Zenon Rogala
Już w pierwszych minutach wizyty okazało się, że jednak jest ich dwóch i w dodatku okazało się, że zastałem taką sytuację jaką przewidywała Centrala.
Moim zadaniem było mianowicie rozpoznać na miejscu i przekazać do Centrali informacje o ich aktualnej formie. Najistotniejsze było rozeznanie aktualny stan gotowości bojowej i przydatności do zadań specjalnych szczególnie tego mniejszego.
Ewa była nad wyraz subtelna i serdeczna. Trochę tylko mnie zdziwiło, że zanim otworzyła drzwi usłyszałem lekką szamotaninę i po chwili,
– Już … już … muszę tylko opanować sytuację z moimi domownikami, – usłyszałem przez zamknięte drzwi.
I rzeczywiście po wejściu, ujrzałem ją przytuloną do tego większego, okrytą wraz z nim dodatkowo twarzowym szalem. Po tym drugim ani śladu.
„Ewę znam już tyle lat, z przerwami w mroku i śpiewie. Może to już dwadzieścia lat, a może trzydzieści, – nie wiem”.
Sam mistrz Ildefons nasuwa mi swoje skojarzenia i cytaty. I nie ma w tym nic dziwnego, bo Ewa jest tytanem pracy, zarówno tej codziennej, kuchenno opiekuńczej, ale też twórczo plastycznej i samarytańskiej, a całe swoje aktywne codzienne życie jest za pan brat z wszystkim potrzebującymi jej pomocy i opieki. Jest nieustraszoną bywalczynią przeróżnych w treści i formie wystaw i imprez okolicznościowych. Opisuje je potem w prowadzonym przez siebie blogu, licznie odwiedzanym przez coraz szersze grono znajomych i nieznajomych. zwariowanymi malarzami, na czele z Witkacym o wiele ważniejszymi niż sam Zielony Konstanty, zaś resztę jej podopiecznych stanowią bezdomne zwierzęta.
Otrzymane z mojej Centrali instrukcje były dla mnie całkiem jasne.
„ Nie chodzi nam o tego jasnego grubasa. Idziesz tam, żeby zobaczyć i zaobserwować zachowanie tego drugiego. Tłusty blondas, nas jako Centrali nie interesuje. Najważniejsze dla całej sprawy i celem twojej misji jest ten tajemniczy drugi kociak, który posiadł umiejętność tak fantastycznego kamuflażu, że nie takich agentów jak ty zdołał wyprowadzić w pole. Jest tak sprytny i zakonspirowany, że nawet nie wychodzi na powietrze jak jego kumpel, współlokator, on boi się prawdopodobnie, że musiałyby mieć założoną obrożę czego nienawidzi całym swym kocim sercem.” Tyle instrukcja.
Zdaniem uroczej Ewy, woli on zatem zacisze domowe, cień zasłon, firan i innych zakamarków, których w mieszkaniu profesorskiego autorytetu, jakim jest niewątpliwie urocza Ewa nie brakuje. Takie dostałem instrukcje i prognozy i one trafnie oddawały zastaną na miejscu sytuację. Mieszkanie Ewy jest imponujące. Nie tylko wielkością i funkcjonalnością, ale przede wszystkim jest typowym mieszkaniem słynnego na cały kraj znawcy problematyki teatralnej. Posiada przestrzenny gabinet wyposażony w warsztat komputerowy. Piękny, rozległy salon z bardzo wygodnymi fotelo – krzesłami. Mieszkanie jest więc obrazem wnętrza jego właścicielki i na pewno jest przedmiotem zazdrości wielu goszczących w nim osób.
Coś wyraźnie musiało być na rzeczy, wyczułem dziwne napięcie emocjonalne Ewy, bo kiedy po nieudanej misji wywiadowczej, ociągałem się z opuszczeniem mieszkania, ten głęboko zakamuflowany agent, tak skutecznie ukrywał się przede mną, że nawet przywoływany przez Ewę do ulubionego jedzenia pozostał w konspiracji. Dopiero kiedy na wyraźną sugestię zniecierpliwionej Ewy wyszedłem z mieszkania, przystanąłem za drzwiami, to odniosłem wrażenie, choć nie, wręcz wyraźnie usłyszałem, że robi jej jakieś głośne uwagi.
– Nie życzę sobie tego szpicla w moim domu, zrozumiałaś – jak oparzony oderwałem ucho od framugi drzwi.
– Jeszcze jeden taki numer, a wylecisz za nim, choć to czwarte piętro – już byłem na trzecim…
Wszystkie wpisy Zenka TUTAJ
Kategorie: Uncategorized