Jerzy Klechta
Kiedyś słynęliśmy z tolerancji. Król Kazimierz Wielki otworzył granice dla Żydów, ówczesną Polskę nazywano nawet rajem dla Żydów. Szesnastowieczny rabin krakowski Mojżesz ben Israel Isserles głosił , że „ jeśliby Bóg nie dał Żydom schronienia, los Izraela byłby nie do zniesienia”.Fenomenem są czasy nam współczesne, gdy w Polsce Żydów jak na lekarstwo, ale za to „żydziaków” tysiące. Do dawnej Rzeczpospolitej przybywali różnowiercy i Żydzi z krajów, gdzie ich prześladowano. Żydzi podejmowali te zajęcia, te zawody, których nie potrafiłby wykonywać ani szlachcic, ani chłop pańszczyźniany. Ale to miało się za czas jakiś obrócić przeciwko nim.
Rosła legenda jak to Żyd karczmarz rozpijał polskiego chłopa (w z zaborze rosyjskim podstępni Moskale tylko Żydom zezwalali na prowadzenie karczm) oraz jak to lichwiarze żydowscy opróżniali kieszenie naszych rodaków a w ogóle nasze były tylko ulice, zaś Żydów wspaniałe kamienice. Nie tolerancja – jak chce nacjonalistyczna prawica – lecz jej brak był i pozostaje nadal wrogiem numer jeden Rzeczpospolitej.
Wybitny socjolog naszych czasów Belg Leo Moulin pisał, że trzeba maksymalnie respektować w ludziach ich inność. Inność może wzbogacić nas samych. Natomiast niszczenie inaczej myślących zawsze prowadzi do tragedii. Na glebie nienawiści najszybciej rozwijają się i potem przejmują ster ci, którzy głoszą skrajne, niebezpieczne dla funkcjonowania państwa poglądy.
Gdy ustaje tolerancja dla tolerancji, nastaje tolerancja przemocy. Tak nauczył wybitny polski filozof Tadeusz Kotarbiński. „Tolerancja może być nietolerancyjna – pisał Immanuel Kant – jedynie wobec nietolerancji”.
Jerzy Klechta
Kategorie: Uncategorized