliotecznych półek, znalezione przypadkowo w starych czasopismach i książkach… Wpisywane mozolnie do zeszytów aż do 1996 roku, kiedy to postanowiłem „wrzucić” je do Internetu. Tak powstała strona „Listów z krainy snów…” (www.wiersze.co). Niech ponownie ożyją i będą źródłem nadziei i siły dla innych…
Prowadząc serwis historyczny o Kresach Wschodnich (“Wołyń naszych przodków” http://www.nawolyniu.pl) znalazłem kilka lat temu wspomnienia o Mizoczu – miejscowości założonej w 1761 r. przez króla Polski Augusta III, a położonej w powiecie zdołbunowskim na Wołyniu.
27 czerwca 1941 r. do miasteczka wkroczył Wehrmacht. Na drugi dzień miejscowi Ukraińcy urządzili trwający tydzień pogrom Żydów. W marcu 1942 Niemcy zamknęli ludność żydowską (ok. 1.700 osób) w getcie. W październiku 1942 r. zostało ono zlikwidowane – m.in. przez wiele dni policjanci ukraińscy rozstrzeliwali Żydów w jarze pod wsią Stubło. Pod koniec sierpnia 1943 r. oddziały UPA zaatakowały Mizocz i przystąpiły do eksterminacji mieszkającej tu jeszcze ludności polskiej oraz walki z załogą węgierską i policją (zginęło wtedy ok. 100 osób).
Mimo tych bardzo tragicznych wydarzeń, Mizocz zapisał się w historii jeszcze z innego powodu. 28 listopada 1942 roku w Mizoczu przyszedł na świat Jonasz Kofta – jeden z największych polskich poetów. Pochodził z rodziny żydowskiej, która uniknęła wyżej opisanego pogromu przeprowadzonego najpierw przez Ukraińców, a następnie Niemców. Po wojnie i wysiedleniu z Wołynia zamieszkał wraz z rodzicami we Wrocławiu, gdzie jego ojciec współzakładał rozgłośnię Polskiego Radia. W latach następnych Koftowie z dziećmi przeprowadzali się kolejno do Łodzi i Poznania, gdzie matka wykładała germanistykę na tamtejszych uniwersytetach.
Trudno nawet skrótowo opisać olbrzymi dorobek literacki Jonasza Kofty. Był autorem licznych wierszy, felietonów oraz tekstów wielu znanych piosenek, np. “Do łezki łezka”, “Wakacje z blondynką”, “Radość o poranku”, “Śpiewać każdy może”, “Jej portret”, “Z tobą chcę oglądać świat”, “Samba przed rozstaniem”, “Pamiętajcie o ogrodach”, “Taką cię wymyśliłem”, “Popołudnie”, “Szary poemat”, “Autobusy zapłakane deszczem” czy “Kwiat jednej nocy”. Zmarł w wieku zaledwie 46 lat w wyniku powikłań po zakrztuszeniu się w czasie posiłku.
Kiedy spaceruję ulicami betonowych osiedli wielu naszych miast przypomina mi się często poniższa piosenka Jonasza Kofty:
Pamiętajcie o ogrodach
Bluszczem ku oknom
Kwiatem w samotność
Poszumem traw
Drzewem, co stoi –
Uspokojenie
Wśród tylu spraw
Pamiętajcie o ogrodach –
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście
Pamiętajcie o ogrodach –
Czy tak trudno być poetą?
W żar epoki nie użyczy wam chłodu
Żaden schron, żaden beton
Kroplą pamięci
Nicią pajęczą
Zapachem bzu
Wiesz już na pewno
Świeżością rzewną
To właśnie tu
Pamiętajcie o ogrodach –
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście
Pamiętajcie o ogrodach –
Czy tak trudno być poetą?
W żar epoki nie użyczy wam chłodu
Żaden schron, żaden beton
I dokąd uciec
W za ciasnym bucie
Gdy twardy bruk?
Są gdzieś daleko
Przejrzyste rzeki
I mamy dwudziesty wiek
Pamiętajcie o ogrodach –
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście
Pamiętajcie o ogrodach –
Czy tak trudno być poetą?
W żar epoki nie użyczy wam chłodu
Żaden schron, żaden beton
Polecam także kilka pięknych wierszy Jonasza Kofty:
Już tylko się znamy…
To może przypadek
Że znów się widzimy
Patrzymy na siebie
W spokojnej udręce
Wspomnienia spłowiały
Przez lata i zimy
Już tylko się znamy…
Nic więcej…
Ty jesteś ta sama
Tak piękna jak wtedy
Gdy było do siebie
Nam bliżej niż blisko
To było niedawno
A mówi się: kiedyś
Już tylko się znamy…
To wszystko…
Dzielimy złą ciszę
Obcymi słowami
Ty serce masz chłodne
I chłodne masz ręce
Czy mą poufałość
Wybaczy mi Pani?
Bo przecież się znamy…
Nic więcej…
Jestem zmęczony
Czuję, usycha we mnie wiara
Instynkt ludzkości nieomylny
Tyle słów niepotrzebnych naraz
Złości i trwogi zgiełk bezsilny
Chcę uciec, wiem to brzmi naiwnie
Chcę uciec choćby na pustynię
– Jesteś zmęczony?
Tak
To minie
Czy ktoś zatrzyma młyny słowa
Nim w proch ostatnią prawdę zmielą
Bełkot i zbrodnia, król, królowa
Władzą nad nami się podzielą
Pogodzi nas niepogodzonych
Słońce gdy pierwszy raz nie wzejdzie
– Jesteś zmęczony?
Tak
To przejdzie
Czasu już nie ma, nie ma na nic
Myśl ginie ogłuszona gwarem
Głupota tuczy się słowami
Wystarczy: mane, tekel, fares
Czy świat jest łodzią dla szalonych
Rozbitków, co ratunkiem gardzą
– Jesteś zmęczony?
Tak
Bardzo
Aby zakończyć bardziej optymistycznie – piosenka Jonasza Kofty “Ździebełko Ciepełka” (muzykę do niej skomponował Janusz Strobel):
Ździebełko Ciepełka
Wiem, że miłość jest udręką
Bo się wszystkiego od niej chce
Ja pragnę mało, malusieńko
A właściwie jeszcze mniej
Ździebełko ciepełka
W codziennych piekiełkach
W wyblakłym na szaro obłędzie
Różowa perełka, ździebełko ciepełka
Znów wiem, że jakoś to będzie
Gdy serce ukłuje przykrości igiełka
I biedne się czuje, niczyje
Ciepełka ździebełko
Ździebełko ciepełka
Wystarczy i wszystko przemija
Ździebełko ciepełka
Diamencik ze szkiełka
Czułości kropelka na listku
Ciepełka ździebełko
Tkliwości światełko
W twych oczach wystarczy za wszystko
Nie chcę wichrów, burz, nawałnic
Uczuć, w których spalę się
Jesteśmy przecież łatwopalni
Dla mnie najważniejsze jest:
Ździebełko ciepełka…
Miłych snów…
Jarek
“Listy z krainy snów” – http://www.wiersze.co
Kategorie: Poezja, Uncategorized
Zyl krotko a ilez radosci I refleksji zdolal przyniesc
ludziom …lekko mi po ” Zdziebelku Ciepelka…..na pewno
wiedzial ze potrafi wzruszyc….
Super jak zawsze – wielkie dzieki