Wywiad Piotra Smolenskiego z jedną z najwybitniejszych dziś aktorek Magda Cielecką.
W moich szkołach nikt nie mówił o polskich Żydach. O powstaniu w getcie też nikt nam nie opowiadał. Z Magdaleną Cielecką rozmawia Paweł Smoleński.
Pani zadaje sobie takie pytanie?
– Pytać nie znaczy znać odpowiedź. Przynajmniej ja nie czuję się na siłach jej udzielić. Ale wiem, że powstanie w getcie długo nie było wystarczająco obecne w historii Polski i chyba nadal tak jest. Siła rażenia i pamięć o powstaniu warszawskim jest tak duża, że w zbiorowej świadomości przysłoniła powstanie w getcie. A przecież mamy dość miejsca na jedno i na drugie.
Bardzo podoba mi się hasło akcji “Żonkile”: “Łączy nas pamięć”. Taka pamięć ma w sobie pozytywny ładunek.
Wielu Polaków powie na to, że jeśli w Nowym Jorku albo w Londynie ktoś rzuci “powstanie warszawskie”, to zaraz zacznie się rozmowa o powstaniu w getcie, że na świecie nie pamięta się o polskiej martyrologii, bo żydowska zawłaszczyła wszystko.
– Ależ skąd! Mam poczucie, że jest dokładnie odwrotnie, również za granicą, a zdarza mi się sporo wyjeżdżać w bardzo różne miejsca.
Ostatnio wiele się zmieniło na lepsze. Polskimi Żydami, Polakami i Żydami zajęła się sztuka, zaczęły powstawać filmy, które jednych bolą, innych drażnią, ale opowiadają wspólną historię. “Pokłosie” i “Ida” wywołują dyskusję. Kiedyś była cisza. Oglądałam w dzieciństwie “Marcowe migdały” Radosława Piwowarskiego i otwierałam oczy ze zdumienia, że coś takiego jak 1968 r. w ogóle się w Polsce zdarzył. W moich szkołach nikt nie mówił o polskich Żydach. Do liceum chodziłam w Częstochowie, gdzie przecież była ogromna społeczność żydowska, a w szkole cisza, choć to był początek lat 90., już było wolno. O powstaniu w getcie też nikt nie opowiadał.
Kategorie: Uncategorized