Uncategorized

Ożeniony ze szlachcianką (11)

Marian Marzynski


Napisała do nas Ola:

Dzień dobry kochana rodzinko!
moja matka Alina Szafrańska była kuzynką Grażyny. Urodziła się 07.07.1926 r. w majątku Adamarynie, pow. Mołodeczno, woj. wileńskie. Jej matką, a moją babcią, była Bronisława Niemczynowicz, jej ojcem Witold Ejsymont, burmistrz miasta Rakowa, pow. Mołodeczno.

Pierwszą żoną Witolda, była siostra babci, Alina Niemczynowicz, z którą miał trzech synów: Zbigniewa, Mieczysława i Witolda. Po śmierci Aliny dziadek ożenił się z jej siostrą, moją babcią Bronisławą. Mieli z nią moją mamę Alinę i syna Janka. Trzecia siostra Janina Niemczynowicz była żoną Jana Odyńca, mieszkali w majątku Bielewo pow. Nowogródek. Mieli trójkę dzieci: Ryszarda, porucznika WP, rozstrzelanego przez Sowietów w Katyniu. Janinę – mąż Jerzy Jankowski, syn Mirosław Jankowski, Marię – mąż de Crose Rokicki, ich syn Wiesław, zginął tragicznie na oczach matki – wybuchł mu w rękach znaleziony granat.

10 lutego 1940 roku Sowieci zaaresztowali babcię Bronisławę i jej dwoje dzieci, Janka i moją mamę. Dziadek Witold zbiegł do partyzantki AK ostrzeżony przez Żyda, Janek powołany do I Armii Wojska Polskiego, zginął pod Warszawą przy forsowaniu Wisły. Płynął na drugi brzeg by pomóc Powstańcom Warszawskim. To znalazłam w notatkach mojej mamy:

Wywieźli nas za Ural do obwodu Świerdłowskiego, do kopali rudy żelaza w Dziegciarce. Jako czternastoletnia dziewczyna musiałam pracować w kopalni pod ziemią w miejscach, do których nie mogli dotrzeć dorośli. Pracowałam potem na powierzchni przy załadowywania rudy na wagony. Po roku przeniesiono nas do sowchozu „Krasnyj Pierekop” Tam latem pracowaliśmy w polu, a zimą przy wyrębie lasu. Głodni, w łachmanach traktowani przez wielu Rosjan jak zbrodniarze. Praca była ponad siły, po 14 godzin. Na zesłaniu byłam 6 lat. W maju 46 r. wróciliśmy do Polski.

Umarła w roku 2013. Zostały po niej zdjęcia, które posyłam ci do identyfikacji.

A to ja, twoja chrzestna córka, lat ok. 70, mój mąż Mariusz — trochę po 70, córka Dagmara po czterdziestce, jej mąż Remik 37 lat, nasz wnuk Maciek — lat 8. Pracowałam jako nauczycielka plastyki. Mariusz był przewodnikiem trójmiejskim i pilotem wycieczek. Dagmara i Remik mają bardzo dobre prace w spółkach zagranicznych, ale to wymaga poświęcenia czasu i dlatego Maciek codziennie po szkole jest u nas. Mieszkamy niedaleko od siebie, my: Gdynia Dąbrowa, oni: Gdynia Wielki Kack. Ich pasją są podróże po świecie. Byli już cztery razy w Stanach. Pozdrawiam. Ola.

*

Droga Olu, szalenie lubiłam twoją mamę Alinkę, obie nasze rodziny mieszkały w Gdyni, Alina i jej mąż Aleks Szafrański, byli celnikami w porcie. Pamiętam opowieść Alinki z Syberii, o tym, jak kradła z pola sowchozu po jednym kartoflu, żeby nikt nie zauważył, wlepiając go sobie we włosy. Jak ci pisałam, od lat wertujemy archiwa Jankowskich. Żeby lepiej wyobrazić sobie ich losy, czytamy na nowo “Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej, sagę innego polskiego rodu szlacheckiego pod rosyjskim zaborem w XIX wieku, która tak się zaczyna:

…Dawnymi czasy Niechcicowie żyli mniej więcej tak, jak żyją wszyscy po dworach na wsi. Czuli się ograniczoną częścią potężnego jakby plemienia, które wystarczało samo sobie i wychowywali swoje dzieci , aby je uchronić przed wpływami z zewnątrz. Ale dziad Bogumiła Niechcica, Maciej, zaczął się niespostrzeżenie z tego świata wydzielać. W domu jego pojawiali się coraz częściej znajomi spoza klanu, uczeni, profesorowie, artyści, pisarze, działacze klubów politycznych, ludzie niepewnego pochodzenia, albo którzy wyszli ze swojej sfery. Mówiono, że Maciej Niechcic traci dla obcych rozum, serce, a przede wszystkiem pieniądze. Uznano go za człowieka niespokojnego i zaczęto go się wystrzegać.

…Syn Macieja, Michal, odziedziczył po ojcu dobra mocno już okrojone, biorąc po nim niespokojne usposobienie. Do powstania styczniowego 1863 roku Michal Niechcic przystąpił nie wtedy kiedy postanowione to było przez ziemiaństwo, ale od razu na początku, razem z mieszczaństwem, inteligencją miejską, rzemieślnikami i młodzieżą, w tym swoim 15-letnim synem, Bogumilem. Jego udział w walkach był o tyle wybitny, że majątek jego został zlikwidowany, a on sam zesłany na Syberie. Żona podążyła za nim. Syna Bogusia wzięli pod opiekę krewni, jedni z tych, którzy potomstwo Macieja Niechcica, uważali za wariatów.

Mój pradziadek, a twój prapradziadek, Bartłomiej Jankowski, też po powstaniu styczniowym stracił majątek i zesłany został w głąb Rosji. Wśród jego dwanaściorga dzieci, była urodzona w roku 1865, twoja prababcia. Maria Jankowska. która wyszła za mąż za twojego pradziadka, Bronisława Niemczynowicza.

Na tym zdjęciu Maria Jankowska jest w środku, otoczona dwoma pokoleniamiNiemczynowiczów, z którymi połączyło ją małżeństwo. W prawym górnym roku jest jej brat Czesław Jankowski, oficer carskiej armii, który bardzo lubił się fotografować.

Jego zdjęcie ślubne z Łucją Piotrowską.

Z dziećmi Jerzymi i Ireną

Z synem — carskim kadetem.

Dopisek Mariana:

W pokoleniu dzieci Marii Jankowskiej i Czesława Jankowskiego, w końcu XIX wieku, zaczęła się przemiana polskiej szlachty w przyszłą inteligencję. W innym fragmencie „Nocy i dni”, Agnieszka, córka Bogumiła Niechcica tak mówi miejscowemu proboszczowi:

Dogmat, kościół, to przystań, spokój, pewność. Ale ja tego nie chce. Mnie się zdaje, że kto nie nauczy się szukać pewności tam, gdzie jej najmniej, ten nie zasługuje na żadną pewność. Jeżeli Stwórca obdarzył człowieka tęsknotą umysłu, zdolnością szukania prawdy, toć nie po to, żeby go zanurzyć w niewzruszone dogmaty, tylko żeby wędrował, trudził się, szukał. Z tego powstaje cywilizacja, nauka, sztuka. Ksiądz może powie, że to jest dzieło diabła. W takim razie diabeł jest równie potężny, jak Bóg.

Patrząc na inne zdjęcia z tych lat, możemy tylko wyobrażać sobie życie potomków Marii Jankowskiej-Niemczynowicz i jej jedenaściorga braci i sióstr. Sięgam do fragmentu „Nocy i dni”, w którym umiera Bogumił Niechcic:

Bańki postawiła choremu Szczepanowa. Myjąc ręce i narzędzia po zastrzyku, doktor spytał: – Z czego mąż pani ma pod prawym obojczykiem takie zagłębienia? – To z powstania, był pchnięty bagnetem, odpowiedziała pani Barbara. – Naliczyłem tych blizn kolo dwudziestu. Teraz rozumiem dlaczego pod tą dziurą od bagnetu płuco jest zwapniałe. Doktor odjechał kolo północy, obiecawszy zbudzić w Nieznanowie aptekarza i kazać przyrządzić lekarstwa, tak by je Banasiak z powrotem zabrał. Nad ranem Bogumił zaczął kaszleć i jęczeć. Kolo południa przyjechał doktor Wetler z felczerem, który puścił krew. Pani Barbara uklękła i położyła głowę na poduszce tuż kolo jego twarzy. – Ty nie umierasz! – zawołała. – Umieram, powiedział stanowczo. Bóg ze mną i z wami. Reka jego zesunęła się z krawędzi łóżka. Pani Barbara przycisnęła do niej zalaną łzami twarz. Nowy proboszcz, ponury i ospowaty, przystąpił do łóżka i rzekł niechętnie: – Dlaczego tak późno? My umarłych nie namaszczamy. O ratowaniu ciała myślicie zawczasu, a o duszy dopiero, jak już nie pora. Po wyjściu księdza pani Barbara rzekła z goryczą: – Toć ten człowiek był tak cichego, czystego serca, że mógłby jeszcze twoją duszę ratować od potępienia, ty pyszny, kościelny sługo!

Dzieje się to w czasie rewolucji 1905 roku, gdy gmach caratu zaczyna się kruszyć. Córka Bogumiła Niechcica, Agnieszka, żona polskiego socjalisty, mieszka w Brukseli, gdzie oboje pracują nad programem niepodległej Polski. Za 15 lat powróci z zesłania na Syberii, owdowiały powstaniec styczniowy, zubożały szlachcic Klemens Mackiewicz, dziadek Grażyny. Drugi jej dziadek- szlachcic Witalis Jankowski osiedli się w Radomiu. Jego syn, Alfred Jankowski weźmie tam ślub z przyszłą matką Grażyny, Zofią Mackiewiczówną. Pozostaną stare fotografie.


Wszystkie odcinki TUTAJ


Wszystkie wpisy Mariana TUTAJ


Ożeniony ze szlachcianką (11)

Kategorie: Uncategorized

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.