Uncategorized

Reunion 69 w Peru cz. 2

Zebrala wspomnienia z podrozy

Teresa Edelman

teresa

 

24.4

Wczesnie rano pojechalismy autobusem w kierunku Chivay. Wzielismy ze soba  rzeczy na dwa dni i jedna noc. Jechalismy na wielkich wysokosciach ( 5000 m) i zatykalo nas z braku tlenu i zachwytu. Wpierw jechalismy przez tereny wysuszone ,prawie bez wody i roslinnosci ale pelen zwierzat. , ktore nazywaly sie Lama , Alpaka,Vikunia. Nasza przewodniczka Pilar probowala nas nauczyc rozrozniac lame od alpaki. Vikunie byly dosc specjalne i latwe do rozruznienia. Ludzie na tych wysokosciach zyja biednie i  bez takich rzeczy ktore sie w naszej cywilizacji uwaza za minimum to znaczy biezaca woda i elektrycznosc.Ale maja swoje zwierzeta ktore daja mleko,mieso i welne. Niektorzy osiedlaja sie na nizszych wysokosciach aby dzieci mogly chodzic do szkoly. Ciekawostka jest ze wszystkie dzieci niezaleznie od bogactwa chodza w tych samych mundurkach do szkoly.Zatrzymalismy sie na lunch z bufetem. Peruwianskim. Mieso z lamy, swinek morskich, wiele rodzajow kartofli ( kartofel doszedl do Europy z Peru) , jarzyny, zupy czyli same pysznosci. Po lunchu przeslismy sie po miasteczku ktore nie przypominalo niczego co wczesniej widzielismy. W drodze do Chivay zatrzymalismy sie w miejscu gdzie sprzedawano herbate z coca ktora ponoc pomaga w lepszym znoszeniu  wysokosci. Byla tem tez masa straganow z peruwianskimi wyrobami. Wiele osob zakupilo sweterki z alpaki a moze z baby alpaki jak twierdzily sprzedawczynie

Hotel w Chivay byl jeszce ladniejszy niz w areguipa. Ja mialalm nawet balkonik w pokoju. Po rozpakowaniu sie pojechalismy do goracych zrodel Caldera a wieczor spedzilismy w restauracji hotelowej na plotkach i spiewach.

25.3

Bardzo wczesnie pobudka i zawieziono nas do Doliny Colca.

Nieopisany piekne widoki. Pola uprawiane na tarasach, duzo zieleni i wszystko okolone gorami. Niektore gory pokryte sniegiem. Dolem plynela rzka Colca. Dolina przechodzi w bardzo gleboki wawuz ( okolo 2000 m) Colca Canion. Tam czekalismy na condory. Wpierw wygladalo ze nigdy sie nie pojawia.I nagle wyfrunal jeden condor. Dal nam pokazlotu pod wiatr z wiatrem. Szybowal tak blisko nas ze az przeszla mi mysl czy nie zaatakuje.

Po pewnym czasie latalo z 10 condorow a podobno jest tam ich okolo 28. po tych pokazach zrobilismy mala wedrowke i w drodze powrotnej wstapilismy do wioski Maca. Koscio ten zawalil sie kiedys i chlopi sami go odbudowali nie znajac sie na technice budowania, sklepisk

Itp. Kosciol byl malowniczy a sam oltarz typowy Peruwianski ociekajacy zlotem. Na lunch pojechalismy do wczorajszej restauracji gdzie zjadlam swinki morskie.

Wieczorem wyjscie do restauracji. Bylo bardzo wesolo a najweselej bylo gdy weszla peruwianska orkiestra i puscilismy sie w tany .

Maly album do powyzszeo opisu

KLIKNIJ TUTAJ

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.