Uncategorized

Ideologowie w natarciu


prof Stanislaw Obirek

Nie tak dawno pisałem o tekście Jana Grabowskiego, który ten znakomity historyk Zagłady poświęcił głównemu propagandyście PiS-u do spraw stosunków z Żydami, a zwłaszcza z Izraelem. To niezbyt wydarzony pisarz Bronisław Wildstein, który podpowiada, zwłaszcza premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, kim należy się posługiwać, by spacyfikować środowisko badaczy Zagłady w Polsce.

Tym razem znakomity esej autorstwa pani profesor Anny Wolff-Powęskiej, „’III Rzesza Niemiecka’ prof. Kucharczyka to karykatura dziejów Niemiec” opublikowany w „Gazecie Wyborczej” (8.10.2022) uświadomił mi jak bardzo polska humanistyka uległa ideologizacji. O przywołanym już w tytule prof. Grzegorzu Kucharczyku nigdy wcześniej nie słyszałem. Czemu zresztą trudno się dziwić, to autor książek, do których nie zwykłem zaglądać, bo mnie nie interesuje demagogia. Jednak warto odnotować jej istnienie, tym bardziej że wpływ demagogii na myślenie polskiej młodzieży wyraźnie się nasila, o czym świadczy słynny już podręcznik do HiT-u autorstwa innego prof. Wojciecha Roszkowskiego.

Profesor Anna Wolff-Powęska, której książki bardzo sobie cenię i stanowią one dla mnie prawdziwy przewodnik po stosunkach polsko-niemieckich pisze, że „Prof. Kucharczyk zignorował cały dotychczasowy dorobek na te tematy, nie zauważył nawet, że na wyciągnięcie ręki miał do dyspozycji 50 tomów Poznańskiej Biblioteki Niemieckiej; przebogaty materiał źródłowy na temat kondycji Niemców w XX wieku. Pisze z perspektywy własnych obsesji, nie przejmując się elementarnymi wymogami warsztatowo-teoretycznymi obowiązującymi dziejopisa”. Obawiam się, że Kucharczyk nie jest wyjątkiem. Pokolenie dzisiejszych polskich humanistów jest wyraźnie podzielone na tych, którzy oddali się bez reszty ideologicznej służbie rządzącej partii i tych, którzy próbują ratować elementarne wymogi warsztatu naukowego.

Jakie są konsekwencje takiego wprzęgnięcia historii w politycznie zorientowany dyskurs, pokazuje taki oto wywód Anny Wolff-Powęskiej na temat warsztatu Kucharczyka:

Prof. Kucharczyk wchodzi w buty polityka, szukając paraleli między zbrodniarzami hitlerowskimi, ich zainteresowaniami rodzimym krajobrazem a obecnymi aktywistami stawiającymi czoła kryzysowi klimatycznemu. Niechęć Grzegorza Kucharczyka budzą przede wszystkim obrońcy naturalnego środowiska, jak i zwolennicy teorii tzw. globalnego ocieplenia.

Obecną partię niemieckich Zielonych postrzega wyłącznie jako kontynuatorów „lewackiego ruchu 1968”. Prezentuje ich jako warchołów, którzy kładą się w poprzek drogi ciężarówek wiozących bydło w „nieludzkich warunkach”, a nie obchodzi ich „rzeź milionów istnień poprzez aborcję”.

„Tęczowa ekologia”, „promowanie homoseksualizmu”, „klimatyczna ściema” to wizytówka Zielonych, którym przypisuje powinowactwo z III Rzeszą, twierdząc, że przed „nastaniem Zielonych to naziści najbardziej szerzyli i walczyli o wrażliwość ekologiczną”. Beztrosko operuje statystyką, wynikami rzekomych badań bez powoływania się na jakiekolwiek wiarygodne źródła”.

Powtórzmy za panią profesor pytanie: „Po co zatem zajmować się książką tak bałamutną i pełną absurdalnych tez. Kieruje mną potrzeba pokazania modelowego wręcz przykładu sterowanego upadku polskiego systemu edukacji i nauki”? Udziela na nie odpowiedzi, którą w pełni podzielam: „Humanistyka w naszym kraju umiera po cichu”. A jednak sam fakt, że ukazują się krytyczne teksty na temat takich wynaturzeń, jakich przykładem jest pisarstwo Grzegorza Kucharczyka napawa optymizmem. Marną pociechą jest stwierdzenie, że przecież Polska i jej ideologicznie zorientowani „naukowcy” nie jest niczym wyjątkowym. Przecież propaganda Putina karmi się właśnie nimi, a słynny nadworny filozof Kremla Aleksander Dugin reprezentuje całą armię usłużnych „intelektualistów” uzasadniających zasadność wojny przeciw niezależnej Ukrainie.

Przywołałem dłuższy fragment, bo doskonale ilustruje bezdroża pseudonaukowych dywagacji Kucharczyka. Nie jest oczywiście w swoim sposobie uprawiania „nauki” odosobniony. Wprost przeciwnie reprezentuje nurt mocno wspierany przez obecny obóz rządzący, a zwłaszcza ministra Przemysława Czarnka. Co ciekawe, to środowisko mocno związane z kościołem katolickim, zwłaszcza jego fundamentalistycznym odłamem mającym swoje centrum ideologiczne w Toruniu.

Wspominam o tym, bo tak namiętnie krytykowany przez Kucharczyka faszyzm był bardzo blisko religii. Owszem według jednego z najlepszych znawców tej ideologii, Emilio Gentilego, był wręcz „nową religią”. Warto poświęcić interpretacji Gentilego (nie mylić z innym Gentilem, Giovannim, który był głównym ideologiem faszyzmu włoskiego, zabitym przez ruch oporu), który od lat analizuje powinowactwa faszyzmu z religią właśnie.

Otóż wystarczy wspomnieć takie jego książki jak Il culto del littorio. La sacralizzazione della politica nell’Italia fascista (Sakralizacja polityki w faszystowskich Włoszech) z 1993 roku, Le religioni della politica. Fra democrazie e totalitarismi (Religie polityki. Pomiędzy demokracjami i totalitaryzmami) z 2001 roku. Również książka poświęcona ideologii amerykańskiej prezydenta Busha La democrazia di Dio. La religione Americana nell’era dell’impero e del terrore (Demokracja Boga w czasach imperium terroru) z 2006 roku, a zwłaszcza budowanie mitu wielkiej Italii La Grande Italia. Il mito della nazione nel XX secolo (Wielkie Włochy. Mit narodu w XX wieku) również z roku 2006 powinna stać się zimnym prysznicem dla naszych rodzimych marzycieli o szczególnej misji Polski w dzisiejszym świecie. Żadna z tych książek nie ukazała się w polskim tłumaczeniu, choć dostępna jest jedna z pierwszych publikacji tego autora. Chodzi o Początki ideologii faszystowskiej (1918-1925) z 1975 roku, której polskie tłumaczenie ukazało się w 2011. To oczywiście ważna książka w dorobku Emilio Gentilego, jednak dopiero w następnych wskazał na głębokie powiązania religii (w tym katolicyzmu) z faszyzmem.

Wskazana jest więc większa wstrzemięźliwość w odwoływaniu się do religijnej symboliki w tworzeniu nowego Polaka, bo może się okazać, że jego gorliwi budowniczowie sami znajdą się w faszystowskiej rzeczywistości.

I już na koniec pewne curiosum, na które mi wskazał znajomy historyk, profesor Szymon Rudnicki. Otóż w tym roku Wydawnictwo PIW wydało książkę belgijskiego historyka Johana Ickxa, Biuro papieża. Pius XII i Żydzi. Książka jest osobliwa, gdyż jej autorem jest dyrektor sekcji zagranicznej Archiwum Watykańskiego, który od kilkunastu lat pracuje w kilku kongregacjach watykańskich. Jest więc człowiekiem z wnętrza struktur watykańskich, którego książka jest reklamowana jako wynik otwarcia archiwum Piusa XII dla historyków. Johan Ickx w swojej książce nie cytuje żadnych prac naukowych, powołuje się tylko na swoich mistrzów jezuickich (zwłaszcza Pierre’a Bleta), którzy opracowali wielotomowy wybór tekstów z epoki, słusznie krytykowany za znaczące przemilczenia. Co ciekawe pisząc o Piusie XII i jego zapleczu biurokratycznym wygłasza bulwersujące oceny na temat soboru watykańskiego drugiego i jego najbardziej rewolucyjnej deklaracji na temat stosunku katolicyzmu do innych religii Nostra aetate.

Otóż zgodnie z powszechną opinią zarówno sobór, jak i wspomniana deklaracja stanowiła radykalne odejście od zamkniętego i niechętnego współczesności katolicyzmu, jaki prezentował Pius XII. To odwaga i determinacja jego następcy Jana XXIII sprawiły, że katolicyzm wszedł na drogę aggiornamento, czyli dostosowania do wyzwań współczesności. Tymczasem wedle wykładni Johana Ickxa i jego i drugie było rozwinięciem myśli Piusa XII.

Co ciekawe również polski wydawca reklamuje książkę Johana Ickxa jako przełomową: „W 2020 papież Franciszek zezwolił na udostępnienie badaczom archiwaliów z czasów pontyfikatu papieża Piusa XII. W labiryncie milionów odtajnionych dokumentów doskonale odnalazł się Johan Ickx, kierownik Archiwów Historycznych w Sekretariacie Stanu, czyli Ministerstwa Spraw Zagranicznych Watykanu. Potrzebny był wybitny ekspert, by odtworzyć prawdę o działalności Biura i odsłonić tajemniczy świat kurii rzymskiej, która z racji dyplomatycznego i poufnego charakteru przekazywanych informacji, posługuje się językiem niezrozumiałym dla laika”.

Jako laik doskonale rozumiem jednak ten język i wcale nie potrzebuję „tłumaczenia” nadwornego historyka, który umiejętnie potrafi rozmyć odpowiedzialność papiestwa, za swoistą legitymizację zbrodniczego faszyzmu najpierw we Włoszech przez zawarcie konkordatu w 1929 roku, a później z Hitlerem (po jego dojściu do władzy na początku 1933 roku) w lipcu tego roku. I w jednym i drugim przypadku podpisany konkordat sprawił, że wielu katolików przystąpiło do faszyzmu z pełnym przekonaniem. Pomocnymi okazali się niektórzy biskupi i wielu teologów. Książka Johana Ickxa ukazała się po francusku w 2020 roku i w tłumaczeniu włoskim 2021, a więc przed otwarciem przez papieża Franciszka tajnych archiwów watykańskich.

Z otwarcia skorzystał natomiast inny historyk David Kertzer, autor wydanej w 2005 roku w polskim tłumaczeniu książki Papieże a Żydzi, która na podstawie archiwalnych studiów pokazała trwające wiele stuleci negatywne nastawienie papiestwa do judaizmu i jego wyznawców. To właśnie Kertzer po zapoznaniu się z odtajnionymi dokumentami opublikował w 2022 roku The Pope at War. The Secret History of Pius XII, Mussolini, and Hitler (Papież na wojnie. Sekretna historia Piusa XII, Mussolini i Hitler), a jego wnioski są odmienne od tych, jaki prezentuje historyk watykański. Może więc warto by Wydawnictwo PIW dla równowagi wydało również książkę Kertzera. Tym bardziej że w odróżnieniu od książki Johana Ickxa, która, choć wydana w 2020 roku jak dotąd ukazała się tylko po włosku i polsku, to książka Kerzera, choć wydana w tym roku już została wydana po niemiecku, a w najbliższych miesiącach są planowane tłumaczenia na hiszpański i chiński, więc może warto pomyśleć o tłumaczeniu na język polski, tym bardziej że autor poświęca sporo uwagi sytuacji w Polsce.

Tak więc ideologiczne natarcie miewa różne oblicza. Bywa agresywne, nienawistne i pełne zniekształceń faktów historycznych jak to wykazała prof. Anna Wolff-Powęska w przypadku Kucharczyka, ale bywa też łagodne, jak w przypadku Johana Ickxa, który po prostu nie odnotowuje literatury przedmiotu i zachowuje się tak, jakby historia interpretacji stosunku Piusa XII do Holocaustu zaczynała się od niego.

Oczywiście to tylko dwa pierwsze z brzegu przykłady z najnowszej historii „polityki historycznej”, które pokazują, że historia już dawno przestała być magistra vitae, a stała się służką ideologii.

 Ideologowie w natarciu

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.