
Korea Północna nie mogła istnieć bez jałmużny z Moskwy podczas Zimnej Wojny i nie może istnieć dziś bez jałmużny z Beijingu. Reżim wymyślił hasło „Jedz dwa posiłki dziennie”, ale większość ludności nie mogła dostać tych dwóch. Do roku 1998 około 3,5 miliona zmarło z głodu.
Mała Yeonmi Park nauczyła się łapać i jeść karaluchy, ważki i pasikoniki. Jej starsza siostra Eunmi przedostała się przez zamarzniętą rzekę graniczną do Chin. Trzynastoletnia Yeonmi z matką poszły w jej ślady. Nie po wolność, tylko po miskę ryżu. Którą dostały, ale za wysoką cenę. Ludzie, którzy przemycili je przez granicę, okazali się przemytnikami ludzkiego towaru (human trafickers) i sprzedali je jako „żony” chińskim wieśniakom.
Chińska „polityka jednego dziecka” spowodowała deficyt kobiet, bo rodziny wolały wychowywać chłopców, którzy mieli szanse lepszego zarobku. Import niewolnic stał się procederem tolerowanym przez chińskie władze. Jeśli się opierały, grożono im, że zostaną wydane policji i wydalone z powrotem do kraju, gdzie czeka ich surowa kara za ucieczkę, jeśli nie śmierć. Yeonmi została sprzedana za niespełna trzysta dolarów, a jej matka za sześćdziesiąt pięć. I to byłby koniec jej historii, gdyby nie chrześcijańscy misjonarze, którzy – w zamian za chrzest – przeprowadzali zbiegłe niewolnice przez pustynię Gobi do Mongolii, skąd kierowano je do Korei Południowej.
Yeonmi Park jest jedną z około dwustu północnych, które w ciągu ostatnich siedemdziesięciu kilku lat dotarły do Stanów Zjednoczonych. Gdy nauczyła się angielskiego zapraszano ją na konferencje światowych organizacji kobiecych jak Women of he World, gdzie spotkała Hillary Clinton, Meryl Stryl, Samanthę Power (byłą amerykańską ambasadorkę w ONZ-cie). Ku jej zdziwieniu celem takich konferencji nie była mobilizacja środków finansowych i politycznych, aby ratować kobiety w takich krajach jak Chiny i Korea Północna, lecz „namiętne dyskusje o cierpieniach kobiet amerykańskich”.
Na zebraniu wpływowych potentatów z Jeffem Bezosem na czele miała nadzieję znaleźć sposób na poprawę losu trzystu tysięcy północno-koreańskich niewolnic w Chinach, „gdzie Bezos robił wielkie interesy”. Uważała, że pod jego wpływem “amerykańscy inwestorzy mogliby wywrzeć nacisk na Chiny, aby zmniejszyły swe poparcie dla północno-koreańskiego reżymu. To było zanim się dowiedziała, że „amerykańscy inwestorzy i biznesmeni są dużo bardziej uzależnieni od chińskich rynki niż chiński rząd od nich” i że nawet Bezos, najbogatszy człowiek świata, jest „zasadniczo szyldem (storefront) dla chińskich sprzedawców i produktów”.
Po jej przemówieniu słuchacze podchodzili do niej i pytali, jak mogą dopomóc, więc mówiła, że mogliby uświadomić ludzi o tym, że komunistyczne Chiny podtrzymują handel niewolnicami. Teraz ci sami ludzi patrzyli na nią jak na „taką co nie rozumie komplikacji (complexity) i ważności Chin dla ich egzystencji (livelihoods)”. Przemawiała także w ONZ-cie i amerykańskim Departamencie Stanu i wszędzie to samo: „dużo łez, uścisków, empatii, wyrazów poparcia i – milczenie”. Z czego Yeonmi Park konkluduje, że dla nich, że „problemem nie jest dyktatura i niewolnictwo w Korei Północnej i Chinach, ale dyktatura i niewolnictwo w Ameryce”.
Kategorie: Uncategorized
Hipokryzja świata nie ma granic. Tchórzostwo i nikczemność tez nie.
A wszystko falszywie udekorowane „prawami człowieka”
Zachodnie feministki wymachują hasłami „me too” i seksizmem udając ze nie dostrzegają handlu niewolnicami, krzywdzeniem i okaleczaniem dziewczynek w barbarzyńskich krajach.
Taki „ feminizm” to jest kpina i pośmiewisko które znieważa prawdziwie cierpiące miliony kobiet.
Zamiast ekscytować się „ gender” trzeba zrozumiec co naprawdę dzieje sie na świecie.